Kaczyński i jego toksyczna kampania. Czas na zmianę

3 dni temu
Zdjęcie: Kaczyński


W ostatnich godzinach kampanii przed drugą turą wyborów prezydenckich, które odbędą się 1 czerwca 2025 roku, Jarosław Kaczyński po raz kolejny pokazuje, dlaczego jego polityka jest toksyczna dla Polski.

Podczas spotkania w Przemyślu lider PiS poparł Karola Nawrockiego, kandydata swojej partii, jednocześnie uciekając się do manipulacji, straszenia i obrony kontrowersyjnej przeszłości Nawrockiego w sposób, który budzi niesmak. Kaczyński, zamiast merytorycznej debaty, oferuje Polakom kolejną porcję kłamstw i populistycznych chwytów, co tylko potwierdza, iż jego czas na scenie politycznej powinien dawno się zakończyć.

Kaczyński, mówiąc o wyborach, posunął się do skandalicznej tezy, iż „mogą być ostatnie”, jeżeli wygra Rafał Trzaskowski i Koalicja Obywatelska. „Przecież oni łamią Konstytucję nieustannie” – stwierdził, strasząc Polaków wizją rzekomego upadku demokracji. To hipokryzja w najczystszej formie. Lider PiS zdaje się zapominać, iż to jego partia przez lata rządów systematycznie podkopywała praworządność w Polsce – od przejęcia Trybunału Konstytucyjnego, przez upolitycznienie sądów, po zamianę mediów publicznych w partyjną tubę propagandową. Oskarżanie przeciwników o łamanie konstytucji, gdy sam był architektem jej erozji, to przejaw cynizmu, który obraża inteligencję Polaków.

Jego słowa o „Polsce bogatej, silnej, liczącej się w Europie” brzmią jak pusty slogan, zwłaszcza w ustach człowieka, który przez dekadę rządów PiS-u doprowadził do międzynarodowej izolacji kraju. Pod rządami Kaczyńskiego Polska stała się pariasem w Unii Europejskiej, tracąc wpływy i narażając się na sankcje za łamanie zasad praworządności. Bogactwo, o którym mówi, nie dotyczy zwykłych Polaków – inflacja, drożyzna i rosnące nierówności społeczne to spuścizna jego polityki. Kaczyński, popierając Nawrockiego jako kandydata „silnej Polski”, ignoruje fakt, iż jego wizja „siły” oznacza jedynie władzę dla PiS-u, a nie dobrobyt dla obywateli.

Najbardziej bulwersujące są jednak wypowiedzi Kaczyńskiego na temat przeszłości Nawrockiego. Kandydat PiS-u jest od tygodni obiektem medialnych zarzutów dotyczących jego powiązań i kontrowersyjnych działań, w tym rzekomych spotkań w Grand Hotelu, miejscu znanym z szemranych interesów. Zamiast zmierzyć się z tymi zarzutami w sposób transparentny, Kaczyński ucieka się do absurdalnych wymówek, twierdząc, iż „służby wszystko sprawdziły” i iż to „bzdury” oraz „oszustwa”. Jego obrona Nawrockiego, pełna chaotycznych dygresji o „gangsterach” i „najstarszym zawodzie świata”, jest nie tylko żenująca, ale też pokazuje, jak bardzo Kaczyński lekceważy powagę sytuacji. Polacy zasługują na kandydata, którego przeszłość nie budzi wątpliwości, a nie na człowieka, którego trzeba bronić w tak nieudolny sposób.

Kaczyński po raz kolejny udowadnia, iż jego polityka opiera się na strachu, manipulacji i braku odpowiedzialności. W finale kampanii, gdy Polacy oczekują merytorycznej debaty o przyszłości, lider PiS serwuje im populistyczne hasła i obronę szemranych kandydatów. Jego retoryka nie tylko dzieli społeczeństwo, ale też obraża inteligencję wyborców, którzy widzą, iż za jego słowami nie stoją żadne realne rozwiązania. W czasie, gdy Polska walczy z kryzysem gospodarczym, zagrożeniami geopolitycznymi i potrzebą odbudowy zaufania do instytucji, Kaczyński oferuje jedynie chaos i konflikt.

Rywalizacja między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim to nie tylko wybór prezydenta, ale też wybór między dwoma wizjami Polski. Trzaskowski reprezentuje nadzieję na dialog, modernizację i szacunek dla prawa, podczas gdy Nawrocki, popierany przez Kaczyńskiego, jest symbolem kontynuacji polityki podziałów i autorytaryzmu. Kaczyński, ze swoją toksyczną retoryką i brakiem refleksji nad błędami PiS-u, jest uosobieniem tego, co w polskiej polityce najgorsze. Polacy zasługują na lepszą przyszłość – bez Kaczyńskiego i jego manipulacji. Niech cisza wyborcza, która zaczyna się o północy, będzie początkiem końca jego wpływu na Polskę.

Idź do oryginalnego materiału