Czy miasto Kielce przyciąga zewnętrzny biznes? Zdaniem miejskich urzędników, zdecydowanie tak. Potwierdzeniem tego ma być liczba zapytań w sprawie lokalizacji w mieście projektów inwestycyjnych.
Od początku roku do magistratu miało ich wpłynąć 85. Z tego dwa zostały już zakończone. Tymczasem w opinii części radnych sytuacja gospodarcza Kielc nie jest aż tak optymistyczna, a mimo podejmowanych działań ratusz ma jeszcze bardzo dużo do zrobienia.
Dorota Lasocka, zastępca dyrektora Biura Rozwoju Miasta w kieleckim ratuszu przekonuje, iż stolica regionu świętokrzyskiego cieszy się zainteresowaniem ze strony krajowych oraz zagranicznych inwestorów.
– Miasto przez cały czas ma coś do zrobienia w tej kwestii. Niemniej cieszy nas rosnące zainteresowanie inwestorów. W tej chwili mamy dwa projekty, w których świadczymy opiekę poinwestycyjną. Mowa o dwóch firmach – chińskiej i niemieckiej. Pierwsza dokonała reinwestycji w Kielcach. Przedsiębiorstwo dokonało rozszerzenia produkcji i zapowiedziało zwiększenie zatrudnienia. Z kolei firma z kapitałem niemieckim to całkowicie nowe przedsiębiorstwo nie tylko w mieście, ale i w Polsce. Co ważne jest to firma nastawiona na produkcję – wyjaśnia.
Jak informowaliśmy, chińska firma jest związana z projektowaniem i przygotowywaniem stoisk targowych. Z kolei zgodnie z zapowiedziami władz miasta niemiecki inwestor jest związany branżą teletechniczną, a dokładnie produkcją kabli. Nowy zakład ma być zlokalizowany przy ul. Olszewskiego. Przedsiębiorstwo do tej pory zatrudniło już 10 osób. Docelowo niemiecka firma chce dać pracę choćby 50 pracownikom.
Czy Kielce to miasto biznesu? Opinie radnych są podzielone. Zdaniem Katarzyny Czech-Dominguez z klubu Koalicji Obywatelskiej liczne zapytania ze strony inwestorów świadczą o tym, iż Kielce są atrakcyjne dla inwestorów.
– o ile ten trend, związany z tak wysoką liczbą zapytań, zostanie zachowany to wydaje mi się, iż jest to powód do optymistycznego myślenia o rozwoju gospodarczym miasta – ocenia.
Nieco inaczej sprawę widzi Piotr Kisiel. Radny Prawa i Sprawiedliwości zwraca uwagę, iż liczba zapytań od inwestorów wbrew entuzjastycznym ocenom urzędników nie jest aż tak znacząca. Przypomina przy tym, iż w latach poprzednich magistrat otrzymywał średnio około 70-80 ofert biznesowych rocznie od inwestorów zainteresowanych współpracą z miastem.
– Jako radni oczekujemy na konkretne efekty działań urzędników. Mowa to o tworzeniu miejsc pracy w nowych firmach i fabrykach. Tutaj, z całym szacunkiem do pracy urzędników, należy jeszcze długo i sumiennie pracować aby było czym się chwalić. Niewątpliwie jednak są podejmowane działania, które mogą zmienić ten stan rzeczy. Mam nadzieję, iż nastąpi to szybko. Jest to niezbędne aby Kielce były w końcu postrzegane jako atrakcyjne miejsce do inwestowania pieniędzy, co przełoży się na dobrze płatne oferty pracy dla kielczan – stwierdza.
Z kolei w opinii Macieja Jakubczyka z klubu Miasto Przyszłości ratusz oprócz szukania nowych inwestorów powinien także wspierać firmy, które już są obecne na kieleckim rynku.
– Nie możemy skupiać się na tworzeniu 10, 20 lub 30 miejsc pracy jednocześnie nie zauważając, iż w tej chwili w największych zakładach produkcyjnych jak NSK, SHL czy Chemar mają miejsce grupowe zwolnienia. Jestem zdania, iż miasto powinno pomagać choćby poprzez zmianę podejścia do komunikacji z przedsiębiorcami. Przykładowo w zakresie planowanych zmian w wysokości podatku od nieruchomości. Inną opcją jest kooperacja i pomoc Biura Rozwoju Miasta i miejskich urzędników – mówi.
Dorota Lasocka dodaje, iż lokowaniem zakładów w Kielcach są zainteresowane w tej chwili firmy produkcyjne i usługowe zajmujące się branżą outsourcingową, IT z ukierunkowaniem na działalność badawczo-rozwojową, a także przedsiębiorstwa powiązane z sektorem lotniczym. Są to firmy zarówno z Polski, jak i Łotwy, Włoch, Chin i Szwajcarii.