Kibol Kaczyński. Czyli czego się nie powie, by ratować Nawrockiego

3 dni temu
Zdjęcie: Kaczyński


Jarosław Kaczyński po raz kolejny pokazuje, iż jego wizja Polski to kraj gdzie przemoc i konflikty są nie tylko akceptowane, ale wręcz gloryfikowane.

Na konferencji prasowej w czwartek, 29 maja 2025 roku, prezes PiS, odpowiadając na pytania o kontrowersyjną przeszłość Karola Nawrockiego, kandydata partii na prezydenta, nie tylko unikał merytorycznej odpowiedzi, ale także zszokował usprawiedliwianiem kibolskich ustawek. Jego słowa rzucają światło na oderwanie od rzeczywistości i brak moralnych zasad, które od lat charakteryzują jego politykę.

Kaczyński, próbując bronić Nawrockiego, którego Wirtualna Polska powiązała z bójką pseudokibiców Lecha Poznań i Lechii Gdańsk w 2009 roku, odwołał się do wspomnień z własnej młodości. Mówił o „walkach na Żoliborzu”, w których sam brał udział, i o tym, iż zarówno on, jak i jego brat Lech bywali pacjentami pogotowia ratunkowego z powodu ulicznych bijatyk. Co więcej, zasugerował, iż takie zachowania były normą, a choćby przywołał Lecha Kaczyńskiego jako uczestnika podobnych „ustawek”. „Zostały wam ustawki” – rzucił do dziennikarzy, bagatelizując problem przemocy. Te słowa są nie tylko skandaliczne, ale i niebezpieczne – lider największej partii opozycyjnej otwarcie usprawiedliwia brutalne zachowania, które od lat są plagą polskiego sportu i życia społecznego. Czy Kaczyński popiera kibolskie ustawki? Jego wypowiedź nie pozostawia wątpliwości – zamiast potępić przemoc, przedstawia ją jako coś naturalnego, a choćby chwalebnego.

Taka postawa jest kolejnym dowodem na to, jak bardzo Kaczyński i jego partia oderwali się od rzeczywistości. Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta, miał uczestniczyć w bójce, w której brało udział choćby 140 osób – to nie jest niewinna „przeszłość bokserska”, jak próbuje to przedstawić Kaczyński, ale poważny problem, który podważa wiarygodność kandydata na najwyższy urząd w państwie. Zamiast jednak odciąć się od takich zachowań, Kaczyński brnie w narrację, która gloryfikuje przemoc i lekceważy jej skutki. To szczególnie oburzające w kontekście jego wcześniejszych rządów, podczas których PiS nie zrobił nic, by skutecznie zwalczać chuligaństwo stadionowe – zamiast tego partia wolała skupić się na politycznych rozgrywkach i dzieleniu społeczeństwa.

Kaczyński próbował również przedstawić swoją partię jako siłę „rozwojową”, wspominając projekty takie jak CPK, elektrownie atomowe czy inwestycje portowe, które rzekomo zostały zatrzymane przez obecny rząd. To jednak kolejny przykład jego manipulacji. Projekty te, owszem, były ambitne, ale za rządów PiS utknęły w martwym punkcie z powodu niekompetencji, korupcji i braku transparentności. CPK, flagowy projekt PiS, stał się symbolem marnotrawstwa – miliardy złotych wydano na plany i konsultacje, a efekty są znikome. Kaczyński mówi o „etapie przygotowania administracyjnego”, ale pomija, iż jego partia przez osiem lat nie potrafiła przejść do realizacji, zostawiając Polskę z pustymi obietnicami i zadłużonym budżetem.

Największym grzechem Kaczyńskiego jest jednak jego cynizm. Człowiek, który przez dekady budował politykę na konfliktach, nienawiści i polaryzacji, mówi o „normalnej Polsce”. To on odpowiada za demontaż Trybunału Konstytucyjnego, upolitycznienie sądów i nagonkę na mniejszości. To jego rządy przyniosły Polsce izolację na arenie międzynarodowej i zablokowanie funduszy unijnych. Teraz, bagatelizując przemoc i popierając kandydata z kibolską przeszłością, Kaczyński pokazuje, iż jego wizja „normalności” to Polska, w której brutalność i bezprawie są akceptowane, a odpowiedzialność polityczna nie istnieje. Polacy zasługują na więcej – na lidera, który potępi przemoc, a nie będzie jej usprawiedliwiał.

Idź do oryginalnego materiału