Kanada reaguje na nową rzeczywistość po zmianie administracji w Białym Domu. Nastroje w Ottawie nie są optymistyczne i sugerują ostrożność
Relacje Kanady i Stanów Zjednoczonych od dziesięcioleci były wzorem bliskiej współpracy gospodarczej, dyplomatycznej i militarnej. Wraz z powrotem Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta USA, Ottawa stanęła jednak w obliczu nowego wyzwania – rosnącej presji ekonomicznej i politycznej ze strony Waszyngtonu. Minister spraw zagranicznych Kanady Mélanie Joly ostrzegła wprost, iż „jeśli USA mogą zrobić to nam, swoim najbliższym przyjaciołom, to nikt nie jest bezpieczny”.
Podczas trwającego spotkania ministrów spraw zagranicznych G7 w kanadyjskim Charlevoix temat rosnących napięć między Kanadą a USA oficjalnie nie znajduje się w agendzie. Joly zamierza jednak poruszyć go za kulisami rozmów, ostrzegając europejskich sojuszników, iż to, co dziś dzieje się z Kanadą, może stać się precedensem dla innych państw.
Cła i represje: wojna handlowa nabiera tempa
Pierwszym poważnym ciosem ze strony administracji Trumpa była decyzja o nałożeniu 25-procentowych ceł na kanadyjską stal i aluminium. To bolesny cios dla kanadyjskiej gospodarki, która od lat opiera się na bliskiej wymianie handlowej z USA.
Eksport tych surowców do Stanów Zjednoczonych stanowi kluczową część dochodów wielu kanadyjskich firm, a nowe taryfy mogą oznaczać utratę tysięcy miejsc pracy.
Kanada nie pozostała bierna. Rząd w Ottawie ogłosił nałożenie ceł odwetowych na import amerykańskich towarów o wartości ok. 20 mld dolarów. Wprowadzenie taryf na produkty takie jak amerykańskie samochody, produkty spożywcze czy sprzęt AGD ma pokazać Trumpowi, iż Kanada nie zamierza bezczynnie akceptować jednostronnych decyzji Waszyngtonu.
Mimo to Trump nie wydaje się gotów do negocjacji. Wręcz przeciwnie – jego administracja sugeruje dalsze kroki mające na celu wymuszenie ustępstw na Kanadzie. Zdaniem niektórych ekspertów gospodarczych jest to element większej strategii Trumpa, który chce podporządkować północnego sąsiada amerykańskim interesom.
Granica jako „sztuczna linia” – kontrowersyjne słowa Trumpa
Wypowiedzi Donalda Trumpa dotyczące relacji Kanady i USA wywołują coraz większe kontrowersje. Niedawno amerykański prezydent stwierdził, iż granica między oboma krajami to „sztuczna linia”, sugerując, iż Kanada i Stany Zjednoczone powinny stanowić jedno państwo.
– Gdy spojrzymy na mapę, widzimy piękną formację Kanady i Stanów Zjednoczonych. Nie ma na świecie drugiego takiego miejsca – powiedział Trump.
Kanadyjscy politycy i komentatorzy odebrali te słowa jako kolejny niepokojący sygnał. Wzmacniają one obawy, iż Trump nie ogranicza się tylko do wojny handlowej, ale ma ambicje polityczne wobec Kanady.
Sekretarz stanu USA Marco Rubio, który bierze udział w rozmowach G7, próbował łagodzić sytuację, tłumacząc, iż Trump mówił o aneksji „z ekonomicznego punktu widzenia”. Jak wyjaśniał, gdyby Kanada stała się 51. stanem USA, nie byłoby problemów z granicą czy przemytem fentanylu.
Dla Kanadyjczyków takie wypowiedzi są jednak nie do zaakceptowania. Mélanie Joly jasno stwierdziła: „Kanadyjczycy dali jasno do zrozumienia, iż nie ulegną presji”.
Nowa strategia Kanady – szukanie wsparcia w Europie
W odpowiedzi na coraz bardziej agresywną politykę Trumpa, Kanada wzmacnia swoje relacje z Europą. Joly podkreśliła, iż na spotkaniach G7 jej priorytetem będzie kooperacja z państwami europejskimi w zakresie wspólnych ćwiczeń wojskowych oraz zakup nowoczesnego sprzętu obronnego.
Kanada ma także nadzieję na większe zaangażowanie Unii Europejskiej w rozwiązywanie globalnych problemów gospodarczych, aby zmniejszyć swoją zależność od USA. Choć Stany Zjednoczone pozostają największym partnerem handlowym Kanady, Ottawa coraz intensywniej szuka nowych rynków i sojuszników.
Nowy premier, nowa strategia obrony suwerenności
W tle trwających napięć Kanada przechodzi także istotne zmiany polityczne. Ustępujący premier Justin Trudeau kończy swoją kadencję, a jego miejsce zajmie Mark Carney – były prezes Banku Anglii i znany ekspert finansowy.
Carney od początku swojej kampanii jasno określał swój stosunek do polityki Trumpa. Jego zdaniem cła oraz presja ekonomiczna ze strony USA stanowią nie tylko problem gospodarczy, ale także zagrożenie dla suwerenności Kanady.
„Amerykanie chcą naszych zasobów, naszej wody, naszej ziemi, naszego kraju” – ostrzegał Carney. Jego zdaniem, jeżeli Kanada nie podejmie zdecydowanych kroków, może zostać ekonomicznie podporządkowana Stanom Zjednoczonym.
Jego administracja zamierza wprowadzić bardziej agresywną politykę ochrony interesów Kanady na arenie międzynarodowej, a także zacieśnić współpracę z innymi krajami w celu uniezależnienia się od amerykańskiego rynku.
Co dalej? Czy USA zdecydują się na dalsze kroki?
Choć w tej chwili konflikt między USA a Kanadą koncentruje się na kwestiach gospodarczych, niektórzy eksperci ostrzegają, iż może on eskalować w inne obszary. Kanada, jako jeden z najbogatszych państw świata, posiada ogromne zasoby surowcowe, które mogą być łakomym kąskiem dla amerykańskich interesów.
Jeśli Trumpowi uda się przedstawić Kanadę jako kraj, który rzekomo „oszukuje” Amerykę na handlu lub nie zapewnia wystarczającego wsparcia w kwestiach bezpieczeństwa, może zyskać poparcie dla jeszcze bardziej radykalnych działań.
Tymczasem w Kanadzie coraz więcej polityków i obywateli zastanawia się, jak długo kraj ten będzie w stanie odpierać presję USA. Czy Kanada zdoła obronić swoją niezależność, czy stanie się kolejną ofiarą polityki „America First”?
Jedno jest pewne – relacje między Kanadą a USA wchodzą w nową, bardziej napiętą erę, której konsekwencje mogą być odczuwalne przez wiele lat.