Prawo i Sprawiedliwość (PiS) pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego od lat pozostaje kluczowym graczem na polskiej scenie politycznej. Ostatnie doniesienia o zmianach pokoleniowych w partii, które miały miejsce po kongresie w Przysusze w czerwcu, przedstawiane są jako dowód na otwartość i modernizację ugrupowania. Jednak bliższe spojrzenie na te działania ujawnia, iż są one przede wszystkim narzędziem w rękach Kaczyńskiego do umacniania jego własnej pozycji i zapewnienia dalszej kontroli nad partią, a nie rzeczywistą próbą odnowy ideowej czy programowej.
Po wyborach parlamentarnych w 2023 roku PiS ogłosiło „spokojną, ewolucyjną” zmianę pokoleniową, wprowadzając młodszych polityków, takich jak 43-letnia Anna Krupka, 37-letni Tobiasz Bocheński czy 33-letni Jan Kanthak, do kluczowych gremiów partyjnych. Rafał Bochenek, rzecznik PiS, podkreślał w rozmowie z PAP, iż młodzi działacze mają wnieść „energię, świeżość i dynamizm” oraz nowe spojrzenie na polityczne wyzwania. Jednak te zmiany wydają się powierzchowne. Nowi wiceprezesi i członkowie komitetów wykonawczych to osoby lojalne wobec Kaczyńskiego, które nie kwestionują jego autorytetu. Wybór młodych polityków, takich jak Bocheński czy Moskal, nie oznacza otwarcia na nowe idee, ale raczej zapewnienie ciągłości linii politycznej narzuconej przez lidera.
Kaczyński, ponownie wybrany na prezesa PiS, nie miał kontrkandydata, co samo w sobie świadczy o braku wewnętrznej demokracji w partii. Jego dominacja jest niepodważalna, a nowe twarze w strukturach to raczej pionki w grze o utrzymanie władzy niż liderzy zdolni do niezależnego myślenia. choćby protest jednego z delegatów na kongresie, który zarzucał Kaczyńskiemu „promowanie degeneratów” i „ośmieszanie pamięci Lecha Kaczyńskiego”, został zignorowany, co pokazuje, iż krytyka wewnątrz partii jest tłumiona.
Zapowiedzi nowych projektów komunikacyjnych, takich jak mechanizm rekrutacji online czy aktywność w mediach społecznościowych, mają na celu przyciągnięcie młodszych wyborców, szczególnie w obliczu konkurencji ze strony Konfederacji. Jednak te działania są bardziej taktyczne niż strategiczne. PiS nie proponuje nowego programu, który odpowiadałby na rzeczywiste potrzeby młodych ludzi, takich jak dostęp do mieszkań czy stabilność ekonomiczna. Zamiast tego partia stawia na hasła patriotyczne i „dumę narodową”, co jest kontynuacją retoryki Kaczyńskiego, nastawionej na polaryzację społeczeństwa i mobilizację elektoratu wokół emocji, a nie konkretnych rozwiązań.
Spotkanie Kaczyńskiego z Szymonem Hołownią, które wywołało kontrowersje w koalicji rządzącej, dodatkowo ujawnia jego polityczne ambicje. Choć Kaczyński twierdził, iż rozmowa dotyczyła „ratowania Polski” przed nielegalną migracją, spekulacje wskazują na sondowanie możliwości koalicji lub destabilizacji rządu Tuska. Takie działania pokazują, iż Kaczyński nie dąży do konstruktywnego dialogu, ale do osłabienia przeciwników, by odzyskać władzę dla PiS – a tym samym dla siebie.
Wprowadzenie młodszych polityków do struktur PiS to jedynie kosmetyczna zmiana, która ma ukryć prawdziwy cel: utrzymanie pełnej kontroli Kaczyńskiego nad partią. Jego retoryka o „czarnym okresie” i konieczności „zmiany ustroju” jest próbą podtrzymania narracji o zagrożonej Polsce, która wymaga jego przywództwa. W rzeczywistości jednak PiS pod jego wodzą pozostaje partią centralnie sterowaną, gdzie lojalność wobec lidera jest ważniejsza niż kompetencje czy wizja.
Kaczyński, mimo zapowiedzi otwarcia na nowe pokolenie, nie dopuszcza do głosu osób, które mogłyby zagrozić jego pozycji. Wybór młodych, ale posłusznych działaczy, takich jak Bocheński.