W cywilizowanym społeczeństwie są rzeczy, których się po prostu nie robi. Nie dlatego, iż są nielegalne – choć często są – ale dlatego, iż są podłe, obrzydliwe, niegodne człowieka. Wyzyskanie czyjejś choroby, naiwności albo nieznajomości prawa, by odebrać tej osobie dach nad głową, to nie „spryt prawny”, nie „interes życia”. To moralne dno.
Jak więc nazwać człowieka, który podpisuje umowę „zaufania” z osobą niepełnosprawną intelektualnie albo schorowaną, wykorzystując swoją wiedzę, siłę i zimną kalkulację, by przejąć jej mieszkanie? Jak nazwać tego, kto potem – jakby tego było mało – wysyła tę samą osobę do Domu Pomocy Społecznej, by z czystym sumieniem urządzić się w jej czterech kątach? Oszuści? Złodzieje w białych rękawiczkach? Pasożyty społeczne? Sępy żerujące na bezbronnych? To wszystko brzmi za łagodnie. Bo prawdziwy problem polega na tym, iż tacy ludzie nie tylko istnieją – oni jeszcze potrafią spojrzeć w kamerę, mówić o wartościach, rodzinie, Polsce, przyzwoitości.
W gruncie rzeczy to klasyczny schemat: pełnomocnictwo, umowa dożywocia albo „darowizna”, podpisana drżącą ręką osoby, która nie do końca rozumie, co się dzieje. Zaufanie, którym obdarza bliskich lub „życzliwych pomocników”, obraca się przeciwko niej w najgorszy możliwy sposób. Bo dla niektórych ludzi starość i choroba to nie powód do troski – to okazja. Do zarobku. Do przejęcia mieszkania w centrum. Do „ustawienia się” na resztę życia. Czy można mówić o cynizmie? Można. Ale to słowo znów nie oddaje pełni tej obrzydliwości. Bo to nie tylko cynizm – to świadome wyrachowanie i głęboka pogarda dla człowieka. To spojrzenie na drugą osobę jak na przeszkodę, którą trzeba usunąć. choćby jeżeli była dla ciebie kiedyś kimś bliskim. Albo ci ufała. Albo po prostu miała pecha, iż cię spotkała.
I choćby jeżeli prawo – to kulawe, przeciążone, spóźnione – nie zawsze potrafi ukarać takich ludzi, to społecznie powinniśmy mówić jasno: to nie są „biznesmeni”. To nie są „pomocnicy”. To nie są „spadkobiercy”. To drapieżcy, hieny, pasożyty. A ich miejsce nie jest wśród tych, którzy zasługują na szacunek i zaufanie. Ich miejsce jest w hańbie.
Bo kto okrada starca z mieszkania, ten okrada nas wszystkich z resztek zaufania do drugiego człowieka. A kto przy tym jeszcze udaje moralność, powinien dostać nie tylko sądowy wyrok, ale i społeczny ostracyzm – głośny, bezlitosny i trwały.
Kandydat PiS na prezydenta, Karol Nawrocki, wyłudził mieszkanie od starszej osoby. Obrzydliwy typ!