Koalicjanci krzyżują plany Trzaskowskiemu. Debata w Końskich przeniesie się do kuluarów? [OPINIA]

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl, Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl, Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl, Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl


Wieczorem w Końskich może się okazać, iż Rafał Trzaskowski zostanie w studio telewizyjnym sam, a za sprawą m.in. współkoalicjantów debata kandydatów na prezydenta przeniesie się do kuluarów. Chyba iż w ostatniej chwili zostaną jednak dopuszczeni inni kandydaci.
W teorii miało pójść gładko - w środę rano Rafał Trzaskowski zaskoczył swego, popieranego przez PiS, kontrkandydata wezwaniem na debatę w Końskich. Podobną, jaką dwa tygodnie wcześniej sam odrzucił, gdy to Karol Nawrocki wezwał go do telewizyjnego starcia w słynnym już świętokrzyskim mieście. Początkowo udało mu się zepchnąć Prawo i Sprawiedliwość do defensywy - przedstawiciele sztabu zmuszeni byli przyjąć warunki faworyta sondaży i udać się na rozmowy w tej sprawie do siedziby nielubianej przez siebie "TVP w likwidacji", jak od końca 2023 r. nazywają Telewizję Polską.


REKLAMA


Zobacz wideo Nawrocki wzywa Trzaskowskiego do debaty! Czy czeka nas konfrontacja?


Koalicjanci popsują szyki Trzaskowskiemu?
Mimo iż sztabowcy Nawrockiego nie potwierdzili udziału swego kandydata w debacie trzech stacji (oprócz TVP, współorganizują ją także TVN24 i Polsat News), to wydawało się, iż Karol Nawrocki musi się stawić do dyskusji z głównym konkurentem. Choćby dlatego, iż sam wcześniej kilkakrotnie deklarował, iż do takiego pojedynku stanie, niezależnie od warunków stawianych przez Trzaskowskiego. I choćby w sytuacji, gdy do debaty nie zostaną dopuszczone dwie kolejne telewizje - sympatyzujące z PiS Republika i wPolsce24, co było warunkiem udziału kandydata Prawa i Sprawiedliwości. "Jutro o 20.00 początek debaty w Końskich. Oczywiście jeżeli Panu Karolowi wystarczy odwagi. Życzmy sobie poważnej rozmowy o Polsce. Polki i Polacy tego oczekują. Do zobaczenia" - napisał Trzaskowski w czwartek wieczorem na "X".


Jeszcze do wczesnego popołudnia wydało się, iż wszystko idzie po myśli prezydenta Warszawy, ale szyki postanowili mu popsuć koalicjanci. Najpierw marszałek Sejmu Szymon Hołownia, oburzony wykluczeniem z debaty pozostałych kandydatów, oświadczył, iż również wybiera się do Końskich i będzie żądał miejsca w telewizyjnym studio. Wyraził też chęć udziału w drugiej dyskusji, którą godzinę wcześniej (o 18.50) w piątek w Końskich organizują wspólnie telewizje: Republika, wPolsce24 i Trwam. Następnie w jego ślady postanowiła pójść Magdalena Biejat (choć chce wystąpić tylko w debacie liberalnych stacji) i Adrian Zandberg z opozycyjnej partii Razem (nie zamierza wziąć udziału w żadnej z debat). Później dołączyli jeszcze: Marek Jakubiak i Joanna Senyszyn.
Postawa, zwłaszcza koalicjantów, zdecydowanie komplikuje sytuację Trzaskowskiego, bo o godz. 20.00 może okazać się, iż kandydat KO zostanie w studiu sam, natomiast konkurencja będzie w tym czasie debatować w zupełnie innym miejscu i na innych antenach. Może stać się też inaczej - przed startem w hali sportowej w Końskich stawi się kolejka chętnych do dyskusji kandydatów z Nawrockim na czele. Wówczas w trudnej sytuacji znajdą się i Trzaskowski, i prowadzący program dziennikarze: TVP, TVN24 i Polsat News. A punkty zyska kandydat Prawa i Sprawiedliwości. Nie o to chyba chodziło sztabowi kandydata KO.
Idź do oryginalnego materiału