Kaczyści chcą wojny …

myslpolska.info 1 rok temu

Gdy w 1989 roku zakończyła się zimna wojna – rozpadł Związek Radziecki i zawali Mur Berliński, większość Polaków naiwnie wierzyła, iż nadchodzą czasy lepsze. Czasy pokoju i czasy spokoju. Ludzie byli przekonani, iż pieniądze będące do tej pory przeznaczane na wyścig zbrojeń między dwoma rywalizującymi między sobą supermocarstwami będą teraz przeznaczane na pilne cele pokojowe i rozwój państw i narodów. Stało się oczywiście inaczej. Demontaż ZSRR dla globalistów okazał się tylko preludium do triumfatorskich planów dobicia reszty rywali. To się udawało do czasu. Rosnące w siłę Chiny, Indie czy Indonezja. Wstająca z kolan wschodnia Słowiańszczyzna, podnoszący się świat arabski i czarna Afryka stały się wielką przeszkodą. Globaliści potrzebują konfliktu światowego, bo liczą na to, iż na jakiś czas zatrzyma to co nieuchronne – proces wielokierunkowości świata.

A gdzie w tym Polska? Bynajmniej nie jest po stronie krzywdzonych i poniżanych. Dzisiejsza Polska spełnia złą rolę w grze globalistów. Nasza polityka zagraniczna nie jest ani suwerenna, ani korzystna dla naszego narodu. Fakt jest taki, iż polityka III RP zawsze służyła niepolskim interesom. Symbolami tego stał się prezydenci Kwaśniewski, Kaczyński i Duda oraz ministrowie spraw zagranicznych w Polsce Geremek, Olechowski, Rosati, Cimoszewicz, Rotfeld, Meller, Bartoszewski, Sikorski czy Rau. W polskim interesie nie była i nie jest polityka szabelkizmu, mesjanizmu, jaśniepańskiej wyższości wobec wschodu, bredzenie o Chrystusie narodów, murze cywilizacyjnym, flance Zachodu. Te wszystkie frazesy były i są potrzebne by usprawiedliwiać politykę wierności Stanom Zjednoczonym. Ta polityka jest wspierana przez wszystkie wielkie media, zarówno te prywatne jak i państwowe. Ma poparcie autorytetów i intelektualistów od Gościa Niedzielnego po Krytykę Polityczną. Moim zdaniem dlatego, iż znaczna część tych osób była szkolona przez różnorakie fundacje i loże na Zachodzie Europy i USA. Jeszcze niebezpieczniejszą kwestią jest to, iż część z tych ludzi oprócz obsesyjnej rusofobii uprawia również czynną germanofobię. To stawia Polskę w tragicznym położeniu. Jesteśmy całkowicie uzależnieni od Stanów Zjednoczonych, które w swojej historii nieraz pokazywały, jak gwałtownie są wstanie zmienić priorytety w polityce zagranicznej.

Skłóceni prawie z wszystkimi sąsiadami, staliśmy się chłopcem na posyłki globalistów. Absurdalna w naszym położeniu polityka prometejska wobec Wschodu była prowadzona na życzenie określonych kół w Waszyngtonie. Teraz sytuacja się zaostrza z dnia na dzień. Koła teod dawna prą do zbrojnego zderzenia cywilizacji. Jednak po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej stoimy wobec realnego zagrożenia zaborem, a być może również biologicznego istnienia naszego narodu. Ratuje nas jeszcze przed tym tylko współczesny konwenans wielkich i możnych, który się właśnie kruszy. Umiarkowane siły w Rosji, oraz konserwatywne koła w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Francji hamują hunwejbinów wojny. Wojny, którą od początku uważałem za błąd i prezent dany USA. Jesteśmy dzisiaj całkowicie uzależnieni od Stanów Zjednoczonych, które w swojej historii nieraz pokazywały, jak gwałtownie są wstanie zmienić priorytety w polityce zagranicznej.

