Jarosław Kaczyński, niegdyś dumny wizjoner i samozwańczy architekt „nowej Polski”, dziś walczy z własnym cieniem. Marzył o wielkiej partii, która przez dekady miała kształtować losy narodu, a skończył jako drobny bandyta, symbolizujący polityczny upadek.
Kiedyś Kaczyński snuł plany o „Polsce w ruinie”, którą on, niczym mityczny Atlas, miał wynieść na piedestał. I faktycznie – ruiny stały się jego specjalnością, ale nie te, które obiecywał. Zrujnowane są dziś jego polityczne dziedzictwo, wizerunek, a może i sen o bezkarności. Po wyborach, które zakończyły 8-letnie rządy PiS, zamiast triumfu przyszło gorzkie przebudzenie. Były lider nie jest już ani wodzem, ani symbolem siły – teraz bardziej przypomina bohatera opery mydlanej, gdzie wątki komiczne mieszają się z dramatycznymi.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Oskarżenie o pobicie człowieka to wręcz ironiczny zwrot akcji. Kaczyński, który przez lata otaczał się ochroniarzami, teraz jak drobny bandyta wymierzał swoją chorą „sprawiedliwość” pięścią? Przypomina to raczej scenę z filmu klasy B niż realne życie.
Kaczyński nie może spać spokojnie – i to nie tylko dlatego, iż jego kot prawdopodobnie czeka na kolejną porcję jedzenia o czwartej nad ranem. Upadek polityczny, osobiste porażki i kompromitujące oskarżenia – wszystko to jest po prostu upadkiem.
Koniec Kaczyńskiego jako drobnego bandyty jest znakomitym podsumowaniem kariery. Wielkie ambicje, marne zakończenie.