No i wyszło szydło z worka szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Oto Polska, dumny kraj w sercu Europy, została wyrzucona za burtę rozmów pokojowych w Waszyngtonie. A wszystko to dzięki jednemu człowiekowi – Karolowi Nawrockiemu. To zdrada Polski, zdrada Polaków.
Rosjanie rozegrali tę partię jak mistrzowie szachów. Jeden ruch, jedno „zaproszenie mniej” i Polska zniknęła ze stołu, na którym rozgrywa się przyszłość kontynentu. To nie przypadek, to nie pech – to efekt obecności rosyjskiego cienia w pałacu prezydenckim. Karol Nawrocki, zamiast wzmacniać pozycję Polski, sprawił, iż Donald Trump, jego rzekomy „przyjaciel”, bez mrugnięcia okiem odsunął nas na bok. I w tej chwili Polska znalazła się w roli statysty, a nie aktora wydarzeń. Kto na tym zyskał? Odpowiedź jest banalna: Putin. Kto stracił? Oczywiście my, Polacy. To równanie prostsze niż dodawanie w pierwszej klasie. Nawrocki nie jest żadnym prezydentem, tylko politycznym pasożytem, którego jedynym sukcesem jest kompromitowanie Polski na arenie międzynarodowej.
Nie trzeba spiskowych teorii, wystarczy zimna logika. o ile obecność Nawrockiego w pałacu prowadzi do wykluczenia Polski z rozmów pokojowych, to oznacza, iż działa dokładnie w interesie Kremla. Kto normalny w XXI wieku w tak newralgicznym momencie pozwala, by Polska była nieobecna przy stole wielkich graczy? Tylko ktoś, kto nie dba o interes narodowy, kto siedzi w pałacu jak marionetka na pasku obcych mocarstw.
I tu dochodzimy do sedna: Nawrocki udaje, iż jest Polakiem, ale jego decyzje, jego milczenie i jego pozorna aktywność prowadzą do jednego – wzmacniania Rosji. Putin nie musiał wysyłać do Warszawy czołgów. Wystarczyło, iż Nawrocki osiadł w pałacu i zaczął odgrywać rolę „prezydenta”. Nie musi tego robić sam, bądźmy obiektywni – wystarczy iż w jego otoczeniu są rosyjscy agenci wpływu. A jak wiemy Sławomir Cenckiewicz ma odebrany dostęp do tajemnic państwowych pod zarzutem zdrady tych tajemnic a w jego otoczeniu kręcił się rosyjski szpieg.
Niech nikt nie ma złudzeń: Nawrocki człowiek nie ma mandatu, nie ma legitymacji, nie ma prawa mówić w naszym imieniu. A skoro efektem jego działań jest triumf Rosji i klęska Polski, to trzeba to powiedzieć wprost – w pałacu prezydenckim siedzi uzurpator. I o ile historia zna przypadki słabych przywódców, to Karol Nawrocki przejdzie do niej jako przykład człowieka, który nie tylko był słaby, ale jeszcze grał w obcej drużynie. A to już nie słabość – to zdrada.