Kaczyński i Nawrocki. Co ukrywają pod płaszczem polityki?

3 tygodni temu
Zdjęcie: Kaczyński


Karol Nawrocki, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta, znów znalazł się w ogniu krytyki, a Jarosław Kaczyński, zamiast odciąć się od kontrowersyjnego protegowanego, brnie w obronę, która kompromituje go jako lidera.

Najnowsze doniesienia portalu Onet, autorstwa Andrzeja Stankiewicza i Jacka Harłukowicza, rzucają poważny cień na przeszłość Nawrockiego. Dziennikarze, powołując się na anonimowe relacje jego byłych współpracowników z Grand Hotelu w Sopocie, twierdzą, iż Nawrocki, pracując tam jako ochroniarz, miał uczestniczyć w procederze sprowadzania prostytutek dla gości. Choć informatorzy, rzekomo gotowi zeznawać w sądzie, ukrywają swoje nazwiska w obawie o bezpieczeństwo, sam Nawrocki zapowiedział pozwy wobec portalu i autorów artykułu, co może być jedynie próbą zamiecenia sprawy pod dywan.

Sprawa ta nie jest pierwszym skandalem wokół Nawrockiego. Już wcześniej media, w tym „Rzeczpospolita”, donosiły o jego powiązaniach z Patrykiem Masiakiem, znanym jako Wielki Bu – byłym kryminalistą, skazanym za porwanie i łączonym przez prokuraturę z trójmiejskim gangiem sutenerów. Nawrocki tłumaczył, iż znał Masiaka jedynie ze wspólnych treningów bokserskich i spotkał się z nim po latach, gdy ten rzekomo „wyszedł na prostą”. Takie wyjaśnienia brzmią jednak mało wiarygodnie, zwłaszcza w kontekście najnowszych oskarżeń. Bliskie relacje z osobami o przestępczej przeszłości, a teraz podejrzenia o współudział w procederze sutenerstwa, malują obraz człowieka, który daleki jest od moralnych standardów, jakich oczekuje się od kandydata na prezydenta.

Tymczasem Jarosław Kaczyński, zamiast zdystansować się od Nawrockiego, postanowił bronić go w sposób, który budzi zażenowanie. W swoim wpisie na platformie X Kaczyński stwierdził, iż artykuł Onetu to „odrażający atak oparty na kłamstwie”, mający odwrócić uwagę od rzekomej odmowy Rafała Trzaskowskiego i Sławomira Nitrasa poddania się testom narkotykowym. Kaczyński posunął się choćby do sugestii, iż Donald Tusk i Trzaskowski „wygrywają w więzieniach”, co ma być „przyczynkiem do zrozumienia” rzekomej nagonki na Nawrockiego. Takie słowa to nie tylko tania manipulacja, ale i dowód na oderwanie od rzeczywistości. Zamiast zmierzyć się z poważnymi zarzutami wobec swojego kandydata, Kaczyński ucieka w teorie spiskowe, próbując zrzucić winę na przeciwników politycznych. To zachowanie charakterystyczne dla lidera PiS, który od lat stosuje strategię „odwracania kota ogonem”, by uniknąć odpowiedzialności za własne wybory.

Wybór Nawrockiego na kandydata PiS budzi pytania o moralne standardy partii. Kaczyński mógł postawić na kogoś o nieposzlakowanej opinii, ale zdecydował się na człowieka, którego przeszłość jest co najmniej niejasna. Oskarżenia o sutenerstwo, powiązania z byłymi przestępcami i brak przejrzystości w wyjaśnieniach wskazują, iż Nawrocki nie jest osobą godną zaufania. Kaczyński, stając murem za swoim protegowanym, kompromituje nie tylko siebie, ale i całe środowisko polityczne PiS. Obrona Nawrockiego w obliczu tak poważnych zarzutów to sygnał, iż dla Kaczyńskiego liczy się wyłącznie władza, a nie wartości, które partia rzekomo reprezentuje.

Skandal wokół Nawrockiego i reakcja Kaczyńskiego to kolejny dowód na moralną zgniliznę, która toczy Prawo i Sprawiedliwość. Polacy zasługują na liderów, którzy kierują się uczciwością i przejrzystością, a nie na polityków, którzy przedkładają partyjne interesy nad dobro narodu. Kaczyński i Nawrocki to tandem, który zamiast budować lepszą przyszłość, ciągnie Polskę w otchłań hipokryzji i skandali.

Idź do oryginalnego materiału