Kamiński: rozejm w Strefie Gazy

myslpolska.info 1 tydzień temu

Zeszły tydzień przyniósł informacje o zawarciu porozumienia w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy. Informacje o jego w zasadzie gotowym kształcie powtarzały się od tygodni, ale dopiero 15 stycznia media podały informacje o zgodzie Hamasu na rozejm wynegocjowany z pomocą dyplomacji amerykańskiej, katarskiej, emirackiej i egipskiej. Tego dnia fakt sformułowania porozumienia potwierdził przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA Jim Risch. Nie potwierdził go natomiast początkowo żaden z przedstawicieli Izraela.

W „pierwszej fazie” zawieszenia broni Hamas uwolnić ma 33 izraelskich zakładników przetrzymywanych w Strefie Gazy od 7 października 2023 r., których nie ma na liście zmarłych. Następnie, jeszcze w pierwszym, tymczasowym etapie uwolnionych zostanie 2 tys. palestyńskich więźniów w tym około 250 skazanych na dożywocie bojowników, z wyjątkiem tych należących to “Sił Nuchba” – dawnego oddziału specjalnego Hamasu, który był na szpicy ataku z 7 października 2023 r. Wśród zwolnionych ma być 1 tys. zatrzymanych w Strefie Gazy już po wybuchu wojny. Wśród zwalnianych Izraelczyków mają być nie tylko ci schwytani 7 października 2023 r., ale także Awera Mengistu, schwytany przez Hamas jeszcze w 2014 r. i Haszim as-Sajid, przetrzymywany od 2015 r.
W pierwszym etapie, który ma potrwać 42 dni wojska izraelskie miałyby rozpocząć wycofywanie się ze Strefy Gazy, ale pozostać w niej “na perymetrze bezpieczeństwa”. Oznacza to opuszczenie “korytarza Necarim”, obszarów zamieszkanych, do terenów z zasięgu 400 metrów od granicy. Oddziały izraelskie pozostaną w “korytarzu filadelfijskim”.

Izrael otworzy przejście graniczne Strefy Gazy z Egiptem w Rafah. Najpierw dla pomocy humanitarnej, a po zwolnieniu wszystkich zakładników-kobiet, także dla swobodnego przepływu ludności cywilnej.

16 dnia od wejścia w życia zawieszenia broni mają się rozpocząć konkretne rozmowy o uwolnieniu kolejnych zakładników w drugim etapie. W ramach tego etapu podpisane mają zostać “protokoły” regulujące powrót wszystkich uchodźców palestyńskich do pierwotnych miejsc zamieszkania w Strefie Gazy, w tym do jej północnej części, bez rewidowania przez izraelskich żołnierzy czy funkcjonariuszy. Domniemać można, choć media nie podały tego wprost, iż na tym etapie Palestyńczycy będą starali się o bezterminowy charakter zawieszenie broni.

W trzecim etapie Hamas ma zwolnić wszystkich pozostających w jego rękach zakładników, po czym sił zbrojne Izraela mają przeprowadzić pełne wycofanie ze Stefy Gazy.

W niedzielny poranek premier Izraela Benjamin Netanjahu powiedział, iż porozumienia nie będzie, bo Hamas nie dostarczył imiennej listy zakładników, którzy mieli być zwolnieni w pierwszej kolejności. Palestyńska organizacja gwałtownie odpowiedziała, iż opóźnienie w przekazaniu listy wynikało z „kwestii technicznych” (komunikacja odbywa się za pośrednictwem Kataru). W efekcie rozejm wszedł w życie o godz. 10:15 zamiast o godz. 7:30 czasu warszawskiego. Przez te niespełna trzy godziny zginęło jeszcze 19 mieszkańców Strefy Gazy, a 36 odniosło rany, co ukazało kruchość porozumienia.

Jeszcze dobitniej świadczy o nim atak izraelskiego drona w poniedziałek, w rejonie Szpitala Europejskiego w południowej części Strefy, w wyniku którego rany odniosło trzech Palestyńczyków. W sobotę Netanjahu ogłosił, iż zarówno Joe Biden jak i Donald Trump zagwarantowali mu „prawo do wznowienia wojny”, jeżeli uzna, iż Hamas nie przestrzega warunków zawieszenia broni.
W niedzielę popołudniu Hamas uwolnił trzy Izraelki schwytane w czasie rajdu z 7 października 2023. To Romi Gonen, Emily Damari (posiada także obywatelstwo brytyjskie) oraz Doron Steinbrecher. Przekazanie odbyło się za pośrednictwem Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.

