W ostatnich dniach polskie miasta stały się areną zaciętego protestu. Kolejarze wyszli na ulice, blokując najważniejsze dojazdy do terminali towarowych, w tym strategiczny terminal kontenerowy PKP Cargo przy ulicy Marywilskiej w Warszawie. To nie jest zwykły strajk – to akt desperacji i odpowiedź na, jak twierdzą związkowcy, lata zaniedbań, które doprowadziły polską kolej towarową na skraj przepaści. Stawką jest nie tylko przyszłość tysięcy pracowników, ale i płynność dostaw w całym kraju, co może mieć realny wpływ na każdego z nas już w 2025 roku.
Protestujący domagają się natychmiastowych zmian w polityce transportowej państwa, ostrzegając przed degradacją całego sektora przewozów towarowych. Ich głosy, wzmocnione przez aktywistów środowiskowych, wybrzmiewają jasno: „Wolą spaliny niż szyny!” i „Dość faworyzowania transportu drogowego”. Czy rząd posłucha i podejmie realne działania, zanim sytuacja przerodzi się w ogólnokrajowy paraliż logistyczny?
Dlaczego kolejarze wyszli na ulice? Nierówna walka z TIR-ami
Główną przyczyną trwających protestów jest głęboko zakorzeniona nierówna konkurencja między transportem kolejowym a drogowym. Jak podkreślają związkowcy, przewoźnicy kolejowi są obciążeni wysokimi stawkami za dostęp do infrastruktury, podczas gdy większość dróg w Polsce pozostaje zwolniona z opłat dla ciężarówek. „To jak bieg z kulą u nogi, gdy rywal jedzie na motorze” – tłumaczy Marcin Pochłód z Międzyzakładowego Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych, wskazując na fundamentalną niesprawiedliwość systemową.
Ta dysproporcja prowadzi do systematycznej degradacji przewozów kolejowych, które są przecież znacznie bardziej ekologiczne i wydajne. Do protestu dołączyli aktywiści Ostatniego Pokolenia, którzy z hasłem „Tiry na tory” wspierają postulaty kolejarzy. Wskazują oni, iż jeden pociąg towarowy może zastąpić choćby sto ciężarówek na drogach, co drastycznie zmniejszyłoby emisję spalin i poprawiło bezpieczeństwo. W dobie deklaracji o ochronie środowiska, marginalizowanie kolei towarowej wydaje się być sprzecznością, która obciąża nie tylko budżet państwa, ale i zdrowie obywateli.
Ponad 2400 etatów na ostrzu noża. Dramat w PKP Cargo
Sytuację kolejarzy dodatkowo pogarszają drastyczne plany redukcji zatrudnienia w PKP Cargo, największym polskim przewoźniku towarowym. Po zeszłorocznym cięciu ponad 3,6 tysiąca etatów, spółka zapowiedziała kolejne masowe zwolnienia. W 2025 roku pracę ma stracić ponad tysiąc osób, a w 2026 roku blisko 1,4 tysiąca pracowników. Łącznie, w ciągu najbliższych dwóch lat, zagrożonych jest ponad 2400 miejsc pracy. To uderzenie w serce polskiego transportu kolejowego, które pracownicy określają wprost: „To akt desperacji”.
Takie działania nie tylko pogłębiają kryzys w PKP Cargo, ale także osłabiają cały sektor. Mniejsza liczba pracowników oznacza mniejszą zdolność operacyjną, co w perspektywie może przełożyć się na opóźnienia w dostawach i wzrost kosztów transportu dla przedsiębiorstw w całej Polsce. Związkowcy alarmują, iż bez natychmiastowej interwencji rządu, przyszłość kolei towarowej w Polsce jest mocno niepewna, a jej rola w gospodarce może zostać zredukowana do minimum, co z pewnością odbije się na cenach produktów i dostępności towarów dla konsumentów.
Rząd reaguje, ale czy to wystarczy? Obietnice vs. realia
W obliczu narastających protestów, rząd zaczyna reagować. Minister infrastruktury Dariusz Klimczak przyznał, iż zgadza się z wieloma postulatami protestujących i zapowiedział inwestycje w kolej, w tym modernizację taboru PKP Intercity. Jest to jednak odpowiedź skierowana głównie na ruch pasażerski, a nie towarowy, co budzi uzasadnione obawy wśród protestujących.
Wiceminister Piotr Malepszak próbował uspokoić nastroje, sugerując, iż maszyniści mogą znaleźć zatrudnienie w ruchu pasażerskim, gdzie przewozy rosną. Jednak dla tysięcy pracowników PKP Cargo, od maszynistów po obsługę terminali, to nie jest proste rozwiązanie. Kolejarze pozostają nieugięci. Jak twierdzą, bez realnych działań na rzecz wyrównania konkurencji z transportem drogowym i zatrzymania zwolnień, kolej towarowa w Polsce będzie przez cały czas tracić znaczenie. Protesty mają trwać do skutku, a ich determinacja wskazuje, iż nie ustąpią, dopóki nie zobaczą konkretnych zmian w prawie i polityce państwa.
Sytuacja w PKP Cargo i na polskich torach to nie tylko problem branżowy, ale wyzwanie dla całej gospodarki. Przyszłość transportu towarowego w Polsce, jego efektywność i ekologiczność, zależą od tego, czy rząd zdecyduje się na odważne kroki, które wyrównają szanse kolei w walce z transportem drogowym. Bez tego, ryzyko paraliżu dostaw i dalszej degradacji kluczowego sektora infrastruktury transportowej będzie realne, a jego konsekwencje odczuje każdy Polak.
More here:
Kolejarze blokują Polskę. Ponad 2400 etatów zagrożonych, czy grozi nam paraliż dostaw?