Kłopoty człowieka Nawrockiego. Co usłyszymy tym razem?

1 tydzień temu

Zanim prezydent-elekt Karol Nawrocki oficjalnie obejmie urząd, jego decyzja o mianowaniu Sławomira Cenckiewicza na szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) już wywołuje burzę. Wybór ten, zamiast budować zaufanie do nowej administracji, rzuca cień na prezydenturę, która jeszcze się nie rozpoczęła.

Cenckiewicz, historyk i publicysta, znalazł się w centrum kontrowersji z powodu cofniętego poświadczenia bezpieczeństwa oraz zarzutów karnych związanych z ujawnieniem tajemnicy państwowej. Te problemy stawiają pod znakiem zapytania jego zdolność do pełnienia kluczowej roli w systemie bezpieczeństwa narodowego.

Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak, pytany o sytuację Cenckiewicza, potwierdził, iż kandydat na szefa BBN nie posiada ważnego poświadczenia bezpieczeństwa. „Prof. Cenckiewicz ma cofnięte poświadczenie bezpieczeństwa przez służbę, a jego odwołanie zostało negatywnie rozpatrzone” – stwierdził Siemoniak, podkreślając, iż procedura ta jest zgodna z ustawą. Sprawą zajmuje się w tej chwili Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, który uchylił wcześniejsze decyzje o cofnięciu poświadczenia, wskazując na błędy proceduralne. Jednak wyrok nie jest prawomocny, a służby oczekują na uzasadnienie, by podjąć ostateczne stanowisko.

Brak poświadczenia bezpieczeństwa to poważny problem dla przyszłego szefa BBN, którego rola wymaga dostępu do ściśle tajnych informacji Polski, NATO i Unii Europejskiej. Bez tego certyfikatu Cenckiewicz byłby wykluczony z kluczowych spotkań, takich jak Kolegium Służb Specjalnych czy międzynarodowe konsultacje w ramach NATO. To znacząco ograniczyłoby jego skuteczność na stanowisku, które jest filarem bezpieczeństwa narodowego.

Dodatkowym obciążeniem są zarzuty karne postawione Cenckiewiczowi przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie w maju 2025 roku. Dotyczą one pomocnictwa w ujawnieniu fragmentów planu obronnego Polski „Warta” w 2023 roku, w tym w serialu dokumentalnym „Reset” autorstwa Cenckiewicza i Michała Rachonia. Cenckiewicz nie przyznał się do winy, twierdząc, iż jest „dumny z zarzutów” za ujawnienie rzekomych planów rządu Donalda Tuska dotyczących wycofania się na linię Wisły w przypadku wojny. Prokuratura zarzuca mu jednak, iż jego działania, wspierające ówczesnego ministra obrony Mariusza Błaszczaka, miały na celu korzyści polityczne dla Prawa i Sprawiedliwości. Grozi mu kara od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.

Siemoniak podkreślił, iż Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego działa wyłącznie na podstawie prawa, „bez polityki”. Zapewnił, iż do czasu objęcia stanowiska przez Cenckiewicza sytuacja zostanie wyjaśniona. Jednak niepewność prawna i poważne zarzuty budzą wątpliwości co do słuszności wyboru Nawrockiego.

Krytycy, w tym politycy obozu rządzącego, wyrażają oburzenie. Poseł Sławomir Ćwik nazwał Cenckiewicza „zacietrzewionym historykiem-politykiem”, sugerując, iż nie jest on odpowiednią osobą na tak odpowiedzialne stanowisko. Na platformie X pojawiają się głosy, iż nominacja ta to „ruch na zwarcie” z rządem, co może prowadzić do ciągłych konfliktów.

Kontrowersje wokół Cenckiewicza podważają zaufanie do prezydentury Nawrockiego, zanim jeszcze się rozpoczęła. Wybór osoby z zarzutami karnymi i niepewnym statusem poświadczenia bezpieczeństwa stawia pytania o priorytety prezydenta-elekta. Czy Nawrocki zdoła rozwiać te wątpliwości i zbudować stabilną administrację? Na razie jego decyzja personalna zapowiada raczej burzliwy początek kadencji.

Idź do oryginalnego materiału