Każdy orze jak może, czyli wielka gra na prawicy

1 dzień temu

Każda kampania wyborcza wywołuje procesy polityczne, z których jedne są kontrolowane, a inne całkowicie spod kontroli się wymykają. Liderzy polskich partii prawicowych uruchomili pełen zestaw procesów i na przemian albo wystawiają albo odbierają rachunki. W tej chwili główna gra toczy się wokół poparcia dla Karola Nawrockiego. Z tej gry z oczywistych powodów należy wyłączyć największą prawicową partię, bo tutaj sprawa jest jasna, Karol Nawrocki daje gwarancje powstrzymania monopolu PO, dlatego pomimo licznych podziałów wszyscy w PiS jednoznacznie stoją po stronie swojego kandydata.

W dwóch pozostałych partiach mieliśmy do czynienia z nagłymi zwrotami i choćby sensacyjną deklaracją, ale po kolei. Oczy i uszy wielu analityków skupiły się na: Sławomirze Mentzenie i Grzegorzu Braunie. Początkowo to Mentzen był królem balu, jego pomysł na wywołanie Trzaskowskiego i Nawrockiego do tablicy, był politycznym klasykiem przynoszącym spory zysk, ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. Rozmowa z Karolem Nawrockim była dla Mentzena przebieżką bo Nawrocki przyjął bardzo prostą strategię – nie konfrontować się, walczyć o sympatię wyborców Konfederacji. Oczywiście Mentzen to wykorzystywał bezlitośnie, zagrał na zwiększone zasięgi internetowe i pokazanie się w roli absolutnego lidera. Wszystko się udało, ale to było banalne zadanie.

Z Trzaskowskim poszło znacznie gorzej, Mentzen nie przygotował się na zmasowany atak i jeszcze bardziej się zdziwił, gdy jego oponent nie chciał się podpisać choćby pod tymi punktami, z którymi się zgodził. Jednak prawdziwa katastrofa przyszła dopiero pod rozmowie, gdy Sławomir Mentzen momentalnie z lidera stał się kelnerem i to we własnym pubie. Wybuchła jedna z większych afer w tej kampanii i straty były olbrzymie, szczególnie wizerunkowe. Dynamika zdarzeń i konkurencyjne afery niedługo pomogły Menztenowi wyjść z kryzysu i znów skupił na sobie uwagę, bo miał ogłosić, co zdecyduje po rozmowach z kandydatami na prezydenta.

Decyzję ogłosił w sposób epicki, perorował ponad godzinę i niby zdecydowanie zastrzegł, iż nie zagłosuje na Trzaskowskiego, ale też nie powiedział, na kogo zagłosuje. Media tę godzinną tyradę przerobiły na krótkie: „Mentzen nie poparł nikogo”. I tak już pozostanie, ponieważ wbrew oczekiwaniom Sławomir Mentzen podtrzymał swoje stanowisko w rozmowie u Rymanowskiego. Warto w tym miejscu podkreślić, iż Krzysztof Bosak drugi bardzo istotny polityk Konfederacji, otwartym tekstem i to wielokrotnie powiedział, iż zagłosuje przeciw Trzaskowskiemu i jeszcze przy tym bronił Nawrockiego. Takie sygnały w polityce są jednoznaczne i zapowiadają przyszłą walkę o fotel prezesa Konfederacji.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja Grzegorza Brauna, który z pewnością nie przewidział biegu wydarzeń. Grzegorz Braun zaczął w swoim stylu, od ostrej publicystyki i siedmiu pytań, z czego co najmniej dwa były nie do przyjęcia dla polityka walczącego o prezydenturę. Długo oczekiwał na reakcję, ale doczekał się tylko dyplomatycznej odpowiedzi ze strony Karola Nawrockiego. Niestety zamiast skorzystać z tej furtki postanowił jeszcze wyżej podnieść poprzeczkę i zażądał natychmiastowego uruchomienia ekshumacji w Jedwabnem. W kolejnych ruchach próbował dociskać Karola Nawrockiego choćby poprzez publikację zdjęć z rabinem i nagle całkowicie zmienił front, a co więcej złożył jasną deklarację, iż zagłosuje na Karola Nawrockiego. Co się takiego stało, iż byliśmy świadkami niebywałej sensacji?

Niemal wszyscy obserwujący kampanię sądzili, iż w najlepszym razie Grzegorz Braun powie: „byle nie Trzaskowski”, tymczasem powiedział wyraźnie – Karol Nawrocki. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta, Grzegorz Braun przelicytował, chciał użyć swojego autorytetu i pozycji lidera, aby pokazać całkowitą niezależność i niezłomność, ale zobaczył, iż zdecydowana większość liderów opinii i jego elektoratu poszła w stronę „byle nie Trzaskowski”. Gdyby Braun upierał się przy swoim, to w niedziele zobaczyłbym od 60 do 80% elektoratu, który poszedł za głosem liderów i własnym, w dodatku przeciwstawiając się autorytetowi dowódcy. Nie znaczy to, iż Grzegorz Braun okazał słabość, o dziwo wykazał polityczną dojrzałość, wprawdzie pod presją, ale tym ruchem uratował pozycję lidera. Czy to samo uda się Mentzenowi? W dużym stopniu będzie to zależało od wyników wyborów i na pewno porażka Nawrockiego Mentzena nie wzmocni.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału