Wicepremier i szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski przypomniał wczoraj, iż prezydent Karol Nawrocki wciąż nie podpisał 40 nominacji ambasadorskich — mimo ustępstw proponowanych przez rząd.
Dzień wcześniej (2 grudnia) Radosław Sikorski opublikował skan listu do prezydenta, w którym zadeklarował wolę rozwiązania problemu powołania ambasadorów.
Tymczasem szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz uważa, iż publikując korespondencję skierowaną do głowy państwa, Sikorski dąży do eskalacji konfliktu. Zarzucił również ministrowi forsowanie swoich „politycznych kolegów” na stanowiska ambasadorskie.
Najder zamiast Klicha?
W piśmie skierowanym do prezydenta jeszcze w październiku szef MSZ zadeklarował gotowość do rozmów, zwłaszcza w sprawie najbardziej spornej kandydatury Bogdana Klicha, którego — zgodnie z propozycją Sikorskiego — na stanowisku ambasadora w USA mógłby zastąpić Jacek Najder.
Najder to doświadczony dyplomata: pełnił funkcję ambasadora w Afganistanie, pracował w placówkach w Islamabadzie i Seulu, a w MSZ był m.in. dyrektorem Departamentu Azji i Pacyfiku oraz podsekretarzem stanu.
Sikorski wyjaśniał również, dlaczego zdecydował się ujawnić swój list do prezydenta. — Nie mam ani jednego podpisu, a jednocześnie pojawiają się oskarżenia jego doradców, jakobym to ja blokował nominacje. Dlatego poczułem się zmuszony do opublikowania tego pisma — powiedział wczoraj w Brukseli.
Przydacz: Szefowi polskiej dyplomacji brakuje profesjonalizmu
Przydacz zarzucił Sikorskiemu brak profesjonalizmu i oskarżył go o zaostrzanie trwającego od dłuższego czasu sporu o ambasadorów. Zapytany w środę przez dziennikarzy w Ostrzyhomiu — gdzie towarzyszył prezydentowi Nawrockiemu podczas szczytu Grupy Wyszehradzkiej — dlaczego prezydent nie odpowiedział na pismo szefa MSZ, wyraził ubolewanie z powodu publikacji korespondencji kierowanej do głowy państwa.
— Nie wiem, jacy doradcy podpowiadają panu ministrowi eskalowanie konfliktu z prezydentem i publikowanie korespondencji. Nie świadczy to najlepiej o profesjonalizmie pana Sikorskiego, raczej o chęci zaogniania sporu — ocenił szef BPM.
Sikorski nie jest skłonny do kompromisów
Prezydencki minister podkreślił także, iż Sikorskiemu brakuje zdolności dyplomatycznych nie tylko w tej sprawie. — Nie potrafił dogadać się z prezydentem Andrzejem Dudą, nie potrafił porozumieć się z ministrem Mieszko Pawlakiem, z ministrem Wojciechem Kolarskim, teraz ze mną i z prezydentem Nawrockim — wyliczał Przydacz.
— Widać wyraźnie, iż nie jest to człowiek skory do kompromisu. Każda kolejna osoba, z którą powinien negocjować, z jakiegoś powodu mu nie odpowiada, a on próbuje wymuszać zmianę kandydatur na rzecz swoich kolegów — dodał.
Przydacz zwrócił również uwagę, iż część kandydatów proponowanych przez MSZ to „koledzy polityczni ministra Sikorskiego”. — Często są to osoby bez minimalnych kompetencji. Ostatnio trafiła do nas kandydatura człowieka proponowanego do ambasady w Bułgarii, który nie zna języka bułgarskiego choćby na podstawowym poziomie, a angielski opanował na poziomie maturzysty — podkreślił.
Przydacz deklaruje gotowość do rozmów, ale …
Mimo ostrych ocen prezydencki minister zadeklarował wczoraj gotowość do dalszych rozmów z szefem MSZ. — Takie rozmowy się odbywały, odbywają i mam nadzieję, iż będą się odbywać — zapewnił. Zastrzegł jednak, iż powinny się one odbywać „nie przed kamerami, jak chciałby minister Sikorski, ale w zaciszu gabinetów”.
Dodał, iż istniały już „pewne ustalenia czy wstępna gotowość” do kontynuowania procesu, jednak — jak zaznaczył — publikacja korespondencji przez Sikorskiego pokazuje, iż minister „nie jest gotowy na kompromis”.
Historia sporu o ambasadorów
Spór o nominacje ambasadorskie między rządem a prezydentem (wówczas Andrzejem Dudą) trwa od marca zeszłego roku. Minister Sikorski zakończył misje ponad 50 ambasadorów i wycofał kilkanaście kandydatur zgłoszonych przez poprzednie kierownictwo resortu. Duda podkreślał natomiast, iż „nie da się żadnego ambasadora powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta”, którego konsekwentnie odmawiał.
Ambasadorów, którzy opuścili placówki, ale nie zostali formalnie odwołani, zastąpili wskazani przez MSZ dyplomaci — jednak jedynie jako chargé d’affaires. Tak jest m.in. w USA, gdzie Bogdan Klich zastąpił Marka Magierowskiego. Pod koniec swojej kadencji Duda podpisał jednak kilkanaście nominacji spośród kilkudziesięciu wnioskowanych przez ministra.
Pod koniec września Karol Nawrocki ogłosił, iż nie ma możliwości, aby Bogdan Klich i Ryszard Schnepf (chargé d’affaires we Włoszech) otrzymali nominacje ambasadorskie. W tym samym czasie nowy prezydent deklarował, iż w połowie października spotka się z szefem MSZ w sprawie nominacji — jednak w mediach nie pojawiły się żadne informacje o takim spotkaniu.

1 godzina temu








