Międlar w odmętach.
Były ksiądz narodowców, skrajny antysemita Jacek Międlar został skazany na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata. – Sąd uznał go winnym znieważenia Wojciecha Mazowieckiego oraz osób narodowości żydowskiej po tym, jak spalił fotografię Tadeusza Mazowieckiego, nazywając go m.in. „komunistycznym parchem” – informuje portal Oko.press.
To finał wydarzeń z końca 2018 roku. Wówczas to nacjonaliści i kibole WKS Śląsk urządzili we Wrocławiu demonstrację.
Nacjonaliści szli w obstawie kilkudziesięciu policjantów.
Międlar nazwał Lecha Wałęsę „komunistycznym zdrajcą”, a Tadeuszowi Mazowieckiemu zarzucił „usprawiedliwianie katów ks. Popiełuszki, Grzegorza Przemyka i setek innych, którzy zginęli z rąk komunistów”.
Następnie Międlar wyjął portret Mazowieckiego i powiedział: „Nigdy nie krył się ze swoimi żydokomunistycznymi, bolszewickimi inklinacjami. Trzymam portret zdrajcy. Człowieka, który sprawił, iż wrogowie nie zostali rozliczeni, który w polskich podręcznikach, notabene pisanych przez Ukraińców, jak Operon, jest stawiany za bohatera. Zdrajców stawia się nam za autorytet! W jakim kraju żyjemy? W kraju, który dał nam ten komunistyczny parch!”
Następnie spalił zdjęcie. Z kolei fotografię Adama Michnika spalił Roman Zieliński, autor książki „Jak pokochałem Adolfa Hitlera”.
Źródło: Oko.press