Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, po raz kolejny sięga po retorykę polaryzacji i teorii spiskowych, komentując na platformie X wniosek o uchylenie immunitetu europosłowi PiS Danielowi Obajtkowi.
W jego wpisie o „nielegalnej prokuraturze Bodnara” i „obrażaniu katolików” widać desperacką próbę obrony dawnego sojusznika i mobilizacji elektoratu poprzez straszenie rzekomym atakiem na wiarę i patriotyzm. Tego rodzaju wypowiedzi nie tylko mijają się z faktami, ale też ujawniają brak merytorycznej wizji lidera PiS, który w obliczu utraty wpływów ucieka się do populistycznych chwytów.
Kaczyński nazywa działania prokuratury pod kierownictwem Adama Bodnara „nielegalnymi” i „absurdalnymi”, nie przedstawiając żadnych dowodów na poparcie tych oskarżeń. Wniosek o uchylenie immunitetu Obajtka, złożony przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, dotyczy konkretnych zarzutów związanych z jego działalnością jako szefa Orlenu. Zamiast odnieść się do meritum sprawy, Kaczyński buduje narrację o rzekomym prześladowaniu katolików, co jest rażącą manipulacją. Sugerowanie, iż działania prokuratury mają charakter antyreligijny, to próba odwrócenia uwagi od rzeczywistych problemów, takich jak kontrowersje wokół zarządzania Orlenem za kadencji Obajtka, w tym decyzje o wycofaniu numeru tygodnika „NIE”, które budziły wątpliwości co do wolności słowa.
Po drugie, Kaczyński po raz kolejny stosuje taktykę dzielenia społeczeństwa. Oskarżając rząd o „opiłowywanie katolików”, lider PiS próbuje przedstawić siebie jako obrońcę wiary, ignorując fakt, iż śledztwo w sprawie Obajtka dotyczy kwestii zarządzania, a nie religii. Tego typu retoryka jest nie tylko nieodpowiedzialna, ale też niebezpieczna, ponieważ podsyca podziały w społeczeństwie i podkopuje zaufanie do instytucji państwa. Zamiast merytorycznej krytyki rządu, Kaczyński wybiera drogę emocjonalnych oskarżeń, które nie przyczyniają się do konstruktywnej debaty.
Słowa Daniela Obajtka, który w odpowiedzi na wniosek stwierdził, iż „przyjmie z dumą” ewentualną utratę immunitetu, tylko wzmacniają wrażenie, iż PiS gra na emocjach, a nie na faktach. Obajtek, podobnie jak Kaczyński, unika odniesienia się do konkretnych zarzutów, zamiast tego przedstawiając siebie jako ofiarę politycznych prześladowań. Tego rodzaju narracja, wspierana przez lidera PiS, ma na celu odwrócenie uwagi od pytań o przejrzystość i legalność działań podejmowanych przez Obajtka w Orlenie, w tym jego decyzji o wycofaniu numeru tygodnika, która była krytykowana jako cenzura.
Kaczyński, jako lider opozycji, powinien oferować alternatywną wizję dla Polski, zamiast ograniczać się do obrony dawnych współpracowników i siania niepokoju. Jego słowa o „nielegalnej prokuraturze” i „braku działań prorozwojowych” rządu są puste, gdy nie popiera ich konkretnymi propozycjami. Polska potrzebuje liderów, którzy skupią się na realnych wyzwaniach – od transformacji energetycznej po odbudowę zaufania do sądownictwa – a nie na budowaniu mitu oblężonej twierdzy. Kaczyński, zamiast inspirować, woli straszyć i dzielić, co pokazuje, iż jego strategia polityczna pozostaje niezmienna, mimo zmieniających się realiów.
Ostatecznie, wypowiedzi Kaczyńskiego w sprawie Obajtka to kolejny dowód na to, iż lider PiS nie potrafi wyjść poza schemat populistycznych haseł. Zamiast prowadzić merytoryczną opozycję, sięga po tanie emocje, które mogą mobilizować jego elektorat, ale nie służą dobru kraju. W dobie globalnych i krajowych wyzwań Polska zasługuje na przywódców, którzy budują, a nie niszczą.