Karol Nawrocki, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta, odsłonił właśnie kolejną przerażającą kartę ze swojej przeszłości. W rozmowie z Sławomirem Mentzenem, która miała być laurką dla „człowieka z krwi i kości”, zamiast człowieczeństwa usłyszeliśmy opowieści o… kibolskich ustawkach. Tak, kandydat PiS i szef IPN – przyznał się do udziału w brutalnych bójkach, które przez lata były zmorą polskich stadionów i osiedli.
To już nie są tylko oskarżenia o manipulacje historią czy propagandowe nadużycia na stanowisku prezesa IPN. To deklaracja człowieka, który najwyraźniej nie widzi problemu w biciu się „70 na 70” w lesie, w stylu mafijnego rytuału. Nawrocki przyznał, iż uczestniczył w „różnych modułach szlachetnych walk”. Czy bójki kiboli są dziś nową definicją szlachetności według PiS?
Z ust samego kandydata padają słowa, które w ustach kogokolwiek innego byłyby kompromitujące: „Do dziś czuję zapach tej sali, na której trenowałem” – mówi z rozrzewnieniem. Tyle iż ta sala to nie tylko boks, ale i przepustka do przemocy, która nie miała nic wspólnego ze sportem. Jak informuje Interia, chodzi m.in. o brutalną ustawę Lechii z Lechem z 2014 roku – 146 uczestników, zero reguł, dwie minuty brutalnego starcia. I wszystko wskazuje, iż Nawrocki był jednym z nich.
Ten sam Nawrocki, który jako „naukowiec” i „patriota” miał kształtować pamięć narodową, dziś mówi o ustawce jak o treningu karate dla chłopców z harcerstwa. Mentzen rzuca mu w twarz pytanie: „Pan walczył w takiej ustawce 70 na 70?”– a Nawrocki nie zaprzecza. Lawiruje, relatywizuje, zasłania się boksem. Ale prawda jest brutalna: nie mamy do czynienia z politykiem, tylko z byłym uczestnikiem półświatka stadionowej przemocy.
Karol Nawrocki jest symbolem upadku. Upadku standardów, upadku moralności i politycznej odpowiedzialności.
Jeśli Polska ma iść naprzód, nie może pozwolić, by prezydentem został człowiek, który oszukał staruszka i wyłudził od niego mieszkanie, nie może pozwolić by stał się nim bandyta. DOŚĆ TEGO.