No i proszę. PiS broni „autorytetów”. Co prawda nie takich, podziwianych przez wszystkich Polaków, ale własnych, partyjnych ale zawsze to jakaś zmiana. Warto ją odnotować.
– Dziś próbuje się manipulować i w taki sposób zmieniać znaczenie wypowiedzianych słów, żeby zaatakować autorytety. To przecież jest profesor. Zauważmy, iż w ostatnim czasie zaatakowano również prof. Roszkowskiego z uwagi na podręcznik do Historii i Teraźniejszości. Mamy do czynienia z próbą zaszczucia autorytetów – przekonuje Beata Kempa w rozmowie z portalem „Do Rzeczy”.
Ale najwyraźniej ta zasada dotyczy tylko polityków PiS. Bo już na przykład europosła Guya Verhofstadta już nie.
– Guy Verhofstadt przychodzi i sączy młodym ludziom do ucha niemieckie cele. Pytanie brzmi, na ile młodzi ludzie mają tego świadomość? – mówi Kempa.
Więc w sumie jest tak: „nasze” autorytety są ok. „Ich” zaś nie są ok. I od razu świat staje się prostszy. Tylko czy taki podział nie jest absurdalny?