Karol Nawrocki jako prezydent oznacza powrót Polski do bandyckich lat 90.

1 dzień temu
Zdjęcie: Karol Nawrocki jako prezydent oznacza powrót Polski do bandyckich lat 90.


Jeśli ktoś tęskni za czasami, gdy ulicami rządzili kibole, lokalni gangsterzy robili kariery polityczne, a państwo przymykało oko na brutalność i bezprawie – to Karol Nawrocki jest kandydatem na wprowadzenie tych czasów. Bo jego kandydatura nie jest symbolem przyszłości. To groźny sygnał, iż Polska może cofnąć się do najciemniejszych lat transformacji – do lat 90., kiedy siłą rozwiązywało się konflikty, a układy mafijno-polityczne kwitły w najlepsze.

Kim jest Karol Nawrocki? To nie jest wyważony konserwatysta, to nie jest państwowiec. To człowiek, który przyznał się do udziału w bójkach, który obracał się w środowisku gdańskiego półświatka, który od lat konsekwentnie otacza się ludźmi z szemraną przeszłością. Przeszłość, która u przeciętnego obywatela oznaczałaby kłopoty z prawem, w jego przypadku stała się trampoliną do kariery. Tylko iż nie do kariery uczciwego polityka – ale do roli marionetki w rękach partii, która od lat cynicznie wykorzystuje przemoc i podziały jako narzędzia władzy.

Nawrocki nie tylko nie odciął się od przemocy – on ją legitymizuje. Jako szef IPN przykładał rękę do polityki historycznej, która gloryfikuje siłę, brutalność i nacjonalizm. W przestrzeni publicznej konsekwentnie wspiera grupy skrajnie prawicowe i kibolskie, które hołdują przemocy jako formie działania. A teraz ten człowiek chce stanąć na czele państwa?

Czy tak ma wyglądać prezydent Rzeczypospolitej – ktoś, kto bardziej przypomina byłego bramkarza z dyskoteki niż głowę państwa? Kto lepiej odnajduje się w towarzystwie osiłków niż wśród profesorów prawa i dyplomatów? Kto nie ma nic do powiedzenia o konstytucji, ale chętnie mówi o „porządkowaniu ulic”?

To nie tylko kwestia estetyki. To poważne zagrożenie dla porządku prawnego. Wybór Nawrockiego na prezydenta oznacza powrót do czasów, gdy silniejszy miał rację, a państwo przymykało oczy na brutalność. Do lat, gdy policja i służby były pod ręką politycznych gangsterów, a biedni i słabi mogli liczyć co najwyżej na milczenie wymiaru sprawiedliwości.

Nie łudźmy się – Karol Nawrocki to nie jest przypadek. To efekt świadomego wyboru Jarosława Kaczyńskiego, który doskonale wie, iż tylko ktoś bezwzględny, podatny na wpływy i nieprzywiązany do zasad demokracji, zagwarantuje mu bezkarność po odejściu z władzy. Prezydent Nawrocki nie będzie stał na straży konstytucji. Będzie stał na straży interesów tych, którzy dziś panicznie boją się rozliczenia.

Polska nie może pozwolić sobie na taki regres. Musimy powiedzieć jasno – nie chcemy powrotu do bandyckich lat 90., nie chcemy Polski Nawrockiego. Potrzebujemy prezydenta, który buduje wspólnotę, a nie ją rozbija. Który dba o prawo, a nie o pięści. Który ma wizję przyszłości, a nie bagaż przemocy z przeszłości.

Idź do oryginalnego materiału