Kocie pozdrowienia Kaczyńskiego. Humor, który nie bawi

1 dzień temu
Zdjęcie: Kaczyński


W ostatnich godzinach kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich, zaplanowaną na 1 czerwca 2025 roku, Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, postanowił pokazać swoją „luźną” stronę.

Na platformie X opublikował wpis, w którym jego koty, Fiona i Czarek, „pozdrawiają” Martę Nawrocką, żonę kandydata PiS, Karola Nawrockiego. Zdjęcie Marty z kotem na rękach, zrobione podczas wizyty w stadninie koni arabskich, miało prawdopodobnie ocieplić wizerunek partii. Niestety, ten żart Kaczyńskiego po raz kolejny obnażył jego brak wyczucia i sztywne poczucie humoru, które zamiast bawić, wywołuje jedynie zażenowanie.

Kaczyński od lat próbuje budować wizerunek człowieka bliskiego zwykłym Polakom, a jego zamiłowanie do kotów miało w tym pomóc. Wpis „Fiona i Czarek pozdrawiają” miał być lekkim akcentem w końcówce kampanii, nawiązaniem do popularności zwierząt w mediach społecznościowych i sposobem na pokazanie, iż lider PiS potrafi być dowcipny. Problem w tym, iż żart jest banalny i wymuszony. Kaczyński nie potrafi naturalnie wpleść humoru w swoje działania – jego próby są sztuczne, a „kocie pozdrowienia” brzmią jak nieudolna próba podążenia za internetowymi trendami. W efekcie zamiast uśmiechu, wpis wywołuje raczej politowanie.

To nie pierwsza sytuacja, w której Kaczyński próbuje żartować, ale efekt jest daleki od zamierzonego. W przeszłości jego nieudolne próby humoru – jak opowieść o oglądaniu rodeo po nocy czy żarty z opozycji – stawały się pożywką dla internautów. W 2016 roku sieć zalały memy, w których Kaczyński był przedstawiany jako „wynalazca koła” czy „pierwszy Polak w kosmosie”. Te prześmiewcze grafiki pokazały, iż Polacy mają dystans do polityków, ale Kaczyński nigdy nie potrafił zdobyć się na podobny luz wobec samego siebie. Jego sztywność i brak autentyczności sprawiają, iż każdy żart brzmi jak przygotowana wcześniej, nieudana inscenizacja.

W kampanii wyborczej, gdzie emocje odgrywają kluczową rolę, poczucie humoru może być skutecznym narzędziem budowania więzi z wyborcami. Politycy tacy jak Rafał Trzaskowski czy Donald Tusk potrafią rzucić celną ripostą, która rozładowuje napięcie i zjednuje sympatię. Kaczyński natomiast pozostaje w tyle – jego „kocie pozdrowienia” nie mają w sobie ani błyskotliwości, ani spontaniczności. Wpis na X wygląda na desperacką próbę pokazania, iż PiS jest „na luzie”, ale w ustach lidera znanego z autorytarnego stylu zarządzania brzmi to po prostu niewiarygodnie.

Co więcej, żart Kaczyńskiego jest oderwany od powagi sytuacji. W czasie, gdy Polacy zmagają się z rosnącymi kosztami życia, kryzysem energetycznym i niepewnością geopolityczną, lider PiS zamiast merytorycznej debaty oferuje banalne „kocie pozdrowienia”. To pokazuje, jak bardzo jest oderwany od rzeczywistości i jak mało ma do zaoferowania w kluczowym momencie kampanii. Humor w polityce powinien być inteligentny i służyć budowaniu relacji z wyborcami, a nie być pustym gestem, który tylko podkreśla brak pomysłu na dotarcie do ludzi.

Idź do oryginalnego materiału