Niemiecki "Der Spiegel" ujawnił, iż w internecie pojawiły się wrażliwe informacje należące do wysokich urzędników Białego Domu, w tym numery telefonów, adresy e-mail i hasła. To już kolejny przypadek naruszenia bezpieczeństwa danych na najwyższych szczeblach władzy USA.
Według "Der Spiegel" wrażliwe dane dotyczą między innymi doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Mike'a Waltza, dyrektorki wywiadu narodowego Tulsi Gabbard oraz sekretarza obrony Pete'a Hegsetha. Niemieccy dziennikarze odnaleźli te informacje, korzystając z powszechnie dostępnych wyszukiwarek oraz baz danych z wcześniejszych wycieków. Co gorsza, wiele numerów i adresów wciąż jest aktualnych i powiązanych z profilami w mediach społecznościowych.
Powtarzające się problemy z bezpieczeństwem
To nie pierwszy raz, gdy bezpieczeństwo komunikacji w Białym Domu jest kwestionowane. Kilka dni wcześniej media donosiły o incydencie związanym z aplikacją Signal, w której wysocy urzędnicy omawiali plany wojskowe. W wyniku pomyłki do konwersacji został dodany redaktor naczelny "The Atlantic", co doprowadziło do szybkiego nagłośnienia całej sprawy.
Skutki naruszenia danych
Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa podkreślają, iż dostępność danych, takich jak numery telefonów i adresy e-mail, zwiększa ryzyko cyberataków. Hakerzy mogą wykorzystać te informacje do instalowania systemu szpiegującego lub przeprowadzania ataków phishingowych. W przypadku tak wysokich urzędników państwowych skutki mogą być poważne — od przechwycenia poufnych informacji po zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.
Reakcja i potencjalne konsekwencje
Jak dotąd nie pojawiły się oficjalne oświadczenia ze strony Białego Domu w sprawie najnowszego wycieku. Niemniej jednak powtarzające się incydenty mogą skłonić administrację do wprowadzenia surowszych protokołów bezpieczeństwa. Eksperci sugerują, iż konieczne jest lepsze zabezpieczenie komunikacji oraz regularne szkolenia dla urzędników w zakresie ochrony danych.