Uzurpator Karol Nawrocki kupił sobie limuzynę BMW serii 7 za dwa miliony złotych. Tak, dwa miliony, i to w sytuacji, gdy przeciętny Polak porusza się 14-letnim gruchotem sprowadzonym z Niemiec albo Francji, a na jego naprawę bierze chwilówkę. Były prezes Instytutu Pamięci Narodowej to człowiek który powinien być symbolem wiedzy o historii, okazuje się jej najbardziej bezczelnym ignorantem. Bo jeżeli ktoś płaci fortunę firmie, która w czasie wojny wysysała krew z polskich jeńców i więźniów obozów, to mamy do czynienia nie tylko z hipokryzją. To jest plucie Polakom w twarz.
BMW to marka która w latach 30. i 40. była jednym z filarów hitlerowskiej gospodarki wojennej. To właśnie w zakładach BMW w Eisenach już w 1939 roku harowali polscy jeńcy wojenni. To w Monachium-Allach, w kompleksie obozów koncentracyjnych, ponad dziesięć tysięcy więźniów harowało po 12 godzin dziennie, głodnych i skatowanych. Tysiące nie przeżyło. W 1944 roku połowę wszystkich pracowników BMW stanowili robotnicy przymusowi – trzydzieści tysięcy ludzi, traktowanych jak mięso robocze, upokarzanych, bici i często mordowanych z błahych powodów. I właśnie od tej firmy Nawrocki kupuje sobie limuzynę za dwa miliony.
Człowiek, który jako były szef IPN powinien przypominać światu o niemieckich zbrodniach, najwyraźniej nie zna elementarnej historii. A jeżeli zna, to jeszcze gorzej – bo świadomie odwraca wzrok od krwi i cierpienia, byle tylko rozsiąść się na tylnej kanapie pachnącej skóry, z masażem pleców i ekranem większym niż w salonie Kowalskiego. Tak wygląda „patriotyzm” w wydaniu uzurpatora z pałacu prezydenckiego.
Nawrocki mówi o suwerenności, o reparacjach, o rzekomo wielkiej polityce historycznej, a sam płaci niemieckiej firmie krocie. To tak, jakby w rocznicę Powstania Warszawskiego zamówił fajerwerki od Luftwaffe. Absurd? Nie, polska rzeczywistość. I to rzeczywistość, w której władza żyje jak książęta, a naród ma się cieszyć, iż dostał obietnicę trzynastej emerytury.
BMW Nawrockiego nie jest tylko samochodem. To symbol pogardy – dla ofiar wojny, dla podatników i dla tych wszystkich, którym codziennie opowiada się bajki o narodowej dumie i niezależności. Bo jak można mówić o pamięci, kiedy za dwa miliony kupuje się luksusowy pojazd od firmy, która jeszcze osiemdziesiąt lat temu karmiła się niewolniczą pracą Polaków? To nie tylko hipokryzja. To cynizm, złodziejstwo i skandal w biały dzień.