Kolejny kłopot Nawrockiego. Prezydent znów musi tłumaczyć się przed sądem

2 godzin temu
Zdjęcie: Nawrocki


Karol Nawrocki — jeszcze do niedawna kojarzony głównie z twardą, historyczno-patriotyczną narracją — dziś coraz częściej pojawia się w kontekście politycznych sporów i własnych potknięć.

Tym razem sprawa jest poważniejsza niż kolejne niefortunne wystąpienie, bo dotyczy sądowego pozwu o ochronę dóbr osobistych. Aktywistka Strajku Kobiet, Klementyna Suchanow, skierowała przeciwko prezydentowi pozew, uznając, iż oskarżył ją publicznie o działania na pograniczu kryminalnych.

Sprawa rozpoczęła się 23 maja, podczas telewizyjnej debaty na antenie Republiki. W trakcie kampanijnej potyczki Nawrocki, zwracając się do swojego rywala, Rafała Trzaskowskiego, wypowiedział zdanie, które natychmiast wywołało burzę: „Kiedy pan wspierał film Zielona granica, to jedna z pana stypendystek, która pana popiera, Klementyna Suchanow, zrobiła z jednego z lokali komunalnych wynajmowanych od miasta dziuplę do przerzucania nielegalnych migrantów”.

Wypowiedź padła w czasie, gdy na pasku Telewizji Republika widniał podpis: „Mafia przemytników wokół rządu Tuska”. Stacja od tygodni budowała narrację o „sieciach powiązań”, z których rzekomo miała wyłaniać się aktywistka. Część widzów mogła więc łatwo dojść do wniosku, iż mowa o osobie bezpośrednio zaangażowanej w proceder przemytu ludzi. Problem w tym, iż Nawrocki nie przedstawił żadnych dowodów na swoje słowa — i to właśnie one są dziś przedmiotem pozwu.

Klementyna Suchanow niemal od razu zareagowała na oskarżenia. Dzień po debacie wezwała Nawrockiego do publicznych przeprosin, ale — jak łatwo było przewidzieć — nie doczekała się ich. Prezydent wolał milczeć, najwyraźniej licząc, iż sprawa rozejdzie się po kościach. Tymczasem Suchanow we wtorek złożyła do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew o ochronę dóbr osobistych.

nie przeprosił jako kandydat (mimo maila do @szefernaker), nie chciał polubownie, będzie sądownie.

niniejszym składam pozew przeciwko @NawrockiKn za słowa, których użył wobec mnie podczas debaty prezydenckiej z RT oglądanej przez prawie 5 mln.

prezydenci nie są ponad prawem pic.twitter.com/rv9gjkLb5b

— Klementyna Suchanow (@KSuchanow) November 18, 2025

W pozwie domaga się trzech rzeczy: opublikowania przeprosin na profilach Nawrockiego w mediach społecznościowych, w portalu Rzeczpospolita oraz na antenie Telewizji Republika. Dodatkowo żąda wpłaty 10 tys. zł na rzecz Fundacji Ogólnopolski Strajk Kobiet. To kwota symboliczna, ale gest znaczący — bo pokazujący, iż sprawa nie dotyczy pieniędzy, ale odpowiedzialności za słowa.

Warto zauważyć, iż to nie pierwszy raz, kiedy Nawrocki popada w kłopoty po zbyt daleko idących deklaracjach. Jego polityczna aktywność — formalnie stojąca w sprzeczności z funkcją, która wymaga neutralności — od miesięcy sprowadza się do ostrej kampanijnej retoryki. Kolejną odsłoną jest właśnie ten spór. Tym bardziej, iż wypowiedź o „dziupli do przerzucania migrantów” inaczej niż pomówieniem trudno nazwać.

Nawrocki próbuje dziś grać rolę państwowca, ale jednocześnie pozwala sobie na stwierdzenia, które mogłyby nie przejść w ustach choćby najbardziej bojowych polityków. Jego słowa miały uderzyć w Trzaskowskiego — ale w praktyce trafiły w zupełnie inną osobę, obciążając aktywistkę ciężkim zarzutem bez cienia dowodu.

Nie jest tajemnicą, iż obóz PiS od miesięcy budował narrację o „nielegalnych migrantach”, mając nadzieję, iż temat ten wywoła odpowiednie emocje wśród wyborców. W tej układance Nawrocki miał pełnić rolę „autorytetu”, który użycza swojej powagi, by legitymizować najbardziej radykalne tezy. Problem w tym, iż powaga znika, gdy padają słowa zbliżone do oszczerstwa.

Sam fakt, iż Telewizja Republika wyświetlała w tym czasie grafikę „mafia przemytników wokół rządu Tuska”, tylko uwypukla kontekst: wypowiedź Nawrockiego miała być elementem kampanijnego spektaklu, nie zaś odpowiedzialnym stwierdzeniem kandydata na najwyższy urząd w państwie.

Karol Nawrocki — jeszcze niedawno budujący swój wizerunek jako strażnik pamięci narodowej — dziś wikła się w sprawy, które nadszarpują jego wiarygodność. Pozew Suchanow to kolejny problem wizerunkowy, a zarazem test: czy polityk sięgnie po retorykę obrony, czy spróbuje obrócić sprawę w kolejny atak? A może będzie musiał zwyczajnie przeprosić?

Jedno jest pewne — tym razem jego słowa nie znikną w medialnym szumie. Przed sądem trzeba będzie je udowodnić.

Idź do oryginalnego materiału