W niedzielę, dokładnie w 86. rocznicę niemieckiego rozkazu nakazującego Żydom noszenie opasek z gwiazdą Dawida – rozkazu wydanego przez Hansa Franka – izraelski instytut Yad Vashem postanowił złożyć Polsce mały „prezent”. Na oficjalnym koncie na platformie X opublikował wpis, który zobaczyły miliony ludzi na całym świecie. Napisano w nim wprost, iż Polska była pierwszym krajem, w którym Żydzi zostali zmuszeni do noszenia opaski z gwiazdą Dawida.
Kompromitacja Sikorskiego w sprawie Jad Waszem. We wpisie instytutu oczywiście nie wspomniano ani słowem o niemieckiej okupacji, Generalnym Gubernatorstwie, ani choćby „nazistach”. Po prostu: „Polska”. Tak, jakby to Polacy wymyślili getta, opaski i prześladowania Żydów.
A co na to zrobił nasz wielki minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski? Grzecznie poprosił – podkreślam: poprosił – czy mogliby łaskawie sprecyzować, iż chodzi o Polskę okupowaną przez Niemcy. Jak uczniak do nauczyciela. Albo lokaj do pana.
Tymczasem tysiące Polaków pod tym wpisem rzuciło się w obronie prawdy i dobrego imienia Polski. A szef polskiej dyplomacji? Delikatnie prosi o doprecyzowanie. Doprawdy godna postawa męża stanu. Nie mam pretensji. Rozumiem – w polityce może zrobić tylko tyle, na ile pozwala mu żona. Zwłaszcza w sprawach Izraela.
Yad Vashem to nie jakaś przypadkowa żydowska organizacja z Tel Awiwu. To oficjalna, państwowa instytucja Izraela, finansowana z budżetu państwa, które co roku dostaje od Polski dziesiątki milionów złotych na współpracę kulturalną i „dialog”. I właśnie ta instytucja przypisała Polsce współsprawstwo Holokaustu. Dla mnie to czysty, zimny antypolonizm.
Dopiero po fali oburzenia, pod presją tysięcy negatywnych komentarzy, dodali mały dopisek: „jak zauważyło wielu użytkowników, stało się to na polecenie władz niemieckich”. Nie przeprosili. Nie usunęli wpisu. Tylko dorzucili drobną poprawkę – bo musieli. Znowu Polacy musieli walczyć o okruchy prawdy.
I tu dochodzimy do sedna: to nie był przypadek. To nie błąd tłumacza. To celowa, zimna, państwowa polityka historyczna Izraela, która od lat próbuje rozmywać odpowiedzialność Niemców i przerzucać ją na „antysemityzm”, w którym Polska ma być głównym winowajcą. Bo tak jest wygodniej – łatwiej wtedy oskarżać wszystkich wokół i wyciągać grube miliony od domniemanych „współsprawców”.
A Polska jest dla nich idealnym chłopcem do bicia.
A jak walczy z tą nieprawdą polski rząd?
Sikorski grzecznie prosi.
Tusk milczy.
Kosiniak-Kamysz pewnie znowu szuka telefonu do Netanjahu, żeby „wyjaśnić nieporozumienie”. I na szukaniu się skończy.
Tymczasem zwykli Polacy w internecie spisują się świetnie. To oni – a nie politycy – bronią polskiej prawdy historycznej. To oni przypominają o żydowskiej policji w gettach, Judenratach, szmalcownikach z własnej nacji – i przede wszystkim o tym, iż Polacy, często ryzykując życie całych rodzin, ratowali Żydów.
Oni o tym wszystkim wiedzą. Wiedzieli, kiedy pisali ten wpis. Wiedzieli, iż wywoła burzę. I o to właśnie im chodziło – żeby znowu móc powiedzieć: „Widzicie, jacy ci Polacy są antysemiccy?”.
Nie dajcie się nabrać na tę grę.
Nie przepraszajcie za to, iż się bronimy.
Nie dajcie sobie wmówić, iż obrona prawdy historycznej to antysemityzm.
Bo prawda jest prosta:
W latach 1939–1945 nie było polskiego państwa.
Była niemiecka machina śmierci na polskiej ziemi.
I tylko Polska walczyła z tą machiną od pierwszego do ostatniego dnia wojny.
Autor: Roman Majewski
Polecamy również: Żydzi z Jad Waszem znów plują jadem na Polaków

5 godzin temu



![Going zero carbon: How Polish businesses can get ahead [INTERVIEW]](https://euractiv.pl/content/uploads/sites/6/2025/11/Untitled-design-1.png)





