Sejm zgodził się na uchylenie immunitetu i tymczasowy areszt dla Zbigniewa Ziobry. Trudno się spodziewać, by polityk PiS wrócił do Polski. Tym bardziej, jeżeli usłyszał wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego. Ziobro bez immunitetu Zbigniew Ziobro nie będzie miło wspominał dnia 7 listopada. Oto Sejm zgodził się na uchylenie immunitetu i tymczasowy areszt dla polityka PiS, któremu prokuratura chce postawić aż 26 zarzutów. Ziobro śledził głosowanie na Węgrzech, gdzie przebywa od kilkunastu dni. Był akurat w Budapeszcie, gdy prokuratura wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu i już tam został. Nic dziwnego, iż rozgorzały spekulacje, czy Ziobro nie pokusi się o azyl, podobnie jak jego kolega Marcin Romanowski. PiS wymyśliło już zresztą narrację, mającą usprawiedliwić tę ewentualną ucieczkę. Politycy z Nowogrodzkiej, z samym Jarosławem Kaczyńskim na czele, wmawiają wszystkim, że… obóz władzy chce zamordować Ziobrę. Bo wiecie, jest chory, a chcą go tymczasowo zamknąć w areszcie – dla PiS jest już męczennikiem. – Żeby go w istocie zamordowano? o ile ktoś bardzo ciężko chory, kto wymaga stałej, bardzo poważnej opieki lekarskiej jest umieszczany w więzieniu, to jest równoznaczne z wyrokiem śmierci – mówił Kaczyński w odpowiedzi na pytanie, czy Ziobro powinien wrócić do Polski. Kaczyński ostrzega? Te słowa ciekawie zinterpretował Jarosław Urbaniak, przewodniczący sejmowej komisji regulaminowej,