Jarosław Kaczyński podczas dzisiejszej konferencji prasowej przyznał, iż jest przekonany, iż w Smoleńsku doszło do zamachu. Chociaż całymi latami robił co mógł, by wymigać się od tak jednoznacznych sądów.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Panie redaktorze, to są pytania, których nie należy stawiać. o ile w ogóle chce się być w jakimś związku z faktami. o ile to był wypadek, bo taka jest sugestia zawarta w pańskim pytaniu i ja się mam z tą sugestią zgodzić. To nie byłoby loków powybuchowych, nie byłoby rozerwania ciał, także poszczególne części leżą wiele metrów, dziesiątki metrów od siebie etc. etc. Nie byłoby śladów materiałów wybuchowych – mówił Kaczyński.
– To był zamach. Kto go dokładnie zorganizował, czyja to była intencja i czyje wykonanie, to jest kwestia do wyjaśnienia w innym trybie. Mam tylko nadzieję, iż przyjdzie taki czas, iż ci, którzy to wszystko uczynili jednak zostaną postawieni przed sądem, przynajmniej przed sądami polskimi, choćby o ile trzeba będzie to robić w trybie zaocznym – przekonywał.
Z tej tyrady można wyciągnąć jeden wniosek. Lider PiS pożegnał się już z marzeniami o zdobyciu władzy w Polsce. Więc pozwolił sobie na fantazjowanie. Tylko co na to partyjni towarzysze?