W poniedziałek rano 90 Palestyńczyków zostało zwolnionych z więzień i aresztów Izraela. 78 z nich to ludzie nie z eksklawy, ale z głównego palestyńskiego terytorium – Zachodniego Brzegu Jordanu. Są wśród nich bojownicy i politycy. Do Strefy Gazy jeszcze w niedzielę wjechało ponad 600 ciężarówek z pomocą humanitarną dla głodującej ludności. W palestyńskiej eksklawie masy uchodźców już zaczęły powrót do swoich domów. Przy czym słowo dom ma tu znaczenie umowne. Nagrania napływające ze Strefy, szczególnie jej północnej części, ukazują całe połacie gruzów, przypominające Warszawę na przełomie 1944 i 1945 roku. Gdy pisałem to w poniedziałek warunki rozejmu były generalnie realizowane.

Warunki odpowiadają generalnie temu, co słyszeliśmy o negocjacjach od lata. Sądząc po reakcjach na jego ogłoszenie można przyjąć, iż to Izrael w większym stopniu blokował jego zawarcie i dopiero w ostatnich tygodniach stało się coś, co zmieniło nastawienie Benjamina Netanjahu i to mimo bezpośrednich kosztów politycznych, jakie poniósł wraz z wejściem w życie zawieszenia broni. W poniedziałek dymisję złożył minister bezpieczeństwa Itamar Ben Gewir, reprezentujący najbardziej radykalnych żydowskich nacjonalistów (partia „Żydowska Siła). Tym samym zagroził już jemu podobny minister finansów Becalel Smotricz reprezentujący religijnych syjonistów. Rząd Netanjaju utrzyma większość w Knesecie, ale minimalną, liczoną dwoma mandatami.
Mimo to izraelski premier wszedł w rozejm, co może sugerować, iż główne znaczenie miały naciski zewnętrzne i można domniemywać, iż naciski te wyszły od Donalda Trumpa. Netanjahu miesiącami ignorował rekomendacje administracji Bidena, choć podkreślmy, iż nie były to rekomendacje podparte poważnymi warunkami. Administracja Bidena tylko przez kilka tygodni wstrzymywała wiosną zeszłego roku dostawy najcięższych bomb do Izraela, po ostrzelaniu konwoju amerykańskiej organizacji humanitarnej World Central Kitchen, w którym zginął nasz rodak Damian Soból. Generalnie USA dawały Izraelowi wszystko czego chciał – wsparcie materiałowe, wywiadowcze i militarne, biorąc pod uwagę udział w odpieraniu rakietowo-dronowych ataków Iranu czy bombardowania jemeńskiego Ansarullahu.
Uważam obecne zawieszenie broni za bardzo kruche ponieważ nie zawiera ono żadnych przesłanek rozwiązania politycznego ani będącego składnikiem tego pierwszego, rozwiązania socjoekonomicznego. Strefa Gazy już wcześniej była spauperyzowanym megagettem pozostającym w izraelskiego blokadzie od 2007 r. Teraz jest morzem ruin. Próba stabilizacji regionu nie może obyć się bez miliardów zainwestowanych w odbudowę infrastruktury. Tego nie będzie bez aktywnej roli petromonarchii Półwyspu Arabskiego. Nasuwa się na myśl Katar od lat utrzymujący bliskie relacje z Hamasem. Rozejm może zweryfikować buńczuczną retorykę prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana przedstawiającego się przez ponad rok jako czempiona sprawy palestyńskiej. Nikt jednak nie włoży żadnych poważniejszych pieniędzy tam, gdzie w każdej chwili ich owoc może być obrócony w perzynę przez izraelski ostrzał. Zatem nie będzie odbudowy bez stabilizacji, a zarazem na dłuższą metę nie będzie stabilizacji bez znośnych warunków życia dla dwóch miliony mieszkańców Strefy Gazy.

Kruchość rozejmu określa też kształt administracji Donalda Trumpa, zapełniającej się politykami skrajnie proizraelskimi. W pierwszej kadencji jego zięć Jared Kushner zaproponował „plan pokojowy” będący de facto planem likwidacji jakiejkolwiek perspektywy powstania państwa palestyńskiego. Być może jednak trudniejsza niż cztery lata temu sytuacja geopolityczna USA zrodzi w Waszyngtonie presję na ograniczenia zasobów angażowanych na Bliskim Wschodzie.
Teraz formuły rozwiązania politycznego brak. Z kręgów administracja Bidena wychodziły pomysły objęcia Strefy Gazy mieszaną administracją cywilną z udziałem ONZ, USA i którejś z petromonarchii oraz izraelskimi siłami bezpieczeństwa na granicach. Tymczasem pierwszego dnia rozejmu na gruzy wyszli umundurowani bojownicy Hamasu. Kilka tysięcy policjantów delegowanych właśnie przez hamasowców zajęło swoje posterunki.

