Kazik Staszewski zabrał oficjalnie głos po skandalu, który wywołał na ostatnim koncercie w Zielonej Górze. Artysta podjął trudną, ale konieczną dla zdrowia decyzję dot. swojej dalszej kariery. Czas na poważne zmiany. Lider Kultu przeprasza Grzegorz Markowski w 1997 roku śpiewał na czwartej płycie Perfectu, iż „Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym”, a Kazik Staszewski w tej chwili musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, kiedy konieczne będzie wyhamowanie z koncertami, aby nie zajechać swojego zdrowia do końca. Frontman Kultu w poniedziałek opublikował oficjalne oświadczenie, w którym wyjaśnił swoją niedyspozycyjność na niedzielnym koncercie zespołu w Zielonej Górze. Artysta przyznał, iż faktycznie był pod wpływem alkoholu, który zmieszał z lekami w celu poradzeniu sobie Covidem i bólem brzucha. Ten miks zaważył na jakości jego występu, który, jak sam potem przyznał, był „tragiczny”. Ale tu nie tylko o alkohol chodzi, a o rytm życia Kazika i jego towarzyszy z kapeli. Kult jest jednym z najprężniej działających zespołów w naszym kraju, który gra około setki koncertów rocznie. Chyba tylko Behemoth mógłby im dotrzymać tempa. Weźmy jednak pod uwagę, iż Staszewski ma już swoje lata. Autor słynnych „12 groszy” jest już po sześćdziesiątce, a organizm nie będzie w stanie wiecznie znosić takiego tempa życia, jakie towarzyszy profesjonalnym estradowcom.