Kaczyński śni o władzy. Fantazje PiS o zamachu na demokrację

13 godzin temu

Plotki o zakulisowych planach Jarosława Kaczyńskiego, które wypłynęły w „Tygodniku Sieci” i „Salonie Dziennikarskim”, brzmią jak political fiction rodem z serialu o intrygach.

Stanisław Janecki, publicysta „Sieci”, ujawnił rzekome spotkania, w których lider PiS miałby knuć z Szymonem Hołownią i przedstawicielami PSL, by „zrobić Donalda Tuska na szaro” i stworzyć nową większość parlamentarną z pominięciem Koalicji Obywatelskiej.

Te rewelacje, choć podane z przekonaniem, wydają się bardziej fantazją PiS niż realnym planem. Krytyka takich pomysłów jest konieczna, bo odsłaniają one nie tylko desperację Kaczyńskiego, ale i jego gotowość do obchodzenia demokratycznych zasad dla odzyskania władzy.

Janecki twierdzi, iż od lutego 2025 roku odbyły się trzy spotkania, w których rozważano koalicję PiS, Polski 2050 i PSL, dającą 253 mandaty i większość w Sejmie. Do tego dochodzi rzekoma rola Przemysława Czarnka, który miałby sondować Konfederację jako potencjalnego partnera w przyszłej koalicji do 2027 roku. Brzmi to jak misterny plan, ale w rzeczywistości jest to political fantasy, które ignoruje realia polityczne i wolę wyborców. Po pierwsze, pomysł, iż Hołownia, lider Polski 2050, nagle porzuci koalicję rządową na rzecz sojuszu z PiS, jest absurdalny. Hołownia budował swoją markę na krytyce polityki Kaczyńskiego, a jego elektorat nie wybaczyłby mu takiego zwrotu. Podobnie PSL, które od lat dystansuje się od radykalizmu PiS, nie zaryzykowałoby utraty wiarygodności dla chwilowej gry o władzę.

Kaczyński nie kieruje się jednak logiką wyborczą, ale obsesją powrotu do sterów. Jego rzekome plany to klasyczny przykład zakulisowych gierek, które stawiają partyjne interesy ponad demokratyczny mandat. Wyborcy w 2023 roku jasno odsunęli PiS od władzy, wybierając koalicję z Tuskiem na czele. Knucie, by poprzez tajne rozmowy i transfery posłów stworzyć nową większość, to próba obejścia tego werdyktu. Takie działania podważają podstawy demokracji, sugerując, iż Kaczyński bardziej ceni władzę niż wolę narodu. Plotki o Czarnku jako łączniku z Konfederacją tylko pogłębiają ten obraz – PiS wydaje się gotowe flirtować z każdym, byle tylko osłabić rząd i przejąć kontrolę.

Krytycy tych pomysłów słusznie wskazują, iż są one oderwane od rzeczywistości. Konfederacja, jak zauważa Janecki, woli czekać na potknięcia Tuska, licząc na wyborczy sukces w 2027 roku. Włączenie ich do koalicji z PiS i PSL byłoby politycznym samobójstwem, bo ich elektorat odrzuca establishment, którego emanacją jest Kaczyński i jego „zakon PC”. Do tego dochodzi brak dowodów na rzekome spotkania – informacje Janeckiego opierają się na plotkach, a nie faktach, co czyni je bardziej propagandą niż rzetelną analizą. „Sieci” i sprzyjające PiS media od lat specjalizują się w kreowaniu narracji o wszechmocy Kaczyńskiego, ale tym razem przeszły same siebie, malując obraz nierealnej intrygi.

Największym problemem tych fantazji jest ich potencjalny wpływ na polską politykę. Podsycanie narracji o „zdradzie” Hołowni czy PSL nie tylko destabilizuje scenę polityczną, ale i podkopuje zaufanie do instytucji. Kaczyński, zamiast budować merytoryczną opozycję, wydaje się stawiać na chaos i polaryzację, licząc, iż osłabi to rząd. To strategia krótkowzroczna, która może przynieść więcej szkód niż korzyści – nie tylko dla PiS, ale i dla Polski. jeżeli plotki o jego planach są prawdziwe, pokazują one lidera oderwanego od rzeczywistości, który woli zakulisowe rozgrywki od otwartej rywalizacji.

Rzekome plany Kaczyńskiego to fantazje, które służą jedynie mobilizacji twardego elektoratu PiS. Zamiast realnej strategii, mamy political fiction, które obraża wyborców i podważa demokratyczne zasady. Kaczyński, zamiast snuć intrygi, powinien zmierzyć się z rzeczywistością porażki i zaproponować wizję, która przekona Polaków, a nie tylko jego dwór.

Idź do oryginalnego materiału