Daniel Obajtek może mieć bardzo poważne kłopoty nie tylko z powodu prywatyzacji Lotosu. Dużo szybciej może dostać zarzuty za utrudnianie krytyki prasowej i cenzurę tygodnika NIE. Obajtek przyznał się bowiem, iż zabronił dystrybucji tygodnika i chociaż pisowska prokuratura nie chciała prowadzić śledztwa (układ władzy trzyma się mocno) to same zarzuty są na tyle poważne, iż po zmianie rządu może dojść do postawienia wójta Pcimia przed sądem.
Cenzura, którą wprowadził Obajtek, jest w Polsce zakazana a oprócz tego jego decyzje można oceniać jako działanie na szkodę spółki, bowiem doprowadziły do spadku przychodów – oceniają sprawę prawnicy. Jest to też jeden z tych udokumentowanych przypadków, gdy z powodów politycznych cenzuruje się, bez wyroku sądu, niezależne wydawnictwo.
Sprawa z cenzurą tygodnia NIE jest o tyle niebezpieczna, iż to prawdziwa cenzura i dzisiaj był to tygodnik NIE a w przyszłości będzie np. opozycyjna gazeta, ujawniająca afery PiS.