Kochamy plastik. Prognozy pokazują, iż zapotrzebowanie na tworzywa sztuczne będzie rosnąć dalej w sposób wykładniczy. To nie jest dobra wiadomość dla oceanów i dla całego środowiska naturalnego. Jednak plastik to nie tylko zanieczyszczenia, które widzimy gołym okiem. To także spory ślad węglowy, który może zniweczyć ważne dla naszego bezpieczeństwa cele klimatyczne. Cena naszego wygodnego życia jest wysoka.
Nie raz mogliśmy zobaczyć wstrząsające filmy dokumentalne i reportaże pokazujące, jak plastik wpływ na środowisko naturalne. Głównie na życie morskie. W 2015 roku Christine Figgener, absolwentka Texas A&M, nagrała film, na którym jej koledzy usuwają słomkę, która utknęła w nozdrzu żółwia. Ten film stał się inspirującym do działania wiralem.
Plastik to nie tylko problem z zanieczyszczeniami mórz i oceanów
W ostatnich latach widać pewne zmiany na rzecz lepszej dbałości o nasze środowisko, ale ludzkość i tak przez cały czas czyni za mało. Same zaś fizyczne zanieczyszczenia i problem morskich organizmów to część problemu.
– Zanieczyszczenie tworzywami sztucznymi to nie tylko problem oceanów. To kwestia klimatyczna i kwestia zdrowia ludzkiego – powiedziała Claire Arkin z Global Alliance for Incinerator. Alternatives.
Plastik stał się nieodłącznym elementem naszej cywilizacji. Szczególnie chodzi o opakowania – jest trwały i przede wszystkim lekki, a do tego dość tani w produkcji. Na całym świecie około 40 proc. tworzyw sztucznych wykorzystuje się do produkcji właśnie różnego rodzaju opakowań. W większości przypadku opakowanie te są przeznaczone do jednorazowego użytku.
Duży ślad węglowy
W 2019 roku przedstawiono raport mówiący o wykładniczej produkcji plastiku, a tym samym o rosnących z tego tytułu emisjach CO2 do atmosfery. Już wtedy autorzy raportu zwrócili uwagę na możliwą porażkę naszej polityki klimatycznej odnośnie założeń paryskiego porozumienia klimatycznego. Przypomnijmy, iż paryskie porozumienie klimatyczne z 2015 roku zakłada podjęcie działań na rzecz ograniczenia wzrostu globalnej temperatury poniżej 2 st. C. A najlepiej do poziomu nie większego niż 1,5 st. C.
Raport przedstawiony przez Centrum Międzynarodowego Prawa Środowiskowego (CIEL) mówił wtedy o zużyciu do 2050 roku od 10 do 13 proc. bezpiecznego budżetu węglowego. Budżet węglowy to nic innego jak ilość paliw kopalnych, jaką możemy spalić tak, aby nie przekroczyć trwale bezpiecznego progu ocieplenia planety o 1,5 st. C. Zużycie tego budżetu i jego przekroczenie oznacza, iż świat trwale ociepli się o ponad 1,5 st. C. To będzie oznaczać poważny problem dla całej ludzkości i środowiska naturalnego. Obecne ocieplenie o 1,5 st. C nie jest trwałym ociepleniem. Na razie to tylko fluktuacja w trendzie.
Nowy raport pokazuje szokujące dane
Niedawno ukazał się nowy raport przedstawiony przez Lawrence Berkeley National Laboratory działające na Uniwersytecie Kalifornijskim.
– Dane dostarczają jeszcze więcej dowodów na to, iż przemysł tworzyw sztucznych podważa wysiłki świata na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym – powiedziała Heather McTeer Toney, dyr. Bloomberg Philanthropies. To organizacja finansująca m.in. właśnie badania naukowe.
Produkcja tworzyw sztucznych wytwarzanych z paliw kopalnych powoduje niemałe emisje gazów cieplarnianych.
