Kaczyński zadał cios, teraz będzie miał kłopoty. Jest zawiadomienie do sądu! „Przygotowaliśmy akt oskarżenia”

1 dzień temu
10 września miesięcznica smoleńska wymknęła się spod kontroli uczestników. Pięć prezesa poszła w ruch, uderzony Zbigniew Komosa złożył do sądu akt oskarżenia. Pięść prezesa Awantury na warszawskim placu Piłsudskiego podczas miesięcznic smoleńskich stały się już przykrą tradycją. Jarosław Kaczyński i jego świta spotykają się pod pomnikiem ofiar katastrofy z manifestantami. Aktywista Zbigniew Komosa składa wieniec z napisem uderzającym w Lecha Kaczyńskiego, a politycy PiS próbują ten wieniec zabrać albo wręcz zniszczyć. Zawsze dochodzi do mniejszych czy większych awantur. 10 września sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli, choć PiS miało na ten dzień sprytny plan. Kierownictwo zaapelowało do polityków, by ci zaopatrzyli się w kamerki nasobne i nagrywali przebieg wydarzeń. Cel był jasny – pokazać, iż to Kaczyński i spółka są ofiarami agresywnych prowokacji. Ale plan się posypał, doszło do przepychanki, a swoje dorzucił też prezes, który uderzył pięścią Zbigniewa Komosę. – Jarosław Kaczyński najpierw próbował wyrwać mi mikrofon, ale mu się nie udało. Wtedy prezes PiS wykorzystał ścisk i przepychanki i dwukrotnie uderzył mnie w twarz, trzeci cios jej nie dosięgnął. Oczywiście nie były one mocne. Nie zostałem pobity, tylko uderzony. Ale chodzi o sam fakt naruszenia mojej nietykalności osobistej – mówi Komosa w rozmowie z Onetem. Jak zapewniał, „nie
Idź do oryginalnego materiału