Karol Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta RP, coraz bardziej zaplątuje się w swoją własną wersję wydarzeń dotyczących przejęcia mieszkania od starszego mężczyzny. Zamiast wyjaśnień – kolejne absurdy, a teraz już wręcz kompromitujące kłamstwa. Najnowsze doniesienia wskazują, iż Pan Jerzy, właściciel kawalerki, był w… areszcie w dniu, w którym miał podpisać akt notarialny, który przekazywał jego własność w ręce Nawrockiego – a dziś pretendenta do najwyższego urzędu w państwie.
Brzmi jak scenariusz kiepskiego thrillera? A jednak to rzeczywistość kampanii wyborczej PiS. Karol Nawrocki, w obliczu zarzutów o wyłudzenie mieszkania wartego dziś około 400 tysięcy złotych za 12 tysięcy złotych, postanowił się bronić. Na konferencji prasowej pokazał rzekomy list od Jerzego Ż., datowany – według jego zapewnień – na 2011 rok. Problem w tym, iż na skanie wyraźnie widać datę „12.11.2012”.
Dokument o przejęciu mieszkania podpisano w obecności notariusza w czasie, gdy Pan Jerzy… odsiadywał wyrok w areszcie śledczym. Mimo to akt przeniesienia własności został sporządzony, a Karol Nawrocki – rzekomo z miłości do historii i troski o starszego człowieka – stał się właścicielem atrakcyjnej kawalerki. Pan Jerzy ostatecznie trafił do Domu Pomocy Społecznej. Sam, schorowany, bez wsparcia, z odebraną godnością. A Karol Nawrocki? Wygłasza wykłady o patriotyzmie i kandyduje na prezydenta.
PiS ma długą listę kontrowersyjnych kandydatów, ale Nawrocki przebija wielu. Wystarczy rzut oka na tę historię: fałszywe daty, przejęcie majątku od poszkodowanej przez życie starszej osoby, brak jakiejkolwiek realnej opieki nad seniorem i układ, który przynosi korzyści tylko jednej stronie. Wyjątkowo „moralny” wzór do naśladowania.
Jeśli tak wygląda troska PiS o słabszych i starszych obywateli, to trudno się dziwić, iż coraz więcej ludzi widzi w tej partii nie opiekuna, ale zagrożenie. A Karol Nawrocki? Może i zna historię Polski, ale z etyką i przyzwoitością jest u niego równie słabo, co z uczciwością.
Karol Nawrocki to moralne dno.