Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen (66) zamierza znacząco zwiększyć długoterminowy budżet Unii Europejskiej, aby umożliwić dodatkowe inwestycje w bezpieczeństwo i obronę. Jak ogłosiła w Brukseli, budżet na lata 2028–2034 wyniesie około 2 bilionów euro – o około 700 miliardów euro więcej niż w tej chwili przewidziano w obecnym siedmioletnim okresie budżetowym. Początkowo nie podała szczegółów.
Jako najsilniejszy gospodarczo kraj członkowski, Niemcy zwykle wnoszą prawie jedną czwartą funduszy. Proponowane zwiększenie budżetu mogłoby jednak zostać sfinansowane, przynajmniej częściowo, z nowych źródeł dochodów. W szczególności, zgodnie z najnowszymi projektami, Komisja Europejska proponuje podatek od dużych firm o rocznych obrotach powyżej 50 milionów euro oraz podatek od odpadów elektronicznych niepodlegających recyklingowi. Projekty przewidują również, iż część dochodów z podatków od wyrobów tytoniowych w stolicach powinna trafiać do Brukseli.
Budżet w przybliżeniu określa, na co UE chce przeznaczyć pieniądze – i ile. Komisja, pod przewodnictwem Niemki von der Leyen, stara się pogodzić różne interesy i czynniki w swojej propozycji. Podczas gdy więcej pieniędzy ma zostać przeznaczonych na bezpieczeństwo i obronę, rolnicy protestują przeciwko potencjalnym cięciom, a pożyczki z Funduszu Odbudowy po Koronie muszą zostać spłacone, kasy państw członkowskich są puste. A silne finansowo państwa UE, takie jak Niemcy i Holandia, nie chcą sięgać głębiej do swoich kieszeni.
Należy ściśle planować mniej pieniędzy
Oprócz dodatkowego finansowania na zbrojenia antyrosyjskie, Komisja proponuje również, zgodnie z projektami, przeznaczenie mniejszej ilości środków w stałych budżetach – aby móc działać i reagować w gwałtownie zmieniającym się otoczeniu globalnym, jak twierdzi. Będzie również mniej konkretnych programów wydatkowych. Chociaż w tej chwili istnieją oddzielne budżety na politykę rolną UE i fundusze strukturalne dla regionów, w przyszłości te pozycje będą finansowane z jednego, dużego funduszu.
Zgodnie z planem Komisji, każde państwo członkowskie UE powinno opracować tzw. Narodowy Plan Reform i Inwestycji (KPR) dla środków z funduszu. W planie tym kraj miałby określić, jakie reformy i inwestycje zamierza wdrożyć w latach 2028–2034 oraz na co zamierza przeznaczyć fundusze UE. W opracowywaniu planu miałyby uczestniczyć również na przykład władze regionalne.
Według wcześniejszych informacji Komisji, spłata Funduszu Odbudowy po Koronawirusie może wymagać około 25–30 mld euro rocznie. Fundusz został utworzony w 2021 roku, aby zaradzić szkodom gospodarczym spowodowanym pandemią koronawirusa, a jednocześnie zmodernizować gospodarkę. W tym celu UE po raz pierwszy zaciągnęła wspólne pożyczki na dużą skalę. Spłata rozpocznie się w 2028 roku i ma trwać do 2058 roku.
Oczekiwane długie i skomplikowane negocjacje
Propozycja musi teraz zostać omówiona przez państwa członkowskie UE i Parlament Europejski. Parlament Europejski musi następnie zatwierdzić ją większością głosów, a państwa członkowskie UE muszą przyjąć budżet jednomyślnie. Spodziewane są długie i skomplikowane negocjacje. Szefowie państw i rządów UE omawiali obecne ramy finansowe na szczycie w 2020 roku przez cztery dni i noce.
Największa część długoterminowego budżetu UE jest finansowana ze składek państw członkowskich – każde państwo członkowskie UE płaci określony procent swojego dochodu narodowego brutto (DNB). Do tej pory wpływy z ceł i podatku od tworzyw sztucznych trafiały głównie do Brukseli jako tzw. środki własne.
Rząd niemiecki nie zareagował natychmiast na propozycję Komisji. Niemcy nigdy jednak nie kwestionowały swojego obowiązku wnoszenia najwyższych składek krajowych. Berlin zwraca uwagę, iż jako znaczący eksporter, Niemcy czerpią również największe korzyści ze wspólnego rynku wewnętrznego.
Propozycja ta spotkała się już z krytyką Parlamentu Europejskiego – zwłaszcza planowane Krajowe Plany Reform i Inwestycji, które pozwoliłyby państwom członkowskim decydować o wykorzystaniu funduszy. Wspólny dokument liderów centroprawicowej EPP, socjaldemokratycznej S&D, liberalnej Renew Europe i Zielonych stwierdza, iż Parlament nie zaakceptuje żadnego ograniczenia nadzoru i demokratycznej kontroli nad wydatkami UE – „ani, co gorsza, renacjonalizacji kluczowych polityk UE”.