Kaczyński w formie. Słowa jak pałka

2 dni temu

Sobotnie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego podczas kolejnej miesięcznicy smoleńskiej stało się kolejnym dowodem na to, iż prezes Prawa i Sprawiedliwości konsekwentnie opiera swoją komunikację polityczną na eskalowaniu konfliktu.

Słowa „śmiecie, które tu stoją”, wypowiedziane w odniesieniu do protestujących, trudno uznać za przejaw politycznej odpowiedzialności czy dążenia do społecznego pojednania. Jest to język radykalizacji, który celowo dzieli obywateli na „swoich” i „obcych” – przy czym ci drudzy są dehumanizowani i delegitymizowani.

Używanie przez byłego premiera słów o tak jednoznacznie obraźliwym charakterze wymyka się standardom debaty publicznej w państwie demokratycznym. Kaczyński, posiadający wieloletnie doświadczenie polityczne, musi zdawać sobie sprawę z tego, iż każde jego słowo rezonuje w przestrzeni publicznej i wzmacnia określone postawy społeczne. W tym przypadku mowa jest o postawach wrogości i nienawiści, które pogłębiają i tak silne już podziały polityczne.

Warto zauważyć, iż kontekst wypowiedzi prezesa PiS był ściśle związany z jego narracją na temat katastrofy smoleńskiej, przedstawianej od lat w kategoriach „straszliwej zbrodni” zaplanowanej przez wrogie ośrodki. Choć jest to pogląd podtrzymywany przez niego konsekwentnie, to brak jednoznacznych, powszechnie uznanych dowodów w tej sprawie sprawia, iż budowanie całej politycznej tożsamości wokół tej wersji wydarzeń ma charakter raczej mobilizacyjny niż faktyczny. Wypowiedzi tego typu cementują wśród zwolenników przekonanie o nieustannym zagrożeniu zewnętrznym, a jednocześnie delegitymizują wszelką krytykę jako element wrogiej operacji.

Kaczyński, komentując obecność manifestantów, stwierdził również, iż „powinny zająć się nimi służby specjalne” oraz iż „przyjdzie czas, gdy znajdą się tam, gdzie ich miejsce, czyli w więzieniach”. Takie stwierdzenia budzą poważne wątpliwości co do rozumienia przez lidera PiS zasad państwa prawa. W demokracji służby specjalne i wymiar sprawiedliwości nie są narzędziami do eliminowania przeciwników politycznych. Sugestia, iż osoby wyrażające sprzeciw wobec działań władzy powinny trafić do więzienia, stanowi jaskrawe przekroczenie granicy dopuszczalnej retoryki w cywilizowanym dyskursie politycznym.

Polityczna skuteczność takiego języka opiera się na mechanizmie mobilizacji elektoratu poprzez poczucie zagrożenia i wrogości wobec „drugiej strony”. W krótkim okresie może to przynosić efekty w postaci utrzymania twardego elektoratu, jednak w dłuższej perspektywie jest to strategia niszcząca kulturę demokratyczną. Społeczeństwo, które przez lata jest karmione przekazem o nieustannym spisku i o „śmieciach” stojących po drugiej stronie barykady, traci zdolność do dialogu i kompromisu.

Nie można też pominąć faktu, iż słowa Kaczyńskiego padły w kontekście krytyki obecnego rządu za sposób wydatkowania środków z Krajowego Planu Odbudowy. Sam temat KPO jest istotny i wymaga merytorycznej debaty – tymczasem został użyty w roli kolejnego elementu oskarżeń wobec przeciwników politycznych, wpisując się w szerszą narrację o „antypolskim” rządzie. Tym samym realne problemy gospodarcze i administracyjne ustępują miejsca emocjonalnej retoryce.

Analizując ten fragment działalności publicznej prezesa PiS, można dostrzec powtarzalny schemat: wskazanie wroga, przypisanie mu skrajnie negatywnych cech, połączenie bieżących sporów politycznych z wielkimi narracjami historycznymi oraz zapowiedź rozliczenia, które ma nastąpić w przyszłości. Taka konstrukcja wypowiedzi nie służy rozwiązywaniu problemów państwa, ale utrzymaniu ciągłego stanu mobilizacji politycznej.

Ostatecznie, sobotnie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, iż zamiast poszukiwać wspólnego języka i budować przestrzeń do dyskusji, lider Prawa i Sprawiedliwości woli trwać w strategii ostrej konfrontacji. Jest to droga, która może utrzymać jego pozycję wśród najbardziej lojalnych zwolenników, ale równocześnie oddala perspektywę odbudowy elementarnego zaufania między obywatelami o różnych poglądach. W świecie, w którym polityka staje się coraz bardziej plemienna, taka postawa nie jest wyrazem siły, ale braku umiejętności realnego przywództwa.

Idź do oryginalnego materiału