Karol Nawrocki najwyraźniej inspirację czerpie z tych samych miejsc, co Patrycja Kotecka-Ziobro – była modelka, aspirująca dziennikarka i – jak zeznaje świadek koronny – dziewczyna „z miasta”, która chciała zostać „królową półświatka”. A teraz? Karol Nawrocki, pomocnik Kaczyńskiego, człowiek z Instytutu Pamięci Narodowej, bez debaty, bez programu, ale za to z historycznym bagażem… coraz cięższym.
Zbieżność przypadkowa? Mało prawdopodobne. Historia Koteckiej-Ziobro pokazuje, iż w PiS nie wystarczy być lojalnym – trzeba mieć także „kontakty”. Najlepiej w BMW, bez szyi, z łańcuchem na klacie. I teraz wychodzi na to, iż Nawrocki idzie tą samą ścieżką – cichą, pokrętną, prowadzącą od IPN-u aż do środowisk, które z polską niepodległością mają tyle wspólnego, co disco polo z Moniuszką.
Kotecka – inspiracja dla Nawrockiego?
Zanim została dyrektorką marketingu w państwowej spółce Link4 (po „dobrej zmianie”, oczywiście), Kotecka pracowała w „Super Expressie”, a wcześniej bywała barmanką w klubie Coloseum, modnym miejscu stołecznej gangsterki. Jak wspomina były członek grupy mokotowskiej – „chciała być naszą królową”. Co więcej, według świadka koronnego „Brody”, zlecała porwanie, a wcześniej podpalenie pizzerii, z którą miała „konflikt”. Środowisko ją znało – „Bąbel”, „Małolat”, „Dax”. Same urocze pseudonimy z okolic Pruszkowa i Mokotowa.
A Nawrocki? Ten sam styl działania – tylko bardziej w białym kołnierzyku. Ukryty, niedostępny, chowający się przed debatą. Odpowiada wyłącznie na pytania historyczne, najlepiej o powstania, a nie o własne decyzje. Jego milczenie jest krzykiem – tyle iż nie o prawdę, a o zakłopotanie.
Tchórz z kontaktami
Nieprzypadkowo ucieka od konfrontacji. Może wie, iż każde pytanie o jego przeszłość, o otoczenie, o kulisy kariery w IPN-ie, mogłoby otworzyć puszkę Pandory? A może po prostu, tak jak Kotecka, zna paru ludzi „z miasta”, którzy pomogli mu otworzyć kilka drzwi? Może nie wypasione beemki, ale znajomości z ludźmi, których lepiej nie pytać o CV?
Pamiętajmy, iż Patrycja Kotecka – według zeznań, które przez lata uznawano za „kluczowe” – miała dostarczać informacje z laptopa Ziobry grupie pruszkowskiej. Mówimy o osobie, która miała być wykorzystywana przez mafię jako informator i przynęta. Z takiego środowiska wywodzi się styl rządzenia, który PiS zainstalował w Polsce – brutalny, zakulisowy, pełen szantaży, haków i propagandy.
Czy Nawrocki jest z tej samej szkoły?
Wzór z telewizji i gangsterskich podsłuchów
Nie sposób nie zauważyć, iż Kotecka była również „komisarzem politycznym” w TVP – cenzurowała materiały, wyrzucała gości ze studia, sterowała przekazem. Wszystko w duchu „żeby PiS-owi nie zaszkodzić”. Brzmi znajomo? Bo dziś Nawrocki stosuje podobną strategię – zamiast mówić o swojej wizji prezydentury, ucieka w historię, patriotyzm i… ciszę.
Gdyby tylko kamera cofnęła się o kilkanaście lat, być może zobaczylibyśmy, kto siedział przy barze w Coloseum, a kto po cichu słuchał nagrań z Konstancina. Dziś wszystko wydaje się „insynuacją” – tak mówi Kotecka. A Nawrocki? choćby tego nie komentuje. Milczy. Bojąc się, iż ktoś spyta go o „kilku kolegów z miasta”.
Kotecka, Ziobro, Nawrocki – mafia, państwo, rodzina
W tej układance nikt nie jest przypadkowy. Władza PiS-u to nie tylko ideologia. To także styl – przemoc, manipulacja, brak przejrzystości i ukryte powiązania z półświatkiem. Kotecka była jego symbolem – od półnagiej modelki po nadzorcę „Wiadomości”. Ziobro jej wszystko załatwił. Ona – wszystko nadzorowała. Nawrocki? Ma wejść do Pałacu Prezydenckiego tym samym korytarzem.
Niech nikt nie udaje zaskoczonego, jeżeli po jego zwycięstwie beemki z łańcuchami wrócą pod Pałac. W końcu historia się powtarza – najpierw jako dramat, potem jako farsowa prezydentura.