Najpierw wydobywamy paliwa kopalne, w tym wypadku ropę naftową. Następnie ta musi zostać poddana rafinacji. Jedno i drugie oznacza wkład energii, a więc emisje CO2 i innych gazów jak metan. Produkty petrochemiczne są następnie „rozbijane” na elementy składowe, takie jak etylen. To oznacza kolejne jeszcze większe niż sama rafinacja i górnictwo emisje. Z raportu wynika, iż dodatkowe emisje powstają w wyniku procesu polimeryzacji – łączenia elementów składowych w większe cząsteczki, a następnie przekształcania ich w produkty takiej jak butelki PET.
Na cały cykl życia plastiku pracuje rocznie 600 elektrowni węglowych
– Kiedy ludzie myślą o tworzywach sztucznych, tak naprawdę nie myślą o początku ich cyklu życia. A początek jego cyklu życia tak naprawdę zaczyna się od wydobycia ropy i gazu – powiedział Matt Kelso, który zajmuje się problematyką śladu węglowego w przemyśle wydobywczym.
Potem jest oczywiście reszta cyklu życia plastikowego wyrobu, który finalnie kończy albo na wysypisku śmieci, albo jest po prostu spalany, co oczywiście wiąże się z emisjami CO2. O zanieczyszczeniach cząstkami stałymi powodującymi powstawanie smogu i co tu dużo mówić – smrodu, już nie będziemy tu wspominać.
Aby oszacować całkowitą emisję związaną z produkcją tworzyw sztucznych, autorzy zbadali wpływ gazów cieplarnianych dziewięciu najpopularniejszych rodzajów tworzyw sztucznych, które są wykorzystywane do produkcji opakowań z tworzyw sztucznych, butelek na wodę, pojemników na gorące napoje i innych materiałów. W 2019 roku według ustaleń badaczy, wytwarzanie tworzyw sztucznych wygenerowało 2,24 mld ton CO2. To odpowiednik 600 średniej wielkości elektrowni węglowych, albo inaczej ponad połowę rocznej emisji całej Unii Europejskiej.
Marnujemy przy tym wciąż cenną dla transportu ropę
Należy też dodać, iż na produkcję wszelkiej maści tworzyw sztucznych świat zużywa rocznie 12 proc. wydobywanej ropy naftowej. Jest to ok.11 mln baryłek ropy. To nie jest zbyt dobra informacja w kontekście możliwego kryzysu paliwowego. Warto pamiętać, iż w 2008 roku jedną z głównych przyczyn kryzysu finansowego były niedobory ropy na światowym rynku. Spowodowane były stale rosnącym od lat 90. XX wieku popytem, głównie ze strony Chin, a jednocześnie świat nie mógł nadążyć z mocami wydobywczymi. To skończyło się rekordowym wzrostem cen ropy do blisko 150 dolarów za baryłkę.
Rewolucja łupkowa, jak pisał Marcin Popkiewicz w swojej książce „Świat na rozdrożu” uratowała nas przed światem rodem z Mad Maxa. Pytanie tylko, na jak długo? Świat przez cały czas mocno zależy od ropy, której ceny wahają się w tej chwili między 80 a 90 dolarów za baryłkę.
„Nie można powiedzieć, iż ropa się już kończy. Po prostu kończy się ropa tania i łatwa w wydobyciu”, pisał we wspomnianej książce Popkiewicz. Zużywanie ropy naftowej na produkcję plastiku, którego recykling przez cały czas wygląda dość blado, przybliża nas do następnego kryzysu. I choć bardzo gwałtownie rośnie sprzedaż samochodów elektrycznych na świecie, zwłaszcza Chinach, to ich globalny udział przez cały czas stanowi tylko parę procent.
