Kasjerzy z Biedronki i Lidla przyznali, jak ludzie oszukują przy kasie. Zwróć uwagę na ten jeden szczegół

8 godzin temu

Kasy samoobsługowe miały być rewolucją w handlu – sposobem na rozładowanie kolejek, zwiększenie przepustowości sklepów i zaoferowanie klientom większej autonomii. Wprowadzone na masową skalę przez sieci takie jak Biedronka i Lidl, gwałtownie stały się standardem. Niestety, wraz z ich popularnością, stały się również polem do popisu dla nieuczciwych klientów, którzy znaleźli dziesiątki sposobów na oszukanie maszyn i, w konsekwencji, na kradzież. Pracownicy sklepów, którzy na co dzień obserwują zjawisko, anonimowo przyznają, iż skala problemu jest ogromna. Wskazują przy tym na jeden, pozornie niewinny szczegół, który stał się fundamentem najpopularniejszej metody oszustwa – moment, w którym klient sięga po produkty ważone.

Metoda „na warzywo”, czyli oszustwo, na które nabiera się maszyna

To właśnie ten szczegół, na który zwracają uwagę kasjerzy, jest sercem najczęściej stosowanego fortelu. Chodzi o świadome wprowadzanie w błąd systemu wagowego kasy samoobsługowej, zwłaszcza przy zakupie produktów sprzedawanych luzem, które nie mają kodów kreskowych – głównie warzyw, owoców, ale także cukierków czy ciastek na wagę.

Jak działa ten mechanizm? Wyobraźmy sobie sytuację, którą kasjerzy widzą wielokrotnie w ciągu dnia. Klient podchodzi do kasy z wózkiem, w którym znajdują się drogie produkty, na przykład awokado, borówki amerykańskie, pomidory malinowe czy orzechy nerkowca. Kładzie je na wadze, ale na ekranie dotykowym, zamiast wybrać adekwatny produkt, celowo wskazuje jeden z najtańszych dostępnych artykułów, takich jak cebula, ziemniaki czy najtańsze jabłka. Maszyna, pozbawiona możliwości weryfikacji wizualnej, ufa wyborowi klienta i nalicza opłatę za kilogram drogich orzechów w cenie kilograma ziemniaków. Różnica w cenie może sięgać kilkudziesięciu, a choćby kilkuset procent.

Ten jeden szczegół – moment wyboru produktu na ekranie dotykowym – jest kluczowy. Oszuści czują się bezkarni, ponieważ z technicznego punktu widzenia wykonują wszystkie wymagane czynności: ważą towar i płacą za niego. Problem w tym, iż płacą rażąco zaniżoną kwotę. To prosta, szybka i, w mniemaniu wielu, trudna do wykrycia metoda, która generuje gigantyczne straty dla sieci handlowych.

Nie tylko warzywa. Inne popularne metody oszustów

Chociaż metoda „na warzywo” jest najpopularniejsza, kreatywność nieuczciwych klientów nie zna granic. Kasjerzy z Biedronki i Lidla wskazują na cały wachlarz innych sztuczek:

  • „Przeklejka” na kodach kreskowych: Bardziej zuchwali oszuści przygotowują się do kradzieży już w domu lub na terenie sklepu, drukując lub odklejając kody kreskowe z tanich produktów (np. wody mineralnej) i naklejając je na drogie artykuły (np. alkohole, markowe kosmetyki czy elektronikę).
  • „Jeden za wszystkich”: Metoda stosowana przy produktach w wielopakach, np. piwie, jogurtach czy napojach. Oszust skanuje tylko jeden produkt z czteropaku czy sześciopaku, a resztę pakuje do torby, licząc na to, iż waga w strefie pakowania nie wykryje rozbieżności.
  • Celowe „zapominanie”: Część produktów jest skanowana poprawnie, podczas gdy najdroższe artykuły „przypadkowo” pozostają w wózku lub koszyku i nie trafiają na wagę ani pod skaner. Oszust płaci za drobne zakupy i próbuje opuścić sklep z resztą towaru.
  • Wykorzystanie błędów systemu: Czasami klienci wykorzystują okazję, gdy system wagowy jest rozkalibrowany lub gdy dany produkt nie został jeszcze wprowadzony do bazy danych, co powoduje błąd kasowania.

