Komisja Europejska zaatakuje polskie rolnictwo. Czy rząd się postawi?

1 rok temu

Jan Rojewski: Pod koniec listopada w Panamie odbędzie się szczyt Światowej Organizacji Zdrowia. Wiemy, iż jednym z głównych tematów będzie ograniczenie produkcji tytoniu oraz iż Komisja Europejska przychyla się do polityki proponowanej przez WHO. Co to oznacza dla polskich plantatorów?

Przemysław Noworyta: WHO zamierza przeprowadzić prawdziwą rewolucję. Proponowane zmiany obejmują m.in. kroczący zakaz uprawy tytoniu, podniesienie podatków oraz zrównanie akcyzy na papierosy i inne produkty tytoniowe takie jak podgrzewacze tytoniu. Wdrożenie wszystkich tych pomysłów w życie miałoby katastrofalne skutki dla Polski. Jesteśmy największym eksporterem wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej, a plantacje tytoniu dają kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy.

Nie całkiem rozumiem od kiedy to co mówi WHO staje się prawem. Zdaje się, iż do tej pory Światowa Organizacja Zdrowia raczej sugerowała kierunki zmian.

Tak, ale tym razem za WHO stoi Komisja Europejska, która zadba aby wymyślone w Panamie normy gwałtownie stały się prawem obowiązującym na terenie całej Unii. Ja zresztą mam duże wątpliwości co do intencji panamskiego szczytu. Takie zloty realizowane są co dwa lata w luksusowych hotelach na całym świecie. Wcześniej były to Szwajcaria, Chile i Urugwaj. Dyskutuje się tam o kwestiach, które daleko wykraczają poza sferę zdrowia publicznego. Dam panu przykład. Kilka lat temu trwała dyskusja na temat wprowadzenia zakazu smakowych papierosów. Korzystając z tego WHO sugerowała aby z listy składników używanych do produkcji papierosów skreślić cukier. Dla plantatorów hodujących odmianę burley oznaczałoby to bankructwo. Liście tej odmiany podczas suszenia tracą naturalny cukier i stają się kruche, dlatego na ostatnim etapie produkcji dodaje się do nich roztwór cukrowy. Bez tego procesu uzyskanie nadającego się do sprzedaży produktu jest po prostu niemożliwe.

Co na to wszystko polski rząd? Wiem, iż na początku września mieliście spotkania z przedstawicielami ministerstwa rolnictwa i zdrowia, ale ci drudzy nie chcieli z wami rozmawiać.

Byłem jednym z inicjatorów tego spotkania. Liczyliśmy, iż rząd wysłucha naszych postulatów i propozycji w kontekście konferencji panamskiej. Tak się złożyło, iż na miejscu spotkania jako pierwsza pojawiła się delegacja z Ministerstwa Zdrowia pod przewodnictwem wiceministra Macieja Miłkowskiego. Gdy przybył minister rolnictwa, to pan Miłkowski oznajmił, iż przepisy nie pozwalają mu na rozmowy z branżą tytoniową i wyszedł. Byliśmy zaskoczeni, bo jesteśmy zwykłymi rolnikami. Równie dobrze moglibyśmy hodować buraki cukrowe albo jakąkolwiek inną roślinę. Zapytaliśmy ministra Miłkowskiego czy gdyby został zaproszony na posiedzenie sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi z naszym udziałem, to czy by przyszedł. Odpowiedział, iż tak, ale jako bierny i niezabierający głosu uczestnik.

Takie zachowanie przedstawicieli rządu to dla was nowość? Pytam, bo w ubiegłych latach branża dostała ciosy w postaci zakazu produkcji mentoli czy końca dopłat unijnych. Przypuszczam, iż wtedy też często rozmawialiście z władzą.

Przede wszystkim nie chcę wsadzać wszystkich do jednego worka, bo minister Robert Telus zachował się wobec nas fair. Wysłuchał nas i dał do zrozumienia, iż rozumie nasz punkt widzenia. Z władzą zwykle rozmawialiśmy na forum komisji rolnictwa. jeżeli chodzi o zakaz produkcji mentoli, to komisja sprzeciwiała się jego wprowadzeniu. Zresztą czas pokazał, iż ten zakaz nie był skuteczny i nie miał wpływu na zachowanie konsumentów. To co udało się wówczas wywalczyć to odroczenie wejścia zakazu.

Próbuję zrozumieć wasze położenie i prawdę powiedziawszy, gdyby moja branża miała tyle problemów to chyba zacząłbym hodować coś innego.

To niemożliwe. Tytoń ma tę przewagę nad innymi uprawami, iż może wyrosnąć choćby na słabej glebie. To cecha, którą przedstawia np. popularna nad Wisłą odmiana Virginia. W Polsce uprawy możemy znaleźć przede wszystkim na Lubelszczyźnie, Podkarpaciu, w Małopolsce i województwie Świętokrzyskim. Gdyby na skutek regulacji rynek nagle się załamał to skutki decyzji WHO najszybciej objawiłyby się właśnie w tych regionach. W Europie regionami uzależnionymi od hodowli tytoniu są np. hiszpańska Estremadura. Problemy mieliby też Grecy, którzy postawili na hodowlę tytoniu orientalnego. Wielu z nas przez lata inwestowało w swoje gospodarstwa i np. przekształcało je tak, aby mogły produkować tytoń do fajek wodnych. Takie zakupy niejednokrotnie trzeba było kredytować. Dlatego sugestia żebyśmy zaczęli hodować coś innego jest chybiona.

50tys rolników w Polsce uprawia tytoń,
co 10 złotówka z polskiego eksportu rolno-spożywczego to tytoń i wyr tytoniowe
To co opłaca się w Polsce za chwilę staje w kolizji z planami UE.
To dobry sprawdzian dla Rządu czy potrafi bronić własnych interesówhttps://t.co/DoRr6fA8Ju

— Monika Przeworska (@PrzeworskaNika) October 3, 2023

Wspomniał Pan o innych regionach Europy, które także będą mieć problemy jeżeli postanowienia konferencji w Panamie wejdą w życie. Jako adwokat diabła mógłbym teraz powiedzieć, iż wszyscy jedziecie na tym samym wózku, a los polskiego rolnika od hiszpańskiego wiele się nie różni.

Różnice między plantatorami w Polsce i w innych częściach Europy dotyczą uprawianych odmian tytoniu, ale regulacje faktycznie dotkną wszystkich. Dwulicowość Komisji Europejskiej polega na czymś innym. Nam Bruksela rzuca kłody pod nogi, ale jednocześnie negocjuje z Indiami zwiększenie bezcłowych kontyngentów tytoniu. w tej chwili Indie eksportują do Europy 45 tys. ton tytoniu rocznie. To pokaźna ilość, ale umożliwiająca konkurencję. Gdyby uznano, iż z Azji może wjechać do Europy dodatkowe 100 tys. ton to dalsze uprawianie tytoniu w Europie nie miałoby sensu. Na nasz rynek ostrzą sobie zęby także Chińczycy, którzy są globalnym liderem w produkcji papierosów, mającym aż 40 proc. udziału w światowym rynku. Bardzo wątpię, iż w czasie gdy my będziemy skrupulatnie przestrzegać nowego prawa, w Chinach ktokolwiek będzie się normami WHO przejmować. Unijny tytoń może nie jest najtańszy, ale my nie zatrudniamy małoletnich, używamy konkretnych nawozów, nie prowadzimy wyrębu lasów pod uprawy. Proszę zobaczyć co dzieje się w Amazonii. Polityka Komisji Europejskiej to dawanie panu Bogu świeczki, a diabłu ogarka. Z jednej strony wyborcy na całym kontynencie będą zapewniani, iż są w dobrych rękach,a politycy dbają o ich zdrowie. Z drugiej wykańcza się europejski biznes, zostawiając otwarte pole nieetycznym graczom z innych części świata.

Idź do oryginalnego materiału