Jarosław Kaczyński został zapytany przez dziennikarzy o sprawę śmierci kobiet w ciąży. Zdenerwowany prezes PiS zaatakował ich i nie odniósł się do pytań. To wydarzenie pokazuje jak naprawdę partia będąca u władzy odnosi się do kobiet: nienawidzi ich i nienawidzi problemu, który sama wykreowała. Kaczyński ucieka od pytań bo wie, iż dla PiS to koniec.
Dzisiaj w całej Polsce odbyły się protesty, w których wzięło udział dziesiątki tysięcy ludzi. Były to protesty masowe i bardzo jednoznacznie w swojej wymowie: ludzie mówią PiS-owi jedno – won. Won z naszego życia, won z naszych spraw.
Kaczyński, mimo swojej demencji i fatalnego stanu zdrowia, rozumie iż to potężna siła mogąca zmieść go z ze sceny w kilka godzin. Kobiety, wzmocnione marszem 4 czerwca, są pełne siły i nie zamierzają odpuścić. jeżeli umrze chociaż jeszcze jedna kobieta w ciąży, pozbawiona pomocy przez restrykcyjne i antykobiece prawo antyaborcyjne, może dojść do gwałtownych rozruchów. To już nie skończy się zatrzymaniem przed szpalerem policjantów.
Wściekłe kobiety gotowe są Kaczyńskiego znaleźć i wykrzyczeć mu wszystko w twarz. Bo wiedziały wcześniej, gdy kucharka Przyłębska na rozkaz dyktatora zmieniała prawo, iż będą te śmierci. Te wszystkie kobiety mogły żyć. Ale zmarły z woli Kaczyńskiego. Prezes PiS ma krew niewinnych na rękach. Sam to wywołał i ponosi za to pełną odpowiedzialność.