„My to wszystko widzimy”. Jak kasjerzy demaskują oszustów?

Wbrew przekonaniu wielu oszustów, ich działania wcale nie są niewidoczne. Każda strefa kas samoobsługowych jest nadzorowana przez co najmniej jednego pracownika, który na specjalnym tablecie lub monitorze widzi w czasie rzeczywistym wszystkie transakcje. Systemy te są coraz bardziej zaawansowane.

Asystent kas widzi między innymi:

  • Podgląd z kamery nad każdą kasą.
  • Listę skanowanych produktów.
  • Alerty o rozbieżnościach wagowych (np. gdy system spodziewa się wagi lekkiego produktu, a na wagę trafia coś znacznie cięższego).
  • Informacje o anulowanych transakcjach lub usuniętych produktach.

Kasjerzy przyznają, iż mają już wyrobioną intuicję. Zwracają uwagę na nerwowe rozglądanie się klientów, zasłanianie produktów własnym ciałem, unikanie kontaktu wzrokowego czy nietypowe sekwencje zakupowe. Doświadczony pracownik, widząc na ekranie, iż ktoś położył na wagę siatkę z owocami, a wybrał opcję „cebula”, ma pełne prawo podejść i poprosić o weryfikację zakupów.

Od wstydu po wyrok. Co grozi za oszustwo przy kasie?

Konsekwencje przyłapania na gorącym uczynku są znacznie poważniejsze niż tylko konieczność dopłacenia różnicy w cenie. Każde takie działanie jest w świetle prawa traktowane jako usiłowanie kradzieży. Dalszy przebieg zależy od wartości skradzionego towaru.

Obecnie próg między wykroczeniem a przestępstwem wynosi 800 zł.

  • Kradzież poniżej 800 zł: Jest to wykroczenie, za które grozi mandat karny w wysokości do 500 zł, kara aresztu lub ograniczenia wolności. Sprawa zwykle kończy się wezwaniem policji i mandatem na miejscu.
  • Kradzież powyżej 800 zł: Jest to już przestępstwo, za które grozi kara więzienia od 3 miesięcy do choćby 5 lat. Sprawa trafia do sądu, a skazanie kończy się wpisem do Krajowego Rejestru Karnego, co może zrujnować przyszłość zawodową.

Niezależnie od kwoty, każda interwencja wiąże się z ogromnym wstydem, wezwaniem ochrony, a często i policji, co jest publicznym upokorzeniem.

Fenomen oszustw na kasach samoobsługowych jest fascynującym zjawiskiem z perspektywy psychologicznej i technologicznej. Wielu osobom wydaje się, iż oszukiwanie bezdusznej maszyny nie jest tak niemoralne, jak kradzież z rąk drugiego człowieka. Działa tu mechanizm rozproszenia odpowiedzialności i poczucie anonimowości. Niektórzy traktują to jako grę lub formę „odzyskiwania” pieniędzy od wielkich, bogatych korporacji.

Jednak sieci handlowe nie pozostają bierne. Trwa technologiczny wyścig zbrojeń. Biedronka, Lidl i inne sklepy inwestują w coraz nowocześniejsze systemy. Testowane są rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji (AI), gdzie kamery nad kasami automatycznie rozpoznają ważony produkt i porównują go z wyborem klienta na ekranie. Każda rozbieżność będzie natychmiast flagowana i zgłaszana obsłudze. To tylko kwestia czasu, aż oszustwo „na warzywo” stanie się praktycznie niemożliwe. Do tego czasu jednak kluczowym elementem systemu zabezpieczeń pozostaje czujne oko kasjerów, którzy, znając sztuczki klientów, stoją na pierwszej linii frontu walki z plagą sklepowych kradzieży.

Continued here:
Kasjerzy z Biedronki i Lidla przyznali, jak ludzie oszukują przy kasie. Zwróć uwagę na ten jeden szczegół

Idź do oryginalnego materiału