W Niedzielę Palmową Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej i kandydat na prezydenta popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, pojawił się w miejscowości Łyse na Mazowszu, by wziąć udział w 55. edycji konkursu „Palma Kurpiowska”. Wydarzenie, które co roku przyciąga tłumy turystów, przedstawicieli polityki i kultury, stało się dla Nawrockiego kolejną okazją do wygłaszania wzniosłych, ale pustych haseł, które mają przykryć jego brak realnych pomysłów na przyszłość Polski. Jego wystąpienie, choć pełne patriotycznych frazesów, budzi poważne wątpliwości co do szczerości intencji i umiejętności pełnienia roli prezydenta.
Nawrocki, przemawiając w Łysych, stwierdził: „Nie ma narodowej wspólnoty, potrzeby obrony naszych granic, budowania naszego bezpieczeństwa, gospodarki i dobrobytu, gdy nie ma wartości, tożsamości i naszych fundamentów; a jednym z nich jest kultura ludowa.” Podkreślił, iż palmy kurpiowskie „definiują nasze wartości chrześcijańskie”, a bohaterowie tej ziemi „definiują naszą wspólnotę narodową”. Takie słowa brzmią pięknie, ale w ustach Nawrockiego wydają się jedynie cyniczną próbą przypodobania się konserwatywnemu elektoratowi. Kandydat PiS, który w swojej karierze nie stronił od kontrowersji, zdaje się używać chrześcijaństwa i tradycji jako politycznego narzędzia, a nie autentycznego wyrazu swoich przekonań.
Wystarczy przypomnieć, iż Nawrocki, mimo deklarowanego przywiązania do wartości chrześcijańskich, był krytykowany za swoje powiązania z osobami o wątpliwej reputacji. Media ujawniły jego znajomości z postaciami trójmiejskiego półświatka, takimi jak Patryk Masiak ps. „Wielki Bu” czy Grzegorz Horodko ps. „Śledziu”, co rzuca cień na jego moralną wiarygodność. Europoseł KO Krzysztof Brejza wprost zarzucił Nawrockiemu „konsekwentne walkę z prawdą”, wskazując na sprzeczności w wyjaśnieniach dotyczących tych kontaktów. Jak ktoś, kto publicznie głosi hasła o miłosierdziu i miłości, może jednocześnie utrzymywać relacje z osobami oskarżanymi o przestępstwa? To pytanie, na które Nawrocki wciąż nie udzielił przekonującej odpowiedzi.
Nawrocki w Łysych nie omieszkał podziękować mieszkańcom za pielęgnowanie tradycji, kończąc swoje przemówienie okrzykami: „Niech żyje Polska, niech żyją Polacy, niech żyje ziemia kurpiowska!”. Dodał również życzenia wielkanocne, mówiąc: „Niech symbol krzyża i Jezus Chrystus pokazują nam, jak miłość i miłosierdzie wygrywają z amnezją i złem tego świata”. Brzmi to jak dobrze wyreżyserowany występ, który ma na celu budowanie wizerunku kandydata bliskiego ludowi i wierze. Problem w tym, iż za tymi słowami nie idą żadne konkretne propozycje, które mogłyby realnie wpłynąć na życie Polaków.
Jego program wyborczy jest pełen ogólników i populistycznych obietnic, takich jak obniżenie VAT do 22% czy zniesienie podatku Belki. Nawrocki unika jednak odpowiedzi na trudne pytania dotyczące realizacji tych pomysłów, zwłaszcza w kontekście obecnych wyzwań gospodarczych i geopolitycznych. Zamiast tego woli skupiać się na emocjonalnych apelach do patriotyzmu i tradycji, co może przemawiać do części wyborców, ale nie świadczy o zdolnościach przywódczych potrzebnych na stanowisku prezydenta.
Wizyta w Łysych i odwołania do kultury ludowej wydają się być kolejnym chwytem PR-owym, który ma odwrócić uwagę od problemów Nawrockiego. Konkurs „Palma Kurpiowska”, organizowany przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, to piękne wydarzenie, które od lat przyciąga turystów i celebruje lokalne tradycje. Palmy, zgodnie z regulaminem, muszą być wykonane z tradycyjnych materiałów, mieć co najmniej 1,2 metra wysokości, a ich kolorystyka i kompozycja podlegają ocenie jury. Nagroda za pierwsze miejsce w kategoriach indywidualnej i zbiorowej wynosi minimum 2 tys. zł, co pokazuje, iż wydarzenie ma znaczenie dla lokalnej społeczności.
Jednak wykorzystywanie takich wydarzeń przez polityków pokroju Nawrockiego budzi niesmak. Zamiast skupić się na realnym wsparciu dla kultury ludowej – na przykład poprzez zwiększenie finansowania dla lokalnych artystów czy promocję takich tradycji na arenie międzynarodowej – Nawrocki ogranicza się do wygłaszania banalnych haseł. Co więcej, jego krytyka tzw. „kontrkultury” i „pseudomodernizmu” w kontekście kultury pokazuje, iż jego wizja jest ograniczona i wykluczająca. Nawrocki zdaje się nie rozumieć, iż kultura to nie tylko tradycja, ale także różnorodność i otwartość na nowe idee – wartości, które są równie ważne dla współczesnej Polski.
Karol Nawrocki, mimo starań, nie może uciec od swojej przeszłości. Jego kadencja jako prezesa IPN była naznaczona skandalami – od zatrudniania bliskich polityków PiS po kontrowersyjne decyzje dotyczące polityki historycznej. W 2024 roku znalazł się na liście osób poszukiwanych przez Rosję za działania związane z usuwaniem pomników Armii Czerwonej, co może być powodem do dumy dla części wyborców, ale jednocześnie pokazuje, jak bardzo jego polityka historyczna polaryzuje społeczeństwo. Dodatkowo, jego wypowiedzi dotyczące aborcji i religii, w których podkreślał swoje przywiązanie do wartości chrześcijańskich, były krytykowane jako próba narzucania ideologii wbrew pluralizmowi polskiego społeczeństwa.
Nawrocki, mimo iż w sondażach utrzymuje się na drugim miejscu za Rafałem Trzaskowskim, przegrywa w bezpośrednich starciach, a jego kampania opiera się głównie na populistycznych hasłach i wykorzystywaniu emocji wyborców. Posty na platformie X dodatkowo podkreślają brak zaufania do jego osoby – użytkownicy zarzucają mu kłamstwa i antypolskie postawy, wskazując na jego dawne wypowiedzi dotyczące Jedwabnego. Choć te opinie nie są w pełni zweryfikowane, pokazują, iż Nawrocki budzi wśród części społeczeństwa głęboką nieufność.
Wizyta Karola Nawrockiego w Łysych miała być pokazem jego bliskości z narodem i tradycją, ale w rzeczywistości ujawniła jedynie jego polityczną hipokryzję. Wzniosłe hasła o wartościach chrześcijańskich i wspólnocie narodowej brzmią pusto w ustach człowieka, którego przeszłość i działania budzą tak wiele kontrowersji. Polska potrzebuje prezydenta, który oferuje konkretne rozwiązania i jednoczy społeczeństwo, a nie dzieli go populistycznymi sloganami. Nawrocki, mimo starań, nie jest takim liderem – jego kampania to jedynie gra na emocjach, za którą kryje się brak autentyczności i realnej wizji dla kraju.