Kiedy dogonimy Niemcy? Jest jeden warunek

1 dzień temu

Edward Gierek twierdził, iż jesteśmy czwartą przemysłową potęgą świata, Lech Wałęsa roztaczał wizję drugiej Japonii, Jarosław Kaczyński widział już, jak doganiamy te Niemcy, a Donald Tusk obiecuje nam za kilka lat brytyjski poziom PKB na głowę mieszkańca. Zawsze fajnie się tego słucha, bo ludzie tacy są, iż chcą równać do najlepszych, a przynajmniej nie czuć się od nich dużo gorsi. To motor rozwoju.

Ale w rzeczywistości tak fajnie nie jest, do tych bogatych dużo nam jeszcze brakuje. Ktoś się tu może żachnąć: jak to? PKB nam stale i gwałtownie rośnie, jeździmy tymi samymi samochodami, co Niemcy, w mieszkaniach mamy to samo, co Francuzi, a na urlopach spotykamy się z Brytyjczykami. Rzeczywiście, w ostatnich 20 latach dokonaliśmy olbrzymiego skoku, żyje się nam bez porównania lepiej, niż naszym rodzicom czy dziadkom, ale z tym bogactwem sprawa nie jest taka prosta.

Kiedy dogonimy Niemcy? Wystarczy powiedzieć, iż przeciętny Schmidt ma tyle, ile łącznie pięciu przeciętnych Kowalskich. W ogóle nie należymy do bogatych, w Unii biedniejsi od nas są tylko Bułgarzy i Rumuni. Tu rodzi się pytanie: co rozumiemy przez bogactwo? To nie tylko pensje i samochody, to oszczędności w bankach, akcje, obligacje, łodzie, domki letniskowe, ziemia, domy, mieszkania i dzieła sztuki. Coś, na co pracują często pokolenia. Niestety, nam nie było to dane, bo żaden inny kraj w Europie nie został tak spustoszony jak Polska podczas II wojny światowej. A potem przyszli Sowieci i nastał PRL…

Kiedy dogonimy Niemcy? Jeszcze Grecja przed nami

Dlatego w Grecji, którą według niektórych polityków „już mamy”, przeciętny Mitsotakis ma dwa razy więcej niż Kowalski. Według raportu szwajcarskich banków Credit Suisse i UBS, statystyczny dorosły Polak dysponuje majątkiem około 50 tys. euro. Na to skromne bogactwo składają się głównie mieszkania i domy, zwykle na kredyt. Praktycznie więc dopiero będą nasze, kiedy je spłacimy.

W ogóle „jedziemy” na pożyczkach. Stopa oszczędności w Niemczech wynosi około 20 proc. To oznacza, iż przeciętny Schmidt tyle odkłada co miesiąc z tego, co zostaje mu zapłaceniu rat, podatków i opłat za mieszkanie. W całej Unii średnia stopa oszczędności wynosi około 13 proc., w bliskich nam Czechach aż 16,4, a u nas… minus 0,8 proc. To oznacza, iż co miesiąc przeciętny Kowalski jest „pod kreską”.

To tyle w kwestii bogacenia się i pytania, kiedy dogonimy Niemcy. Nie piszę tego, żeby kogoś dołować, ale żeby nie ulegać złudzeniom. Dogonimy najbogatszych, ale zabierze nam to ze dwa pokolenia. O ile wcześniej nie powierzymy władzy komuś, kto uzna, iż nasze miejsce nie jest w Unii. Wtedy żegnaj bogactwo.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału