Kartkówka Szymona Hołowni wyryła się w pamięci nauczycieli. Napisał ją inaczej niż wszyscy

1 tydzień temu
Szymon Hołownia wychował się w Białymstoku i to właśnie tam chodził do szkoły podstawowej. Po latach jego nauczycielka zdradza, iż polityk wyróżniał się na tle klasy. Jak się okazuje, pewną sytuację pedagożka pamięta do dziś.
Szymon Hołownia pochodzi z Podlasia, a konkretnie - z Białegostoku. To tam ukończył Społeczne Liceum Ogólnokształcące Społecznego Towarzystwa Oświatowego. Marszałek Sejmu przez pięć lat studiował psychologię w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, obecnym Uniwersytecie SWPS. Wówczas nie złożył jednak pracy dyplomowej i nie uzyskał tytułu magistra, co oznacza, iż nie ma wykształcenia wyższego. W niedawnych wypowiedziach sam lider Polski 2050 i marszałek Sejmu żartobliwie nazwał samego siebie "maturzystą rotacyjnym" oraz "skromnym maturzystą". Jak się jednak okazuje, lider Polski 2050 był w czasach szkolnych bardzo dobrym uczniem, którego wciąż pamiętają nauczyciele.
REKLAMA


Zobacz wideo Jak Hołownia zdawał maturę? "Znalazłem się w nieodpowiednim miejscu i czasie"


Szymon Hołownia we wspomnieniach nauczycielki z podstawówki. Jedną rzecz pamięta do dziś
Szymon Hołownia był dzieckiem, które wyróżniał się na tle swoich rówieśników. Reporter WP dotarł do szkoły podstawowej polityka, gdzie porozmawiał z jego nauczycielką o dzieciństwie. Pedagożka przyznała, iż o tak energicznych podopiecznych się nie zapomina. "Był takim wyjątkowym uczniem. Rzucał się w oczy na tle klasy. Zawsze aktywny, zawsze był przygotowany" - powiedziała Joanna Jurczykowska, nauczycielka ze SP nr 19 w Białymstoku. Opowiedziała, iż szczególnie zapadła jej w pamięć kartkówka z przyrody.


Przyznam, iż do dziś pamiętam jego kartkówkę z przyrody, która była napisana pięknym pismem. Były tam same mądrości. Dał się zauważyć i zapamiętać. Pamiętam jego odpowiedzi. jeżeli pytałam jakąś osobę, to on potem to uzupełniał i kończył. Wiedziałam, iż ma ogromny talent. Spodziewałam się, iż daleko zajdzie


- podsumowała Joanna Jurczykowska.


Szymon Hołownia wspomina maturę. Musiał iść do toalety
Szymon Hołownia swoją maturę zdawał w czasach, gdy egzaminy "trwały sześć godzin i pisało się je na dużych arkuszach papieru podaniowego". Jak przyznał, w pewnym momencie musiał pójść do toalety za potrzebą i gdy chwilę później był już zamknięty w kabinie, usłyszał nerwowe pukanie, walenie wręcz, do drzwi i pytanie "kolego, a z czego kolega pisze?". Odpowiedział zgodnie z prawdą, iż z historii, którą się wówczas bardzo interesował.


Jego rozmówca na to odparł, iż "to kolega wyjdzie, bo tu biologia". Jak się okazało, część uczniów przed egzaminami umówiła się, iż w instalacji hydraulicznej w toaletach ukryje ściągawki maturalne, przy czym w każdej kabinie przypisali inny przedmiot. Jednak o tym Szymon Hołownia nie miał zielonego pojęcia, bo nie korzystał z takich ułatwień, więc zwyczajnie "znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie".


Ta historia z egzaminu dojrzałości jasno pokazuje, jak mocno na przestrzeni lat zmieniły się zasady zdawania matur. I choć dziś uczniowie też mogą skorzystać z toalety w razie potrzeby, to same kabiny są wcześniej szczegółowo sprawdzane i nie ma szans, aby ktoś schował w nich ściągi.
Idź do oryginalnego materiału