Karol Nawrocki – drewniana kukła PiS. Fatalny występ w debacie, sztab chciał uciekać

17 godzin temu
Zdjęcie: Karol Nawrocki – drewniana kukła PiS. Fatalny występ w debacie, sztab chciał uciekać


Jeśli ktoś jeszcze łudził się, iż Karol Nawrocki zdoła przekonać wyborców podczas pierwszej debaty prezydenckiej w TVP, to po wczorajszym wieczorze został brutalnie sprowadzony na ziemię. Kandydat PiS okazał się dokładnie tym, czego można się było spodziewać – sztywnym, sztucznym produktem partyjnej manufaktury. Mówiąc wprost: kompletną klapą.

Według naszego źródła ze sztabu PiS, rozważano choćby całkowite zbojkotowanie debaty, obawiając się katastrofy wizerunkowej. Jak widać – słusznie. Nawrocki nie potrafił wyjść poza wyuczone frazesy, recytował jak szkolny prymus, który nie zrozumiał pytania, ale uparcie wygłasza wyuczony referat. Pytania o gospodarkę kwitował mętnymi aluzjami do „tradycyjnych wartości”, a kwestie społeczne spływały po nim jak po lakierowanej marionetce. Odpowiedzi często były kompletnie nie na temat – jakby ktoś zresetował mu kartę pamięci w połowie zdania.

Katastrofalny wizerunek Nawrockiego dopełniła brutalna, ale zasłużona konfrontacja ze strony rywali. Szymon Hołownia bez ceregieli mówił o jego „gangsterskich koneksjach”, sprawie odebranego mieszkanka starszemu człowiekowi, o moralności rodem z podręcznika cynika. Ciosy były mocne, ale nie przesadzone – bo bazowały na faktach, które Nawrocki nie był w stanie obronić. Zresztą, nie próbował. Wolał patrzeć w sufit albo odczytywać coś z niewidzialnego promptera.

Świetnie wypadł także Rafał Trzaskowski, który nie tylko był merytoryczny, ale i dynamiczny – w kontraście do Nawrockiego wyglądał jak lider przyszłości, a nie urzędnik z czasów PRL. To on najcelniej punktował nie tylko samego kandydata PiS, ale i cały aparat, który go wystawił. Prawdziwa prezydencka prezencja.

Warto też wspomnieć o pozostałych dwóch przegranych debaty – Sławomirze Mentzenie, który kompletnie się pogubił i nieudolnie próbował grać rolę „antysystemowca” z podręcznika Korwina sprzed dekady, oraz o Krzysztofie Stanowskim, którego rola w całym widowisku była jasna już po pierwszym pytaniu: propagandzista PiS, mający ratować tonącego Nawrockiego. Misja zakończona fiaskiem – tym razem widzowie nie kupili tego spektaklu.

Po tej debacie jedno jest pewne: Nawrocki nie tylko nie zyskał poparcia, ale zaczął być realnym problemem dla własnego obozu. Sztuczność, sztywność i brak zdolności reagowania na krytykę obnażyły jego fundamentalną słabość – to nie kandydat na prezydenta. To projekt polityczny, który rozpadł się przy pierwszym kontakcie z rzeczywistością.

Idź do oryginalnego materiału