Kluczowe głosowanie dla przyszłego niemieckiego rządu

16 godzin temu
Zdjęcie: https://www.euractiv.pl/section/demokracja/news/kluczowe-glosowanie-dla-przyszlego-niemieckiego-rzadu/


Rządy Friedricha Merza stoją przed pierwszą poważną próbą, jeszcze zanim oficjalnie się rozpoczęły. Posłowie ustępującego Bundestagu zebrali się na prawdopodobnie ostatnią sesję i ich zadaniem jest zatwierdzenie historycznego pakietu inwestycyjnego finansowanego z długu, który może sięgnąć choćby biliona euro.

Pakiet ten jest forsowany przez stary parlament. Chodzi o to, iż w nowym Bundestagu, który zbierze się w przyszłym tygodniu, prawdopodobieństwo jego przyjęcia będzie mniejsze.

Dzięki przyjęciu pakietu zwycięska w lutowych wyborach w Niemczech CDU uzyskałaby swobodę fiskalną, niezbędną do zmierzenia się ze stagnacją kraju we wszystkich obszarach – od obronności po gospodarkę.

Na papierze Friedrich Merz dysponuje wymaganą większością dwóch trzecich – po tym jak sojusz CDU/CSU zawarł w ostatniej chwili porozumienie z przyszłym koalicjantem – SPD, a także z Zielonymi.

Nie jest to jednak jeszcze przesądzone: Merz i jego sojusznicy wciąż mierzą się z niewiadomymi, które mogą pogrzebać ustawę i skazać jego rządy na porażkę już na ich starcie, choć prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest niewielkie.

Jaki jest ostateczny kompromis?

Pierwotne porozumienie między blokiem centroprawicowym a SPD miało na celu uwolnienie przyszłej koalicji od ograniczeń niemieckich reguł konstytucyjnych dotyczących zadłużenia. Opierało się ono na dwóch filarach:

  • wyłączenie wydatków obronnych przekraczających 1 proc. PKB spod hamulca zadłużenia – konstytucyjnej zasady ograniczającej strukturalny deficyt Niemiec do 0,35 proc. PKB. De facto znosi to limit przyszłych wydatków w tej kategorii,
  • utworzenie pozabudżetowego funduszu specjalnego o wartości 500 mld euro, przeznaczonego na inwestycje w starzejącą się niemiecką infrastrukturę.

Każda z tych zmian wymaga większości dwóch trzecich do zmiany konstytucji. Dlatego Merz i SPD musieli do porozumienia wciągnąć Zielonych, oferując im szereg ustępstw, w tym:

  • nową definicję wydatków obronnych, obejmującą także pomoc dla Ukrainy, cyberbezpieczeństwo, obronę cywilną i służby wywiadowcze, które również zostaną wyłączone spod hamulca zadłużenia,
  • 100 mld euro z funduszu infrastrukturalnego zostanie przekazane na istniejący specjalny fundusz wspierający cele klimatyczne Niemiec,
  • zakaz wykorzystywania funduszu do finansowania istniejących projektów, aby zapobiec przeznaczaniu nowo dostępnych środków na działania o charakterze klientelistycznym.

Co się stanie, jeżeli ustawa nie przejdzie?

Trudno sobie wyobrazić, jak Chrześcijańscy Demokraci i SPD mogliby uzgodnić program rządowy, który odpowiadałby na liczne pilne potrzeby kraju, bez dodatkowej przestrzeni fiskalnej.

Dotyczy to m.in. gospodarki pogrążonej w recesji, osłabionej przez problemy przemysłowe i starzejącą się infrastrukturę. Niemcy będą miały także trudności z dozbrojeniem się w obliczu niepewności co do przyszłego zaangażowania USA w bezpieczeństwo Europy oraz rosnącego zagrożenia ze strony Rosji.

W najlepszym wypadku niepowodzenie opóźniłoby proces tworzenia koalicji i ograniczyło pole manewru przyszłego rządu. W najgorszym mogłoby jednak doprowadzić do przedterminowych wyborów.

Koalicja mogłaby spróbować przeforsować szerszą reformę hamulca zadłużenia w nowo wybranym parlamencie, ale byłoby to znacznie trudniejsze. Lewica oraz skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) mają wystarczającą liczbę mandatów, by zablokować zmiany w konstytucji.

Lewica sprzeciwia się zwiększeniu wydatków na obronność, a AfD prawdopodobnie nie będzie współpracować z partiami głównego nurtu.

Nieobecni i buntownicy

Chrześcijańscy Demokraci są znani ze swojej fiskalnej powściągliwości. Część posłów niepokoi skala nowego zadłużenia, a także fakt, iż do konstytucji mogłyby zostać wpisane ambitne cele neutralności klimatycznej, jeżeli dodany będzie do niej fundusz klimatyczny.

Z kolei niektórzy politycy SPD i Zielonych nie kryją urazy do Merza – zarówno jako twardego konserwatysty, jak i za jego ostrą antylewicową oraz antyzieloną kampanię wyborczą. Szczególnie oburzyło ich wspólne głosowanie centroprawicy z AfD w trakcie kampanii.

Chrześcijańscy Demokraci, SPD i Zieloni dysponują łącznie 520 głosami – o 31 więcej niż wynosi wymagana większość dwóch trzecich.

Część posłów może jednak zbuntować się lub być nieobecna podczas głosowania. Merz spodziewa się także „mniej niż garstki” przeciwników wśród posłów centroprawicy. Jeden z posłów Zielonych już publicznie zapowiedział głos przeciwko pakietowi. W poniedziałek po południu SPD spodziewało się jednej absencji i buntu jednej osoby.

Dyscyplina partyjna jest osłabiona, ponieważ niektórzy parlamentarzyści nie wrócą do swoich frakcji w nowym Bundestagu.

Co po głosowaniu?

Jeśli pakiet zostanie przyjęty, pozostanie jeszcze jedna przeszkoda: zmiany w konstytucji wymagają dodatkowego głosowania zatwierdzającego w izbie reprezentującej landy – Bundesracie. Głosowanie zaplanowano na piątek (21 marca).

Bundesrat składa się z 69 delegatów wyznaczanych przez rządy poszczególnych państw związkowych. Do przyjęcia pakietu potrzeba 46 głosów „za”.

Landy mogą jednak głosować za tylko wtedy, gdy w ich rządach koalicyjnych panuje wewnętrzna zgoda. Rządy tworzone wyłącznie przez CDU, SPD i Zielonych dysponują jedynie 41 głosami.

Rząd Bawarii, w którego skład wchodzą sojusznicy Merza – CSU oraz liberalno-konserwatywni Wolni Wyborcy – ogłosił, iż poprze pakiet. To zwiększa poparcie do 47 głosów.

Czy sąd może zablokować ustawę?

Niemiecki Sąd Konstytucyjny odrzucił kilka skarg na działania Merza, złożonych m.in. przez posłów Lewicy, AfD i liberalnych Wolnych Demokratów (FDP).

Niektórzy argumentowali, iż uchwalanie tak ważnej ustawy przez stary parlament jest niekonstytucyjne, skoro został już wybrany nowy. Inni twierdzili, iż okres konsultacji był zbyt krótki, by posłowie mogli podjąć świadomą decyzję.

Sąd podkreślił jednak, iż stary parlament pozostaje w pełni uprawniony do podejmowania decyzji do czasu zebrania się nowego Bundestagu, co może nastąpić do 30 dni po wyborach.

W kwestii okresu konsultacji Sąd odmówił natychmiastowego wstrzymania głosowania, choćby jeżeli uznał, iż czas na debatę mógł być zbyt krótki. Zaznaczył, iż zablokowanie głosowania możliwie jak najszybciej byłoby nieodwracalne, gdyby później orzekł na korzyść ustawy – a nowy Bundestag najprawdopodobniej by jej nie przyjął.

Choć w krótkiej perspektywie nie ma już przeszkód prawnych dla głosowania, sąd w przyszłości może jeszcze orzec przeciwko ustawie.

Idź do oryginalnego materiału