Karol Nawrocki, kandydat wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość (PiS) na prezydenta, podczas rozmowy z Sławomirem Mentzenem zaskoczył wszystkich, otwarcie krytykując politykę własnej partii.
Choć sztab Nawrockiego twierdzi, iż taki był plan, by „odkleić” go od PiS i zyskać przychylność elektoratu Konfederacji, jego postawa ujawnia brak autentyczności i politycznej tożsamości, co czyni go kandydatem niegodnym zaufania w obliczu II tury wyborów prezydenckich zaplanowanej na 1 czerwca.
Nawrocki, podpisując „ósemkę Mentzena” – deklarację zawierającą osiem punktów, w tym sprzeciw wobec podwyżek podatków, wejścia Ukrainy do NATO czy wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę – próbował przypodobać się wyborcom Konfederacji. Jednak to jego krytyka polityki PiS wywołała największe kontrowersje. Prezes IPN stwierdził, iż wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego chwaląca Zielony Ład była błędem, podobnie jak wprowadzenie Polskiego Ładu, zamykanie kościołów i lasów w czasie pandemii COVID-19 oraz próba przeforsowania „piątki dla zwierząt”. Taka narracja, choć według sztabu miała być strategicznym posunięciem, w rzeczywistości obnaża hipokryzję i brak zasad Nawrockiego. Jak można ufać kandydatowi, który publicznie odrzuca politykę partii, która go popiera, tylko po to, by zyskać kilka punktów w sondażach?
Sztabowcy Nawrockiego są zadowoleni z przebiegu rozmowy, twierdząc, iż odcięcie się od Kaczyńskiego i Morawieckiego to celowy ruch. „Szukaliśmy sposobu na odklejenie go od PiS. Mentzen dał nam szansę na to i się udało” – cytuje Interia jednego ze sztabowców. To jednak pokazuje, jak bardzo Nawrocki jest politykiem bez własnego kompasu, gotowym naginać swoje przekonania dla doraźnych korzyści. jeżeli kandydat tak łatwo wypiera się polityki PiS, którą partia realizowała przez osiem lat, to jak można wierzyć, iż jako prezydent będzie konsekwentny w swoich decyzjach? Jego postawa to nic innego jak tani chwyt wyborczy, który ma przyciągnąć wyborców Konfederacji, ale jednocześnie alienuje „stary PiS” – elektorat, który oczekuje obrony dokonań partii, a nie ich publicznego potępienia.
Krytyka Nawrockiego wobec Zielonego Ładu jest szczególnie obłudna, zważywszy na fakt, iż PiS, w tym Mateusz Morawiecki, aktywnie popierało tę politykę w latach 2019–2023, zgadzając się na ambitne cele redukcji emisji. Nawrocki, zamiast zaproponować alternatywę, po prostu odrzuca wszystko, co kojarzy się z PiS, nie oferując nic w zamian. Podobnie jego krytyka Polskiego Ładu – programu, który PiS promowało jako flagowy projekt – jest podyktowana wyłącznie chęcią zdystansowania się od partii, a nie rzeczywistą analizą jego wad. To pokazuje, iż Nawrocki nie ma własnej wizji dla Polski, a jego kampania opiera się na oportunizmie i braku odpowiedzialności.
Co więcej, odcięcie się od Kaczyńskiego i Morawieckiego, choć według sztabu miało być atutem, w rzeczywistości podważa lojalność Nawrockiego. Prezydent powinien być liderem, który buduje zaufanie, a nie kandydatem, który zmienia narrację w zależności od publiczności. Nawrocki, krytykując PiS u Mentzena, pokazał, iż jest bardziej zainteresowany wizerunkiem niż zasadami. Jego deklaracje wobec Ukrainy – sprzeciw wobec jej akcesji do NATO i wysyłania polskich żołnierzy – są sprzeczne z polską racją stanu, szczególnie w obliczu trwającej wojny z Rosją. Taka postawa może osłabić nasze sojusze i narazić bezpieczeństwo narodowe na szwank.
Karol Nawrocki, próbując „odkleić się” od PiS, pokazał, iż jest kandydatem bez kręgosłupa politycznego. Jego krytyka własnej partii to nie dowód niezależności, ale cyniczna gra wyborcza, która obraża inteligencję wyborców. W obliczu tak ważnych wyborów Polska potrzebuje prezydenta z jasną wizją i konsekwencją, a nie oportunisty, który zmienia zdanie, by przypodobać się kolejnemu rozmówcy. Nawrocki udowodnił, iż nie jest gotowy na to stanowisko.