Katastrofa ekologiczna w imię recyklingu? Ubrania trafiają do pieca zamiast na przetworzenie

1 dzień temu

Rewolucja w segregacji tekstyliów czy ekologiczna fikcja? Nowe przepisy budzą kontrowersje. Od stycznia 2025 roku w Polsce zaczęły obowiązywać przepisy, które miały zapoczątkować nową erę w gospodarce odpadami. Zużyta odzież, stare firanki, pościel i ręczniki — wszystko to powinno trafiać do Punktów Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych (PSZOK), a nie do kosza. W założeniu miało być bardziej ekologicznie. W rzeczywistości — coraz częściej mówi się o ekologicznym absurdzie.

Fot. Obraz wygenerowany przez DALL·E 3

Obietnice kontra rzeczywistość

Zgodnie z unijną dyrektywą 2018/851, Polska zobowiązała się do wdrożenia selektywnej zbiórki tekstyliów. Ale czy była na to gotowa? Jak się okazuje — nie do końca. Gminy miały czas do końca 2024 roku na przygotowanie infrastruktury, ale wiele z nich po prostu nie zdążyło. Brakuje punktów zbiórki, nie ma wygodnych form transportu, a mieszkańcy zamiast segregować — albo wracają do starego nawyku wrzucania ubrań do odpadów zmieszanych, albo podrzucają je do kontenerów PCK. Skutek? Zamiast recyklingu — spalarnia.

Do spalarni zamiast do przetworzenia

„Dziennik Gazeta Prawna” ujawnia: większość tekstyliów trafia nie do recyklingu, ale do pieców. Warszawa, Poznań, Wrocław czy Zielona Góra – wszędzie tam, zamiast dawać ubraniom drugie życie, zmienia się je w paliwo alternatywne. To ogromna porażka dla idei gospodarki cyrkularnej. Zamiast chronić klimat, generujemy dodatkowe emisje. Czy to właśnie miało być celem nowego systemu?

System kar i mandatów — kij bez marchewki

Nowe prawo przewiduje dotkliwe sankcje dla tych, którzy nie dostosują się do zasad. Wrzucenie ubrań do zmieszanych? choćby 400% wyższa opłata za śmieci. Mandat od straży miejskiej? Do 5000 zł. Eksperci nie mają złudzeń – bez kampanii informacyjnej i infrastruktury, mieszkańcy będą zdezorientowani. Dr Agata Rudnicka z Uniwersytetu Łódzkiego ostrzega: „Będzie coraz więcej nielegalnych wysypisk i kontenerów przekształconych w śmietniki.”

Organizacje charytatywne biją na alarm

Problemem stały się także kontenery organizacji społecznych. Gdy mieszkańcy nie wiedzą, co zrobić z ubraniami, wrzucają je tam. Ale organizacje nie są gotowe na tonę odpadów, która nie nadaje się do ponownego użycia. „To nas może pogrążyć finansowo” – ostrzega Maciej Budka z lubelskiego PCK. Brakuje wsparcia i jasnych reguł, a koszty utylizacji rosną z każdym tygodniem.

Ekologiczna fikcja czy przejściowy chaos?

Rewolucja, która miała być wzorem dla innych krajów, coraz bardziej przypomina chaos. Eksperci apelują: trzeba zwiększyć liczbę punktów zbiórki, zainwestować w technologie recyklingu i dać gminom czas oraz fundusze. W przeciwnym razie Polska stanie się krajem, gdzie ekologiczne hasła kończą się dymem ze spalarni.

Czy to tylko etap przejściowy, czy trwała porażka systemu? Na razie mieszkańcy muszą dostosować się do surowych przepisów, choć wielu z nich nie wie nawet, gdzie znajduje się najbliższy PSZOK?

Źródło: PAP/warszawawpigulce.pl

Idź do oryginalnego materiału