Smętne objazdy Morawieckiego, który musiał zastąpić ciężko chorego Kaczyńskiego, pokazują jeszcze jeden problem PiS. Choroba zwana brakiem zaangażowania. Tluste pisowskie koty nie mają zamiaru zajmować się kampanią wyborczą, liczą na to, iż wszystko za nich zrobi centrala. Partia Kaczyńskiego jest niesamowicie mierna i bierna.
Na spotkania z Morawieckim trzeba spędzać ludzi na siłe. W jednym z okręgów działacze PiS wpadli choćby na pomysł aby rozdawać coś ludziom za to, iż przyjdą, ale pomysł gwałtownie upadł, bo choćby marni doradcy Morawieckiego wiedzą, iż to będzie fatalnie wyglądać. Aby ratować frekwencje sprawsza się oficjalne służby, urzędników, ludzi którzy przyjść muszą.
PiSowska kampania grzęźnie w tej niemocy w sposób nieprawdopodobny. Jest tak źle, iż zwozi się ludzi autobusami. Dla normanych ludzi jest to radość, dla przyzwyczajonego do klakierów premiera dramat. Zainwestował taką kasę w promocję i nikt nie chce go oglądać.