Jeśli Jarosławowi Kaczyńskiemu wydawało się iż arogancją stropi posłów sejmowej komisji ds. Pegasusa to się mylił. Za to sam znalazł się w opałach.
Wszystko za sprawą szefowej komisji Magdaleny Sroki. Zapytała się ona wprost, czy prezes PiS zgodzi się na przesłuchanie z użyciem wariografu.
– Nie widzę podstaw, żebym miał się godzić. Nie jestem o nic podejrzany – powiedział Kaczyński. Dodał przy tym, iż „to pytanie o charakterze prowokacyjnym”.
Ale dobry humor stracił.