No i zaczęło się. Karuzela propagandy ruszyła ospale. Środowisko zgromadzone wokół uzurpatora, Karola „Narkomanowskiego”, miłośnika woreczków z białą substancją, wkładaną do ust, znów postanowiło udowodnić, iż autentyczność kreatywność to nie ich mocna strona. Skoro nie potrafią wymyślić nic swojego, to próbują – jak zwykle nieudolnie – kopiować Donalda Trumpa. Słaby, wystraszony Narkomanowski, też sobie nie poradził.
Mieli iść do ludzi, do zwykłych miejsc. Nie wyszło. A efekt? Ustawka, teatr, i sztuczne emocje na pokaz. Starannie dobrana publika, która ma wyglądać jak „zwykli ludzie”. Aparaty ustawione tak, by nie pokazać ani cienia prawdy. Uśmiech, który bardziej przypomina grymas strachu niż przejaw pewności siebie. A wszystko po to, by stworzyć wrażenie, iż „uzurpator” ma jakieś poparcie. Żenujące
Tymczasem każdy, kto przyjrzy się bliżej, widzi coś zupełnie innego. To nie spotkania z obywatelami, to inscenizacje pisane przez sztab doradców, którzy dawno oderwali się od rzeczywistości. Każde słowo, każdy gest, każdy kadr — zaplanowany do bólu.
Karol „Narkomanowski” nie spotyka się z ludźmi. On gra rolę. Rolę „prezydenta z ludu”, choć w rzeczywistości jest tylko uzurpatorem, aktorem PiS, w kiepskim przedstawieniu. W tle słychać podszepty spin-doktorów, którzy jeszcze wierzą, iż da się uratować wizerunek tonącego projektu.
Ale Polacy to mądry naród, widzą tę farsę. Nie dają się ogłupić Widzą, iż zamiast autentyczności jest tylko propaganda i plastikowy uśmiech, maskujący strach. Bo gdy brakuje charyzmy, zostają tylko ustawki.