Jeśli mimo utraty tak wielu bojowników, jeżeli mimo utraty swoich liderów politycznych, jak Ismail Hanija i militarnych, jak Mohammed al-Masri, Hamas wciąż pozostaje organizacją na tyle liczną i integralną, by egzekwować władzę na Strefą Gazy oraz stawiać opór Izraelowi angażując jego siły i zdając mu jakieś straty, oznacza to, iż Izrael wycofując się z eksklawy wojnę przegra. Z oceną musimy się wstrzymać, śledząc militarny, lub tyko polityczny rozwój wydarzeń, pierwsze obrazki ze Strefy sugerują jednak, iż Hamas jest, Hamas działa i utrzymuje poparcie zauważalnej części miejscowej ludności. Na ile czytam relacje, palestyńscy politycy i publicyści uznają takie zamrożenie konfliktu za zwycięstwo. Także z tego zresztą powodu uważam ten rozejm za wątły. Izrael stracił na tej wojnie ponad 900 żołnierzy i funkcjonariuszy. To niemal jedna trzecia strat poniesionych w czasie masowej wojny Jom Kippur z dwoma silnymi państwami arabskimi. To dla Izraelczyków duże straty w walce z niepaństwową organizacją okopaną w mikroregionie od lat zamkniętym w blokadzie.

Paradoksalnie w wojnie, która zaczęła się i najbardziej intensywną formę przybrała w Strefie Gazy, Izrael może przegrać w kwestii jej statusu, a wygrać na poziomie regionalnym. Izraelczycy zdołali przetrzebić kadry i arsenały Hezbollahu oraz, biorąc pod uwagę rolę USA i Francji w dotyczącym Libanu porozumieniu rozejmowym, ostatnie wybory prezydenta i premiera tego państwa, osiągnąć taką dynamikę polityczną, która osłabi możliwości działania organizacji libańskich szyitów. Wojna w Strefie Gazy, a przede wszystkim będąca kolejną kostką domina wojna w Libanie stworzyła warunki dla upadku Syryjskiej Republiki Arabskiej. Pękła regionalna, irańska „oś oporu”. Hajat Tahrir asz-Szam, próbujący osiągnąć dominację w Syrii bez tej formalnej legitymacji jaką miał al-Asad, choćby ze wspierającą go Turcją za plecami, to dla Izraela lepsza sytuacja niż protektorat Rosji i Iranu. Natychmiast po upadku al-Asada Izraelczycy wyniszczyli ciężki sprzęt dawnej syryjskiej armii kilkuset nalotami oraz okupowali kolejny kawałek Syrii zbliżając się na odległość 25 km od jej formalnej stolicy.

Wszystko to oznacza strategiczną klęskę Iranu, który utracił wiele wpływów i mechanizmów projekcji siły w regionie. Niezachwiani pozostali jedynie jemeńscy Huti, którzy pokazali wszystkim jak wielkie możliwość z jak poważnymi konsekwencjami mają asymetryczne działania zbrojne w strategicznych punktach globu, w czasach upowszechniania się technologii dronowej i rakietowej.
Bilans trwającej ponad 15 miesięcy wojny jest przytłaczający. Według szacunków zginęło 46 913 Palestyńczyków. 110 750 zostało rannych. 11 tys. uważa się za zaginionych. W większości ich ciała gniją pewnie jeszcze nieodkryte w zwałach gruzów. Z wycinkowych danych wiadomo, kto był przede wszystkim ofiarą izraelskich sił zbrojnych. Biuro Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych poinformowało w listopadzie, iż zweryfikowało dane dotyczące 8119 osób zabitych w Strefie Gazy od listopada 2023 r. do kwietnia 2024 r. Jej analiza wykazała, iż około 44 proc. zweryfikowanych ofiar to dzieci, a 26 proc. to kobiety. Wśród tych zabitych najwięcej było osób w wieku od pięciu do dziewięciu lat. Około 80 proc. ofiar zginęło w budynkach mieszkalnych lub podobnych budynkach. W czasie ataku Hamasu 7 października zginęło 1139 osób, w zdecydowanej większości cywilów, choć kilkoro może być ofiarą pocisków izraelskiego śmigłowca. Zginęła lub zmarła część zakładników. Jak duża – dowiem się prawdopodobnie w czasie rozejmu.

Biorąc pod uwagę proporcję ofiar cywilnych do kombatantów oraz skalę zniszczeń infrastruktury cywilnej 15-miesięczna wojna w Strefie Gazy stała się chyba najokrutniejszym z bieżących konfliktów zbrojnych. Jego brzemię ciąży nie tylko na Izraelu, ale także na USA, których wizerunek został nadszarpnięty i w Europie, a jeszcze bardziej na Globalnym Południu. Na świecie jest teraz jeszcze mniej wierzących w jakąkolwiek moralną wyższość Ameryki i Polska jest jednym z ostatnich, izolowanych pod tym względem, społecznych akwariów, w których można skąpać się w takim przekonaniu. Inna sprawa, iż Donald Trump mało już dba o soft power, rozumie on bowiem, iż nowej erze koncertu mocarstw liczy się ona już znacznie mniej.

Krystian Kamiński

Autor jest członkiem Zarządu Głównego Konfederacji, był posłem na Sejm RP IX kadencji, tekst za fb

Idź do oryginalnego materiału