Nie wiemy jak dalej potoczy się sytuacja. Szaleńcy w Polsce chcą wojny i przygotowują do niej mentalnie naszych rodaków. Marzą o jakiś nowych tworach państwowych, które spełnią ich dziwaczne wizje o mocarstwowej Polsce. Proces oswajania nas z wojną szedł dwutorowo. Po pierwsze – najpierw wzniecone zostały pokłady płytkiego patriotyzmu połączone z cierpiętnictwem. Taka mieszanka piłsudczyzny, wyklęcizmu, antykomunizmu i kaczyzmu. Po to było uwypuklenie powstania w Warszawie w 1944 roku czy działań żołnierzy wyklętych. Po to była potrzeba bajka o zamachu w Smoleńsku, manifestacyjna dintojra z burzeniem pomników radzieckich czy gnojenie ludzi za prawdziwą lub fałszywą współpracę z służbami bezpieczeństwa okresu Polski Ludowej. Nie ma tu przypadków. Nad tym pracuje cały szereg tych co kreują politykę zagraniczną nad Wisłą. Ja stawiam tezę, ze ta arcypolska i wręcz prymitywnie nacjonalistyczna retoryka została wymyślona nie w Polsce, chociaż na użytek Polaków. Przekonanie do takiej wizji Polaków nie było trudne. Lech Mażewski napisał, iż co 40 lat Polacy, wpadają w obłęd „czynu zbrojnego” – najczęściej antyrosyjskiego. Powstania 1831, 1863, 1905, 1944, zatrzymane przez gen. Jaruzelskiego w 1981. Właśnie te umowne 40 lat za nami, a przeciwnik ma o wiele wieksze możliwości w promocji swoich chorych idei. Po drugie zasada pełnego gara. Realny chociaż źle rozdysponowany socjal daje poczucie większego bezpieczeństwa. Teraz wystarczy większości wmówić, iż to ich bezpieczeństwo jest zagrożone. Tak właśnie buduje się poparcie mas dla wojny. Dlatego już nie tylko 500+ i dodatkowe emerytury ale 800+, darmowe leki dla emerytów, a choćby bezpłatne autostrady.

A inflacja powodowana między innymi przez dodruk pieniędzy i niekontrolowane rozdawnictwo? Nie ma to większego znaczenia w tej grze, a przynajmniej w jej finale. Jest łatwy sposób, by ludzie przełknęli cięcia socjalu. Można to wyrazić słowami premiera Morawieckiego, który został nagrany w restauracji „Sowa i Przyjaciele” – „Najlepszym sposobem zawsze była wojna. Wojna zmienia perspektywę w pięć minut”. Obserwujemy przyspieszone procesy zmieniania mentalności Polaków. Przygotowywania ich na gorszy czas, spowodowany wojną na Ukrainie, polityką putinowskiej Rosji czy brakiem odszkodowań od Niemców. Dlatego w tym bałaganie udaje się rządzącym wprowadzić prewencyjną cenzurę (czego ofiarą stała się Myśl Polska, Najwyższy Czas! czy Wolne Media) Karać za poglądy dotyczące wojny niż mają rządzący. Zbroić na potęgę, przy okazji oddając nasze uzbrojenie innym. Chce się choćby zmienić konstytucje, by móc przejmować majątki przeciwników politycznych np. stronników Rosji.W efekcie wszystkim tym, którzy będą kwestionowali kierunek obrany przez kaczystów.

Na szczęście nie wszystko idzie jednak po myśli rządzących. Przynajmniej jest jakaś część narodu, bardziej odporna na propagandę i zakazy. Ludzie są przekorni z natury więc znaleźli obejścia by jednak czytać treści zakazywane. Ja tak miałem – bo wcześniej nie znałem Myśli Polskiej. Pomimo finansowych kar, nie wycofują się z swoich przekonań. Organizują się i sprzeciwiają wojnie, bo zdają sobie sprawę – iż to nie jest nasz interes jako narodu.

Tak powinno być. To była i jest wartość. I powinniśmy razem – niezależnie skąd się wywodzimy i jakie idee wyznajemy krzyczeć – nie dla wojny, nie dla kaczyzmu, nie dla unii z Ukrainą. Jestem głęboko przekonany, iż znaczące siły i środki są kierowane by podzielić i skonfliktować obóz przeciwników szabelkowego szaleństwa i zbliżającej się wojny. Niestety wróg potrafi skutecznie skłócać ludzi świadomych zagrożenia. Potrafi on przejaskrawić i uwypuklić naturalne różnice różnych osób, by uniemożliwić im dojście do porozumienia. Wykorzystuje do tego ludzie słabostki i naturalną chęć zaistnienia poszczególnych liderów – czego ofiarą padł Polski Ruch Antywojenny. Trzeba przezwyciężyć siebie, wycofać się o trzy kroki – bo liczy się sprawa. jeżeli ją przegramy to cała reszta nie ma żadnego znaczenia. Zawiedziemy siebie, i przyszłe pokolenia. Nie będziemy godni by nazywać się narodem. Polak z roztrzaskaną od kuli czaszką jest trupem. Niezależnie czy był prawicowcem czy lewicowcem, katolikiem czy ateistą, działaczem endeckim czy socjalistycznym, stronnikiem PiS-u czy kamractwa. To nie ma już wtedy żadnego znaczenia – dzieci są sierotami, żona wdową, nasz naród traci. Naszym narodowym interesem jest trzymanie się od wojny jak najdalej i wspieranie wszystkich inicjatyw pokojowych. Do tego zachęcam.

Kazimierz Liberka

Idź do oryginalnego materiału