Ślad węglowy może się choćby potroić
Perspektywy nie wyglądają zbyt dobrze. Raport kalifornijskich badaczy pokazuje, iż jeżeli nic się nie zmieni, to produkcja plastiku będzie się zwiększała w tempie o 4 proc. rocznie. Oznacza to podwojenie produkcji tworzyw sztucznych do 2050 roku, a niewykluczone, iż choćby potrojenie. W takiej sytuacji świat tylko z racji samego plastyku wyemituje choćby 6,78 mld ton CO2 w 2050 roku.
Całkowita dekarbonizacja sieci energetycznej – główny cel światowej polityki – mogłaby ograniczyć ten wpływ na klimat, ale przez cały czas problem by istniał. Aż 70 proc. paliw kopalnych wykorzystywanych do produkcji plastiku pochodzi z surowców wykorzystywanych w produkcji, a nie z energii elektrycznej wykorzystywanej w procesie przetwarzania – piszą autorzy raportu. Innymi słowy, jak stwierdza raport, zamiast wykorzystywać energię i surowce wtórne do recyklingu, wykorzystujemy ją np. do produkcji kolejnych butelek. Butelki lądują na wysypisku, w oceanie lub są spalane, a my produkujemy następne.
W rezultacie choćby jeżeli w 2050 roku światowa energetyka będzie zeroemisyjna, to produkcja plastiku wygeneruje wtedy 5,13 mld ton CO2. I choćby jeżeli produkcja tworzyw sztucznych przestanie rosnąć z roku na rok, to do połowy tego stulecia wykorzystamy z tego tytułu choćby 19 proc. budżetu węglowego. Tylko i wyłącznie z samego plastiku. A gwarancji, iż świat osiągnie w 2050 roku zeroemisyjność w energetyce i transporcie, nie ma.
Neil Tangri, dyrektor ds. nauki i polityki w grupie zajmującej się sprawiedliwością środowiskową, który dokonał przeglądu raportu, stwierdził, iż z ustaleń jasno wynika, iż produkcja tworzyw sztucznych to „burząca kula dla naszego klimatu” i ma nadzieję, iż wpłynie to na nadchodzące rozporządzenie negocjacje.
– Ten raport dostarcza negocjatorom najmocniejsze jak dotąd dowody naukowe potwierdzające potrzebę zatrzymania i odwrócenia ekspansji produkcji tworzyw sztucznych – stwierdził. W dalszej swojej analizie Tangri stwierdził, iż produkcja plastiku może pochłonąć choćby cały budżet węglowy jeszcze w tym stuleciu.
Plastikowym życiem płaci cały świat
Tymczasem klimat każdego dnia pokazuje, jakie są konsekwencje naszego podejścia do życia. Płaci za to każdy kraj na świecie. Przykładów jest wiele. Na przełomie kwietnia i maja Azja Południowo-Wschodnia doświadczyła rekordowej fali upałów. Na Filipinach we znaki dało się zabójcze połączenie temperatury i wilgotności powietrza. Jedno i drugie nakręcane przez globalne ocieplenie. Zamknięte szkoły w stolicy kraju Manili to efekt 38,8 st. C, jednak temperatura odczuwalna przez człowieka wyniosła 45 st. C. Podobna sytuacja miała miejsce w Tajlandii, Kambodży czy Bangladeszu.
Należy przy tym dodać, iż wymienione wyżej kraje mają ogromny problem z odpadami z tworzyw sztucznych i zanieczyszczeniami.
To niesie za sobą zgony ludzi, którzy przecież do wysokich temperatur są tam przyzwyczajeni. W jednym tygodniu w samej Tajlandii zmarło z powodu upałów co najmniej 30 osób. Podczas gdy przez cały 2023 rok liczba zgonów wyniosła tam 37. Nas też niewątpliwe czekają upały. Prognozuje się, iż lato w Europie, w tym w Polsce będzie cieplejsze niż zwykle. To może oznaczać dla nas kłopoty. I mimo tego faktu, jak twierdzą autorzy raportu, przełomowy jak się uważa szczyt poświęcony plastikowym opadom sprzed dwóch lat, nie uwzględnił problematyki odcisku węglowego.